Śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez zastępcę starosty biłgorajskiego prowadzi Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie. Postępowanie toczy się w sprawie, nikomu nie postawiono dotychczas zarzutów.
- Będziemy wyjaśniać, czy w ogóle doszło popełnienia czynu zabronionego polegającego na ujawnieniu wbrew przepisom ustawy informacji, o których ta osoba miała się dowiedzieć w związku z pełnioną funkcją – mówi prokurator rejonowy w Hrubieszowie Jakub Litwińczuk.
Stwierdziła, że migranci są "niestety" w wiosce
Sprawa dotyczy dwójki nieletnich migrantów, którzy zostali umieszczeni w Wiosce Dziecięcej w Biłgoraju.
Na portalu społecznościowym powiatu biłgorajskiego 1 lipca pojawiła się informacja, że "w Biłgoraju są dwie osoby, które nielegalnie przekroczyły polską granicę i przewiezione zostały do jednej z placówek opiekuńczo-wychowawczych przez Straż Graniczną".
Do informacji dołączono nagranie z wypowiedzią wicestarosty Strzałki. - Odpowiadając na pytanie: czy na terenie powiatu biłgorajskiego znajdują się uchodźcy, niestety muszę potwierdzić, że tak - powiedziała Strzałka na nagraniu.
Zajęli miejsce innym dzieciom
Dodała, że Straż Graniczna przetransportowała do placówki w Biłgoraju dwóch nieletnich, którzy zostali tam umieszczeni na podstawie postanowienia sądu. Podkreśliła, że "tego typu działania są trudne dla samorządowców" i osób, które te postanowienia muszą wykonywać.
- Obydwaj nieletni w tej chwili znajdują się w placówce z obywatelami polskimi. Powiat biłgorajski nie ma w swoich zasobach placówki dla uchodźców, dla cudzoziemców – zaznaczyła.
Jak tłumaczyła, wykonanie postanowienia sądu powoduje też problem z umieszczeniem w pieczy zastępczej innych dzieci.
- Poprzez zajęcie tych miejsc przez osoby nieletnie, przez cudzoziemców, niestety tymi miejscami nie dysponujemy - mówiła.
Wspomniała o ogromnej barierze językowej i kulturowej
Wskazała też na "ogromną barierę językową" i kulturową w obcowaniu z migrantami w placówce, co jej zdaniem jest problemem zarówno dla wychowawców, jak i przebywających tam dzieci. Dodała, że utrudnia to także działania wychowawcze i edukacyjne.
Jej zdaniem należy pytać rządzących o przepisy, które powinny to uregulować.
- Czy rzeczywiście te osoby młodociane, nieletnie, podające się za takie osoby, tak poświadczają w oświadczeniach, które są składane, powinny trafiać do małych miejscowości, do placówek, które do tej pory obsługiwały i w pewien sposób konsolidowały dzieci będące obywatelami polskimi? Czy zasadne jest to, aby rzeczywiście ten kontakt na zasadzie takiej integracji był w tym momencie tak szeroki? – mówi Strzałka na nagraniu.
Sprawdzają, czy doszło do nawoływania do nienawiści
Informacja o nieletnich migrantach była szeroko komentowana m.in. na portalach społecznościowych, co jest także przedmiotem śledztwa.
Prokuratura sprawdza, czy doszło do przestępstwa publicznego nawoływania do nienawiści na tle etnicznym oraz znieważenia małoletnich.
Wicestarosta twierdzi, że mieszkańcy wielokrotnie pytali o migrantów
Strzałka twierdzi, że nie słyszała o wszczętym postępowaniu, do urzędu również nie wpłynęła taka informacja.
Jak tłumaczyła, w lipcu udzieliła wyjaśnień zgodnie z prawdą i opierając się na faktach, "po wielu pytaniach od mieszkańców w sprawie pobytu nieletnich imigrantów" na terenie powiatu.
– Jest to temat trudny, z którym w kwestii pieczy zastępczej spotykamy się po raz pierwszy w naszym powiecie – stwierdziła.
Zostali przyjęci w maju
Beata Kulig z SOS Wioski Dziecięce informuje, że chłopcy nadal przebywają w placówce w Biłgoraju i realizują obowiązek szkolny.
W lipcu Kasia Zakliczyńska z SOS Wioski Dziecięce w Polsce informowała, że dwójkę dzieci cudzoziemskich, w wieku poniżej 18 lat, organizacja przyjęła z początkiem maja.
"Obaj chłopcy trafili do naszej placówki z wniosku Komendanta Placówki Straży Granicznej. Następnie Sąd Rejonowy w Biłgoraju, III Wydział Rodzinny i Nieletnich wydał decyzję o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej" – napisała Zakliczyńska.
Dobrze się adaptują i są akceptowani przez inne dzieci
Dodała, że do Urzędu ds. Cudzoziemców zostały skierowane wnioski o udzielenie chłopcom ochrony międzynarodowej.
Zaznaczyła, że chłopcy dobrze się adaptują, są akceptowani przez inne dzieci, ale nadmierne zainteresowanie może negatywnie odbić się na ich funkcjonowaniu.
"Każde dziecko niezależnie od pochodzenia czy statusu prawnego, ma takie same prawa do bezpiecznego dzieciństwa"– stwierdziła Zakliczyńska.
Interweniowała posłanka Partii Razem
O prokuratorskim śledztwie w tej sprawie poinformował Polską Agencję Prasową Zarząd Okręgu Lubelskiego Partii Razem. Posłanka tej partii Paulina Matysiak w lipcu zwróciła się do lubelskiej policji i wojewody z prośbą o interwencję i reakcję "na rasistowską nagonkę na dwójkę cudzoziemskich podopiecznych Wioski Dziecięcej w Biłgoraju".
Beata Strzałka należy do PiS, w kadencji 2019-23 była posłanką tej partii wybraną w okręgu chełmskim.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 31 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Autorka/Autor: tm/tok
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Powiat biłgorajski