W ręce policji wpadł 18-latek z Grudziądza, który ma być odpowiedzialny za pobicie trzech nastoletnich piłkarzy ręcznych. Zawodnicy zostali zaatakowani w zeszły weekend w Łodzi przez pseudokibiców Widzewa. Dlaczego? Bo szczypiorniści mieli podobno ubrania z herbem innej łódzkiej drużyny - ŁKS.
Policja od zeszłej soboty próbowała ustalić, kto zaatakował trzech 15 i 16-letnich zawodników "Piotrkowianina". Zawodnicy przyjechali 5 grudnia na mecz piłki ręcznej, który miał się odbyć w hali Chojeńskiego Klubu Sportowego. Do spotkania nie doszło, bo trzech zawodników zostało dotkliwie pobitych. Jak informuje policja, na szczypiornistów rzuciło się kilkunastu pseudokibiców Widzewa Łódź. Wychodzili oni z hali, CHKS po nieformalnych urodzinach klubu.
Policja przez kolejne dni starała się ustalić sprawców ataku.
- Jeszcze tego samego dnia wylegitymowano 40 sympatyków Widzewa, którzy brali udział w turnieju - mówi asp. sztab. Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Jeden z tropów prowadził do Grudziądza. Wytypowano mieszkanie, w którym miał znajdować się jeden z napastników. Policja zdecydowała się na zatrzymanie w zeszły czwartek.
Mieszkanie jak arsenał
Policja zapukała do drzwi wytypowanego wcześniej mieszkania.
- Nikt nie otwierał, więc musieliśmy wyważyć drzwi - opowiada asp. sztab Gwis.
W mieszkaniu było trzech mężczyzn. Jednym z nich był 18-latek, po którego przyszli policjanci. Jak się okazało, był on już wcześniej poszukiwany, bo nie stawił się do poprawczaka.
- W mieszkaniu, w którym przebywał zabezpieczono akcesoria kibicowskie a także maczetę, metalowy pręt, drewniany kij oraz sprzęt do sportów walki - wylicza nasz rozmówca.
Zarzuty i areszt
Zatrzymany nastolatek usłyszał zarzuty pobicia trzech szczypiornistów z Piotrkowa. Policja twierdzi też, że ukradł jednemu z pobitych nastolatków telefon komórkowy.
- Za zarzucane mu przestępstwa grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności - tłumaczy Gwis.
Sąd przychylił się do prokuratorskiego wniosku o areszt dla zatrzymanego. 18-latek będzie za kratkami co najmniej przez trzy najbliższe miesiące.
Asp. sztab. Radosław Gwis podkreśla, że działania policji po bójce przed halą CHKS się nie zakończyły.
- Policja ustala tożsamość innych napastników. Sprawa jest rozwojowa - podkreśla.
"Bo mieli inne barwy"
Zaatakowani zawodnicy Piotrkowianina przebywali przez kilka dni w szpitalu. - Byli pacjentami oddziału chirurgii. Zostali przebadani m.in. tomografem. Do domu wypisani zostali w dobrym stanie - mówiła w zeszłym tygodniu przed kamerą TVN24 Beata Aszkielaniec, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Kibice Widzewa tuż przed meczem szczypiornistów wynajęli halę na turniej piłkarski.
- Mówili o grze w piłkę. Ale nie wspomnieli, że przyjdzie tu chmara kibiców - komentuje Tomasz Walicki, trener i członek zarządu CHKS Łódź, który wynalazł widzewiakom halę.
Kibiców było - w ocenie policji - około 200. Na nieszczęście, wychodzący z hali kibice Widzewa spotkali się z nastoletnimi szczypiornistami z Piotrkowa. Zawodników było trzynastu, ale trzech zostało dotkliwie pobitych.
- Goście z Piotrkowa mieli na sobie barwy ŁKS-u. Ktoś krzyknął, że wróg przyjechał. I się zaczęło - mówi Walicki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi