Ktoś ich potrącił i uciekł z miejsca zdarzenia, a oni leżą na jezdni - tak powiedzieli policjantom. Okazało się, że byli pijani i nie mieli żadnych obrażeń. Przyznali, że chcieli, by policjanci podwieźli ich do domu.
Było po godzinie 18, gdy na komendę w Lubartowie zadzwonił 42-latek i stwierdził że - razem z innym mieszkańcem gminy Niedźwiada - został potrącony przez samochód osobowy. Kierowca miał oddalić się w nieznanym kierunku.
- Gdy policjanci dojechali w opisywany rejon, zastali na jezdni dwóch leżących, znajdujących się pod znacznym działaniem alkoholu mężczyzn. Na miejscu obecny był także zespół pogotowia ratunkowego, który nie stwierdził u żadnego z nich obrażeń mogących świadczyć o zdarzeniu drogowym - przekazuje sierżant sztabowy Jagoda Stanicka z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie.
Nie było żadnego wypadku
Zgłaszający interwencję 42-latek przyznał, że nie było żadnego wypadku, a wezwał służby po to, by odwieźli go do domu.
- W czasie interwencji obaj mężczyźni zakłócali spokój i porządek publiczny. Leżeli na jezdni, co mogło grozić niebezpieczeństwem. Obaj zostali przekazani pod opiekę rodzinie - dodaje policjantka.
Sprawa trafi do sądu
54-latek i 42-latek odpowiedzą za swoje zachowanie przed sądem.
Za zakłócenie porządku publicznego (a 42-latek też za wywołanie fałszywego alarmu) grozi im kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna do 1500 złotych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Lubartów