- Przekonała prezesa, żeby iść "na ostro" z lokalnymi strukturami. Teraz mamy coś na kształt wojny domowej - mówią tvn24.pl lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości. W Łodzi w ostatniej chwili odwołano wybory na prezesa okręgu. Centrala na to stanowisko wyznaczyła posłankę Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom, która formalnie do partii Jarosława Kaczyńskiego przystąpiła ledwie przed miesiącem. - Rozumiem rozczarowanie kilku kolegów, którzy chcieli tkwić w stagnacji i dalej niewiele zrobić, ale czas się wziąć do pracy - mówi nowa szefowa łódzkich struktur PiS.
Członkowie Prawa i Sprawiedliwości mieli wybierać swojego szefa w sobotę. - O tym, że centrala postanowiła odebrać nam szansę demokratycznego wyboru prezesa dowiedzieliśmy się w czwartek, 8 listopada - mówi nam anonimowo jeden z łódzkich działaczy. Zamiast wyborów na szefa okręgu numer 9 (w którym oprócz Łodzi są też powiaty łódzki wschodni i brzeziński) władze partii powołały Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom, znaną w mieście aktywistkę, która w zeszłym roku uzyskała mandat poselski startując z list PiS. W czasie tegorocznych wyborów samorządowych bezskutecznie - również z poparciem partii Jarosława Kaczyńskiego - walczyła o stanowisko prezydentki Łodzi. Wojciechowska van Heukelom formalnie w partii jest dopiero od miesiąca.
- Narzucili nam ją, bo przy Nowogrodzkiej dobrze wiedzieli, że Agnieszka Wojciechowska van Heukelom by nie miała najmniejszych szans. Lokalni działacze jej po prostu nie chcą. Problem w tym, że wespół ze Zbigniewem Rauem (szefem polskiej dyplomacji w rządzie Mateusza Morawieckiego - red.) przekonała prezesa, że w Łodzi panuje marazm i trzeba z nami iść na wojnę - mówi jeden z naszych rozmówców.
Czytaj też: Narasta bunt w lokalnych strukturach PiS. "Jarosław Kaczyński wskazuje, a partia mówi: nie, dziękuję"
- Dlaczego nie miałaby szans? - pytamy. - Z bardzo wielu powodów. Pani poseł ma konfrontacyjny styl bycia. Lubi dominować, pokazywać swoją wyższość. Poza tym - jest polityczną chorągiewką. Z PiS została wyrzucona, zakładała PJN (Polska Jest Najważniejsza - red.), potem sprzyjała politycznie Kukizowi i Korwinowi. Jak z kimś takim zbudować cokolwiek trwałego? - słyszymy w odpowiedzi.
Podobne komentarze usłyszeliśmy od kilku innych, wysoko postawionych działaczy partii w Łodzi. Wszyscy prosili o anonimowość.
"Jestem jak syndyk masy upadłościowej"
Agnieszka Wojciechowska van Heukelom formalnie będzie pełnomocnikiem okręgu dziewiątego. Z pełnomocnictwa wynika, ze może zarządzać jednoosobowo. Zawieszenie lub usunięcie członka partii może nastąpić po konsultacji z władzami centralnymi. Wybory na stanowisko szefa partii mają być zorganizowane, ale dopiero na wiosnę. Skąd ta decyzja?
- Szefostwo partii uznało, że głosowanie zostanie przeprowadzone, kiedy uda się uporządkować pewne sprawy. Nie można było dopuścić, żeby ta sama grupa w Łodzi dalej się wybierała i dalej nurzała się w stagnacji - mówi nam Wojciechowska van Heukelom.
Kiedy pytamy o nieprzychylne (choć anonimowe) komentarze ze strony łódzkich przedstawicieli PiS, nowa szefowa podkreśla, że jest świadoma niezadowolenia "u części kolegów", którym teraz będzie szefować.
- Na konferencji prasowej, podczas której poinformowaliśmy o decyzji partii, towarzyszył mi minister Zbigniew Rau, minister Piotr Cieplucha, minister Włodzimierz Tomaszewski czy minister Robert Telus. Trudno o lepsze potwierdzenie tego, że cieszę się dużym poparciem najważniejszych łódzkich polityków prawicy. Koledzy, którym nie podoba się decyzja partii, nie grzeszą bystrością, bo doskonale wiem, o kogo chodzi. To panowie, którzy są partyjnymi karierowiczami, których prezes niemiło zaskoczył - mówi Wojciechowska van Heukelom.
Zaznacza, że - jej zdaniem - partia w Łodzi od wielu lat jest bierna i źle zarządzana. - W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich nie możemy tak dłużej postępować. Muszę być lepszą zmianą dobrej zmiany. Czuję się trochę jak syndyk masy upadłościowej - mówi z uśmiechem.
Zaznacza, że - chociaż ma krytyczne nastawienie do dotychczasowych rządów w regionie - nie zamierza z nikim iść na wojnę. - Działacze, którzy teraz mogą czuć się rozczarowani decyzją prezesa, nie muszą się mnie obawiać. Oceniać będę ich pracę od teraz. Każdy ma szansę zrobić coś dobrego dla mieszkańców Łodzi i Polski - mówi szefowa PiS w Łodzi.
Rewolucja i "szara eminencja"
Dotąd na czele łódzkich struktur Prawa i Sprawiedliwości stał Krzysztof Stasiak. W mieście znany przede wszystkim jako wieloletni radny.
