W sądzie w Gorzowie Wielkopolskim ruszył proces rodziców Mateuszka. W marcu chłopiec w poważnym stanie trafił do szpitala. Miał tylko 22 dni. Lekarzom nie udało się go uratować. Według prokuratury nad dzieckiem znęcała się jego matka. Nikola G. miała potrząsać chłopcem, zasłaniać mu usta i uderzać w główkę. Zarzuty usłyszał również ojciec.
W Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim ruszył proces w sprawie 24-letniej Nikoli G., która miała znęcać się fizycznie nad swoim 22-dniowym synkiem. Na ławie oskarżonych zasiada również ojciec dziecka - 25-letni Oskar G.
Zanim ruszyła rozprawa obrońcy oskarżonych wnioskowali o wyłączenie jawności rozprawy, argumentując, że medialne relacje mogą zakłócić spokój publiczny, naruszyć interes prywatny małoletniego pokrzywdzonego oraz potęgować hejt wobec Nikoli G. i Oskara G. Prokurator Dorota Kędra-Kosmowa sprzeciwiła się temu, twierdząc, że brak jest podstaw do wyłączenia jawności, a argumenty obrońców dotyczą wyłącznie interesu oskarżonych. Sędzia Kamil Jarocki oddalił wniosek, uznając, że nie ma przesłanek do prowadzenia rozprawy za zamkniętymi drzwiami.
Matka żałuje tego, co się stało
Nikola G., matka noworodka, nie przyznaje się do winy. Odmówiła składania wyjaśnień. Podczas rozprawy łamiącym się głosem i ze łzami w oczach mówiła, że żałuje tego, co się stało i nie jest w stanie odpowiadać na pytania. Sędzia Kamil Jarocki odczytał wcześniejsze zeznania kobiety.
"Nie przyznaję się do wszystkiego. Nie głodziłam synka i nie biłam go. Przyznaję się jedynie, że nim potrząsałam. 25 marca trzymałam go na rękach, kiedy przygotowywałam mleko. Robiłam to jedną ręką. Zaczął się prężyć i upadł mi na podłogę w sypialni, gdzie są panele. Nie wiem jak to się stało, że mi upadł. Podniosłam go i zaczęłam bujać, jak się uspokoił, to nakarmiłam i położyłam spać. Jak płakał to starałam się go uspokoić, tylko jeden raz mi upadł. Dwa razy zdarzyło mi się zakryć mu usta, kiedy płakał. Kiedy syn mi upadł, nikomu o tym nie powiedziałam, bałam się. W szpitalu też o tym nie powiedziałam, bo bałam się, że powiedzą, że jestem złą matką" – zeznawała w trakcie śledztwa Nikola G.
"Po śmierci syna przeżyłem traumę"
Również Oskar G. nie przyznał się do winy. - Bardzo mi przykro. Nie tak miało wyglądać nasze życie małżeńskie. Po śmierci syna przeżyłem traumę, do tej pory ją mam. Często go odwiedzam na cmentarzu, staram się jakoś z tym żyć. To wszystko, już dalej nie mogę mówić - mówił w sądzie łamiącym głosem.
Następnie sędzia odczytał wcześniejsze zeznania mężczyzny.
"Syn płakał jak był głodny. Czasem płakał nawet jak się najadł. Czasem żona podrzucała syna, żeby go uspokoić. Ja się nawet przeraziłem, jak to zobaczyłem. Powiedziałem jej żeby tak nie robiła, bo bałem się że może upaść. Ona powiedziała, że nic się nie stanie. Widziałem jeden raz, że zakryła mu usta jak płakał, ale nie zareagowałem na to. Dziecko było planowane i kochane. Nie przyszło mi do głowy, żeby żona mogła zrobić krzywdę naszemu synowi" - zeznawała w czasie śledztwa Oskar G.
Zarzuty dla rodziców
Akt oskarżenia w tej sprawie dotarł do sądu na początku września. 22-dniowy noworodek trafił do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim 27 marca w ciężkim stanie. Badania wykazały u niego obrażenia wewnętrzne oraz głowy. Lekarze ocenili, że mogły one być skutkiem przemocy i zawiadomili policję, która zatrzymała rodziców dziecka. Chłopczyka przewieziono do szpitala klinicznego w Poznaniu, gdzie zmarł 4 kwietnia.
W akcie oskarżenia 24-letniej Nikoli G. zarzucono, że znęcała się fizycznie nad synem Mateuszem G. w ten sposób, że potrząsała nim, podrzucała, zasłaniała usta i uderzała w głowę, powodując obrażenia, które skutkowały śmiercią noworodka. Z kolei 25-letniemu Oskarowi G. prokurator zarzucił narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, gdyż będąc świadkiem znęcania się nad nim przez matkę nie reagował.
Marka w areszcie, ojciec objęty dozorem
Matce zmarłego noworodka grozi nie mniej niż pięć lat więzienia albo dożywocie, a ojcu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Nikola G. nadal przebywa w tymczasowym areszcie, natomiast wobec Oskara G. prokurator uchylił areszt, stosując dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock