28-latek przyjechał w rejon dworca PKP w Parczewie (Lubelskie), żeby zabrać stamtąd maszynistę. Zignorował zakaz wjazdu i nie zauważył końca betonowej rampy załadunkowej. W efekcie przód pojazdu spadł na tory kolejowe, a tylna część pozostała na rampie znajdującej się około metra powyżej torów. Samochód musieli wyciągać strażacy.
Służby dostały zgłoszenie w środę, 22 stycznia po godzinie 5 rano. 28-letni mieszkaniec Terespola przyjechał mercedesem w rejon dworca PKP w Parczewie po maszynistę, który kończył akurat zmianę.
"Niestety mężczyzna zignorował znak B-2 'zakaz wjazdu' i nie zauważył końca betonowej rampy załadunkowej. W wyniku czego przód pojazdu spadł na tory kolejowe, zaś tylna część pozostała na betonowej rampie znajdującej się około jednego metra powyżej torów" - pisze w komunikacie sierżant sztabowy Ewelina Semeniuk z Komendy Powiatowej Policji w Parczewie.
Był trzeźwy
Na szczęście w pobliżu nie było postronnych osób i tylko pojazd uległ uszkodzeniu. 28-latek był trzeźwy.
"Na miejscu interweniowali również strażacy z Parczewa, którzy wyciągnęli zawieszonego mercedesa i udrożnili tor załadunkowy dla pociągów" - zaznacza policjantka i apeluje o ostrożność.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Parczew