- O tarciu między łódzkimi działaczami partii a Agnieszką Wojciechowską van Heukelom mówiło się już przy okazji ostatnich wyborów samorządowych - mówi Piotr Borowski, reporter TVN24 znający kulisy lokalnej polityki w Łodzi. - Kandydatka miała już wtedy poparcie ze strony władz partii, ale nie lokalnych struktur. Znamienne było dla nas to, że samorządowcy PiS-u wydawali się niezainteresowani pomaganiem w kampanii - mówi dziennikarz.
A okazji do pomocy było kilka. Między innymi wtedy, kiedy o starcie w wyborach prezydent Hanny Zdanowskiej poinformowano na profilach społecznościowych spółek miejskich. - Zrobił się skandal, o którym mówiły wszystkie największe redakcje w kraju. Z jakiegoś powodu łódzcy samorządowcy PiS zachowywali się tak, jakby tego nie widzieli - mówi nasz dziennikarz.
Zaznacza, że łódzkie struktury partyjne miały w kraju szczególny status. - Nieformalnym przywódcą przez lata była Janina Goss, prywatnie przyjaciółka Jarosława Kaczyńskiego. Tak silne umocowanie sprawiało, że nikt głośno nie narzekał na to, jak w Łodzi Prawo i Sprawiedliwość jest zarządzane. Jak widać, do czasu - kończy Borowski.
"Aktywistka jak walec"
Agnieszka Wojciechowska van Heukelom od 2007 roku, do 2011 była dyrektorką biura poselskiego Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ale została wyrzucona przez Jarosława Jagiełłę, ówczesnego szefa struktur PiS i była jedną z założycielek partii Polska Jest Najważniejsza. Ze swoją szefową rozstała się po jej przejściu do PO. W mieście zasłynęła przede wszystkim jako aktywistka walcząca z czyścicielami kamienic oraz nieuczciwymi praktykami spółdzielni mieszkaniowych.
Czytaj też: "Wytropiłam wielomilionową aferę. Jako jedyna poniosłam karę". Aktywistka prawomocnie skazana
- Od momentu rozwiązania PJN byłam bezpartyjna. To się zmieniło dopiero teraz, przed decyzją prezesa o zmianach w łódzkich strukturach PiS. Do partii przystąpiłam miesiąc temu, bo jako osoba bezpartyjna już nic więcej nie mogłam osiągnąć dla ludzi - mówi.
Przyznaje, że "sama nie za bardzo lubi polityków", ale "ceni osoby, które są w jej otoczeniu". - Od zawsze miałam awersję do ludzi, którzy knuli w kuluarach dla swojego zysku, a niewiele robili dla innych. Tacy ludzie w łódzkich strukturach PiS nie mają przyszłości -zapowiada.
Już jako wybrana w 2023 roku parlamentarzystka Agnieszka Wojciechowska van Heukelom wzbudzała duże emocje.
- Czy po raz kolejny Donald Tusk przedkładał interes Niemców nad interes Polski, ukrywając przed Polakami wiadomości o powodzi? - pytała w czasie niedawnej klęski żywiołowej na Dolnym Śląsku.
Czytaj też: Posłanka o zachowaniu wskazującym "na przyzwyczajenie do różnych używek". Marszałek Sejmu wyłączył mikrofon
- Ona jest jak walec. Wielu osobom najechała dziś na odcisk. Partia uznała, że czasy grzecznych i biernych już się wyczerpały. Twarzą nowego PiS jest Agnieszka Wojciechowska. Czas oceni, czy prezes podjął dobrą decyzję - kończą nasi rozmówcy w strukturach PiS.
Tarcia w PiS
Od kilku miesięcy w największej polskiej partii opozycyjnej można dostrzec tarcia pomiędzy centralą, a lokalnymi strukturami. Sprawa Łukasza Kmity i jego nieudanego wyboru na marszałka województwa małopolskiego była pierwszym przejawem buntu lokalnych struktur PiS.
Przy okazji wyborów na szefów poszczególnych okręgów pojawiły się kolejne przypadki lokalnej niesubordynacji. Kandydatka na szefową struktur świętokrzyskich partii, rekomendowana przez kierownictwo partii Anna Krupka została oprotestowana, a lokalni działacze partii nazwali wprost termin głosowania "pogrzebem świętokrzyskiego PiS".
Problemy były też w Gdańsku. Jarosław Kaczyński chciał, żeby tym ważnym okręgiem kierował Jacek Kurski, ale lokalni działacze mieli inne zdanie, przez co były szef TVP wycofał swoją kandydaturę. - To się zdarzało już wiele lat temu u nas w Gdańsku. Kilkanaście lat temu też był taki przypadek, że kandydat rekomendowany nie uzyskał większości, więc to się zdarza - twierdził Kazimierz Smoliński, szef gdańskich struktur Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei poznańscy działacze PiS w głosowaniu odrzucili wskazanego przez centralę, dotychczasowego szefa poznańskich struktur Szymona Szynkowskiego vel Sęka, chociaż był jedynym kandydatem. Sam poseł nie chciał 12 listopada skomentować wyników głosowania przed kamerą, ale w oświadczeniu przesłanym PAP pisał, że "niepotrzebnie niektórych poniosły emocje i osobiste ambicje". A on sam koncentruje się na przygotowaniach do wsparcia w kampanii prezydenckiej i jest do dyspozycji partii w każdej powierzonej mu roli.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24