Była w 14. tygodniu ciąży, kiedy jej samochód wbił się w drzewo. Wioletta doznała wtedy urazu mózgu, do teraz nie odzyskała przytomności. Niedawno została jednak mamą. Wszystko dzięki pracy specjalistów z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Wioletta miała wypadek w październiku ubiegłego roku.
- Mówimy o cudzie, bo to mogło skończyć się bardzo szybko. Dziecko mogło umrzeć zaraz po wypadku, przecież matka przechodziła przez bardzo skomplikowane operacje neurochirurgiczne - opowiada prof. Krzysztof Szaflik, kierownik kliniki ginekologii, rozrodczości i terapii płodu ICZMP.
W środę - wraz z innymi lekarzami - spotkał się z dziennikarzami, aby opowiedzieć o niezwykłej historii narodzin małej Nikoli.
- Nie ukrywam, że początkowo byliśmy sceptycznie nastawieni - przyznał przed kamerą TVN24. Tłumaczył, że walka o życie matki wymagała zabiegów i podawania leków, które nie zawsze były korzystne dla dziecka rozwijającego się w jej macicy.
Prof. Szaflik opowiada, że niezbędna była współpraca lekarzy dbających o rozwój dziecka i stan matki.
- Ciężarna była w stanie wegetatywnym. Patrzyła na nas jednym okiem. I chociaż nie było z nią kontaktu, to to oko mówiło, że ona chce, abyśmy uratowali jej dziecko - dodaje lekarz.
Kilkanaście tygodni walki
Lekarze robili wszystko, żeby doprowadzić ciążę do takiego momentu, w którym można byłoby dokonać cesarskiego cięcia i z powodzeniem walczyć o życie dziecka.
- Monitorowaliśmy stan pacjentki i jej dziecka przez 14 tygodni. W końcu doszliśmy do momentu, w którym można było doprowadzić do rozwiązania - opowiada prof. Szaflik.
Mała Nikola przyszła na świat 28 tygodni po poczęciu. Ważyła ledwie 850 gramów.
- Parametry dziecka były na tyle dobre, że przeżyło. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez świetnej pracy zespołu neonatologicznego - dodaje rozmówca TVN24.
Nikola była pod opieką specjalistów z Centrum Zdrowia Matki Polki jeszcze przez trzy miesiące. Potem została wypisana do domu. Ważyła wtedy ponad trzy kilogramy.
Czekając na kolejny cud
25-letnia dziś matka dziecka trafiła do placówki w Częstochowie, gdzie wybudzani są pacjenci ze śpiączki.
- Jest w stanie minimalnej świadomości. Reaguje na ból, otwiera oczy, wodzi nimi i odpręża się, gdy słucha muzyki. W takich sytuacjach nie ma prognoz. Lekarze nie chcą rozbudzać nadziei. Ale ja i tak mam nadzieję, że stan zdrowia córki się poprawi – mówiła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Izabela Szyłejko, babcia Nikoli i mama Wioletty.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock