Kangur uciekł z hodowli w gminie Rozprza w piątek. Jak informował reporter TVN24 Piotr Borowski, ktoś zadzwonił do służb i poinformował, że po rynku w Rozprzy biega kangur. Później były kolejne zgłoszenia, również od samego właściciela. Od tego czasu trwała akcja służb, które próbowały złapać zwierzę.
Kangur schwytany
Naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Rozprzy relacjonuje, że akcja złapania kangura nie była łatwa. W piątek udało namierzyć się zwierzę kamerą termowizyjną, ale - po długotrwałych próbach strażaków oraz innych osób - nie udało się go schwytać. W sobotę ze względu na brak lekarza weterynarii nie było prób odłowienia kangura. Wszystko zmieniło się w niedzielę. - Nasz droniarz około godziny 20 zaczął latać w miejscu, gdzie był widziany kangur. Około godziny 22 zadzwonił, że go zlokalizował. Ściągnęliśmy naszych chłopaków z siatkami, żeby go zagonić w narożnik zabudowań. Po 22 przyjechał pan, który uśpił kangura, a następnie zwierzę zostało przewiezione do właściciela. Tam na miejscu zostało wybudzone i wszystko jest z nim dobrze - opisuje naczelnik OSP w Rozprzy Piotr Skrobek.
Autorka/Autor: pk/tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Rozprza