Prokuratura przedstawiła zarzuty rodzicom 19-dniowego Rafałka, który z obrażeniami wewnętrznymi głowy trafił do szpitala w Gorzowie i zmarł. Ani matka ani ojciec nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Zostali aresztowani na trzy miesiące. Babcia dziecka po przesłuchaniu została zwolniona do domu.
Przez kilka godzin w Prokuraturze Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim trwały przesłuchania najbliższej rodziny 19-dniowego Rafałka. Chłopiec trafił w środę do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy. Lekarze od początku określali stan chłopca jako krytyczny. Podejrzewali, że dziecko mogło być ofiarą przemocy, dlatego niezwłocznie zaalarmowali służby.
W czwartek, po godzinie 16 noworodek zmarł.
Usłyszeli zarzuty
W piątek przesłuchano 25-letnią matkę dziecka, 27-letniego ojca. Tuż po tym jak czynności się zakończyły, prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek opowiedziała o dotychczasowych działaniach i ustaleniach śledczych.
- Rodzice nie są w stanie określić w jaki sposób doszło do obrażeń u dziecka. Oboje usłyszeli zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną i spowodowania ciężkich obrażeń, które doprowadziły do śmierci dziecka. Nie przyznają się do winy. Złożyli obszerne wyjaśniania, które będziemy weryfikować. Zanegowali stosowanie przemocy wobec dziecka - przekazała Agnieszka Hornicka-Mielcarek.
Rodzice dziecka decyzją Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim zostali aresztowani na trzy miesiące. Grozi im od pięciu lat do dożywocia.
Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek, prezeska Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim przekazała, że jest groźba matactwa, ponieważ gdy doszło do przestępstwa para była sama. - Oboje nie mogą mieć możliwości rozmowy ze sobą ani z rodziną. Kluczowe jest ustalenie, czy przemoc była jednorazowym aktem, czy była stosowana długotrwale - dodała.
Babcia dziecka była przesłuchiwana w charakterze świadka. Została zwolniona do domu, nie usłyszała zarzutów.
W poniedziałek sekcja zwłok
Reporterka TVN24 dopytywała szefową gorzowskiej prokuratury o to, czy można określić, czy obrażenia, których doznało dziecko powstały na skutek jednorazowego działania, czy mogły być efektem długotrwałego stosowania przemocy. – Na poniedziałek jest zaplanowana sekcja zwłok, po której myślę, że będziemy mieli więcej informacji co do mechanizmu powstania tych obrażeń. Dziecko miało wewnętrzne obrażenia głowy, ale co do ostatecznej przyczyny śmierci, wypowie się biegły po przeprowadzeniu sekcji - powiedziała prokurator.
Podczas konferencji, dziennikarze dopytywali również, czy to, że 27-latek ma jeszcze jedno dziecko, ale został pozbawiony praw rodzicielskich "może jakoś dodatkowo obciążać tego mężczyznę". – Zażądaliśmy akt tej sprawy. Będziemy to badać, ale w następnej fazie postępowania - dodała szefowa gorzowskiej prokuratury.
Nie udało się go uratować
Chłopca przywieziono karetką do Wielospecjalistycznego Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim w środę. Dziecko miało poważne obrażenia głowy i oczu. Jego stan określano jako krytyczny.
- Z relacji matki wynikało, że zły stan dziecka to kwestia jakiegoś zatrucia pokarmowego. Natomiast relacja ratownika i pogłębione badania wskazały, że jego ciężki stan wynika z uszkodzeń mózgu i odklejenia siatkówki oka. W związku tym podjęliśmy podejrzenia, że to dziecko było maltretowane. Poinformowaliśmy policję i prokuraturę - mówił w czwartekTVN24 Paweł Trzciński, rzecznik szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
Wiadomo, że zarówno rodzice jak i babcia dziecka byli trzeźwi w momencie zatrzymania. Na wyniki badań toksykologicznych trzeba jeszcze poczekać. Według informacji, którymi dysponuje prokuratura, nie było żadnych zgłoszeń ani sygnałów, które świadczyłyby o tym, że w rodzinie dzieje się coś niepokojącego.
- Wiemy, że położna odwiedziła te rodzinę i nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości u dziecka - powiedziała prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek.
"Niech z tej tragedii wyniknie jakieś dobro"
Tragicznym losem 19-dniowego Rafałka poruszony jest personel Wielospecjalistycznego Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie próbowano dziecko ratować. Wiceprezes placówki opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym przypomina, że w ostatnich czasie to już drugi tragiczny przypadek śmierci noworodka.
"Jego stan był zbyt poważny. Jeszcze rano byłem na oddziale i widziałem dramatyczną walkę naszego zespołu o życie małego niewinnego dzieciątka. To już drugi równie tragiczny przypadek w Gorzowie w ciągu ostatnich tygodni. Służby miejskie, policja, szpital, media - wszyscy wspólnie powinniśmy usiąść i ustalić czy nie możemy zrobić więcej, aby chronić dzieci w naszym mieście. jestem po pierwszych rozmowach dotyczących koordynacji współpracy. Niech z tej tragedii wyniknie jakieś dobro..." – napisał Robert Surowiec w mediach społecznościowych.
W rozmowie z reporterką TVN24 Natalią Madejską, wiceprezes opowiedział o pomyśle spotkania przedstawicieli służb i instytucji, podczas którego mają wspólnie omówić, co można zrobić, by w przyszłości lepiej zapewnić bezpieczeństwo małym dzieciom i uchronić je przed przemocą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24