Mieszkańcy Ozorkowa (woj. łódzkie) żądają, żeby do miasta wróciła karetka, która zabrana w zeszłym roku. – Pozostała u nas tylko jedna. To za mało i do chorych często musi przylatywać śmigłowiec LPR - argumentują i zbierają podpisy pod petycją.
Do września minionego roku w Ozorkowie stacjonowały dwie karetki. Teraz jest o połowę mniej, bo tak zadecydowało łódzkie pogotowie.
- To bardzo zła decyzja. Obecnie w mieście liczącym 20 tys. mieszkańców jest jedna karetka. Do tego dochodzą okoliczne miejscowości - wylicza w rozmowie z tvn24.pl Izabela Dobrynin z ozorkowskiego magistratu.
Z tego powodu w mieście ruszyło zbieranie podpisów pod petycją o przywrócenie zabranej kilka miesięcy temu karetki. Ma być ona skierowana do łódzkiego wojewody, bo w świetle prawa jest ona zobowiązana do takiego rozdysponowania karetek, żeby pomoc była udzielana możliwie sprawnie.
- Jeżeli nie pomoże petycja, nie wykluczamy innych form protestów. Weźmiemy pod uwagę blokowanie dróg. Wiemy, jak bardzo mieszkańcom zależy na bezpieczeństwie i będziemy ich w tej walce wspierać - zapewnia Dobrynin.
Śmigłowiec jak karetka?
W Ozorkowie podkreślają, że od początku tego roku Lotnicze Pogotowie Ratunkowe interweniowało w mieście i okolicach ponad 20 razy.
- Śmigłowiec jest wzywany, kiedy jedyna w regionie karetka się "nie wyrabia". Wyliczyliśmy, że jeden wylot to 40 tys. złotych, więc decyzja o zabraniu nam karetki już jest wyjątkowo kosztowna - wylicza Izabela Dobrynin.
"Absurdalne argumenty"
Podpisy zbierane przez mieszkańców trafią do wojewody, ale za rozdysponowanie karetek w regionie operacyjnym w którym znajduje się Ozorków (to ten sam region co Łódź i Zgierz) odpowiada łódzkie pogotowie.
- Przesunęliśmy jeden z zespołów do Zgierza, dzięki temu rozmieszczenie sił w regionie jest lepiej zrównoważone - argumentuje Bogusław Tyka, szef łódzkiego pogotowia.
Tyka podkreśla, że karetka przeniesiona z Ozorkowa do Zgierza pozwala na szybsze udzielenie pomocy, bo teraz zespół stacjonuje w środku regionu.
- Nie wolno też zapominać, że liczba wyjazdów w Ozorkowie była mniejsza niż w Zgierzu, dlatego argumenty mieszkańców Ozorkowa są absurdalne - podkreśla Bogusław Tyka.
Helikopter nie taki drogi?
Łódzkie pogotowie odbija też piłeczkę w sprawie zbyt częstego wysyłania Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Ozorkowa.
- Po to jest śmigłowiec, żeby służył chorym. W Ozorkowie powinni sobie darować wyliczanie kosztów, bo niezależnie od tego jak dużo wylatanych godzin ma LPR za gotowość do pracy płaci się zbliżoną stawkę - mówi Tyka, który dodaje, że "koszt paliwa podczas przelotu to najniższy koszt związany z utrzymaniem pogotowia lotniczego".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź