W poniedziałek około godziny 7 zielonogórska policja otrzymała zgłoszenie od kobiety, która poinformowała, ze jej 43-letni syn nie wrócił do domu na noc.
- Mężczyzna wybrał się w niedzielę na teren Dzikiej Ochli, gdzie jest staw. Nie wrócił do domu na noc, więc kobieta pojechała sama sprawdzić miejsce, gdzie miał przebywać. Na ławce znalazła jego rzeczy osobiste i wtedy zwróciła się o pomoc - poinformowała podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Policjanci, straż pożarna z łodzią oraz płetwonurkowie ruszyli we wskazane miejsce. - Wszystkie służby zadziałały bardzo szybko. Prowadzimy poszukiwania - dodała Stanisławska.
Policjanci sprawdzili w między czasie szpitale i izby wytrzeźwień, ale w żadnym z tych miejsc nie znaleziono 43-latka.
Staw na ternie Dzikiej Ochli to niewielki zbiornik znajdujący się przy drodze w kierunku miejscowości Ochla i otoczony lasem. To miejsce rekreacyjne, gdzie mieszkańcy okolic chętnie spędzają tam czas. - Niestety, nie wszyscy pamiętają o tym, że w stawie obowiązuje zakaz kąpieli. Nasi policjanci wielokrotnie się tam pojawiają i przypominają o tym fakcie. W tym roku już jedna osoba się tam utopiła - podsumowała policjantka.
Czytaj też: Tam tonie najwięcej osób. "Pomyśl zanim sięgniesz dna" >>>
Autorka/Autor: aa/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Zielona Góra