- Co mam zrobić? Wiem! Na kolanach będę błagał - mówił kierowca, któremu chwilę wcześniej na koło auta strażnicy miejscy założyli blokadę. Potem przeszedł od słów do czynów, ale to go nie uratowało od mandatu. Podobny los może czekać ponad stu kierowców, bo tyle blokad strażnicy miejscy zabierają na nową akcję, którą prowadzą razem z policją.
W akcji wykorzystywanych jest ponad sto blokad na koła. W czwartek od rana zakłada je kilkadziesiąt patroli straży miejskiej w Łodzi. Funkcjonariusze namierzają źle zaparkowane samochody. Przede wszystkim te, które stoją zbyt blisko przejść dla pieszych.
- Takie pojazdy skutecznie zasłaniają przechodniów. Pieszy nie ma możliwości ocenienia przed wejściem na pasy, czy może to zrobić bezpiecznie. Z tego samego powodu kierowcy zbliżający się do przejścia mają mniejszy czas na reakcję - zaznacza Marusik.
10 metrów!
Polski kodeks nakazuje kierowcy pozostawienie samochodu dalej niż 10 metrów przed przejściem. Tyle samo należy zostawić za pasami - o ile jest to droga dwukierunkowa.
Strażnicy miejscy podczas działań mogą liczyć na wsparcie policjantów, którzy wyszukują źle zaparkowane samochody w innych rejonach miasta. Oni co prawda nie dysponują blokadami, ale mają inny sposób na karanie kierowców.
- Spisujemy dane pojazdu i kierujemy wniosek o ukaranie do sądu - mówi asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Niewidoczni, Niechronieni
Dzisiejsze działania prowadzone są w ramach akcji "Niechronieni", która ma poprawić bezpieczeństwo pieszych.
- Co szósty wypadek w mieście odbywa się z udziałem pieszych. I najczęściej to nie oni są sprawcami zdarzenia - podkreśla Boratyńska.
Jak się jednak okazuje, nie brakuje też kierowców, którzy stają bezpośrednio na przejściu. Tak było np. przy ul. Jaracza. Strażnicy miejscy zaczęli już zakładać blokadę, kiedy przybiegł zdyszany właściciel auta.
Dostał 100 złotych mandatu.
- To miejsce jest po prostu źle oznakowane - tłumaczył się przed naszą kamerą.
"Litości!"
Nie zrozumienia, ale litości szukał za to inny kierowca. On z kolei zastawił swoim autem niemal cały chodnik przy ul. Uniwersyteckiej. A na takich kierowców, niejako przy okazji, "polują" dziś służby.
- No pięć minut stałem! Co mam zrobić? Błagam! - mówił mężczyzna, który rzucił się przed funkcjonariuszką straży miejskiej na kolana. Na niewiele jednak to się zdało, bo i tak dostał mandat. Na który zresztą zareagował bardzo nerwowo.
- Każdy się w ten sposób tłumaczy. Musimy być konsekwentni. Tylko tak możemy oduczyć nieodpowiedzialnego parkowania - komentuje Anna Olczak, funkcjonariuszka straży miejskiej.
Uwaga, blokada!
Kierowcy, którzy zostawili swoje auta zbyt blisko pasów "wzbogacą się", o jeden punkt karny. Stracą za to 100 złotych i sporo czasu.
- Unieruchomiony pojazd oznaczamy w taki sposób, żeby kierowca każdorazowo zauważył założoną blokadę. Chodzi o to, żeby nie doszło do uszkodzenia auta. Na szybie drzwi kierowcy i przy zamku umieszczamy naklejki "Uwaga, blokada" - opowiada Anna Olczak.
Za przednią szybą pojazdu funkcjonariusze zostawiają kartkę z instrukcją, co należy zrobić, żeby urządzenie zostało zdjęte.
- Należy zadzwonić do dyżurnego. On skieruje na miejsce patrol, który nałoży mandat i umożliwi dalszą jazdę samochodu - tłumaczy funkcjonariuszka.
Za parkowanie obok przejścia grozi taka sama kara, jak za blokowanie chodnika.
- Za zatrzymanie pojazdu na przejściu dla pieszych kara może być wyższa. Maksymalny mandat wynosi 300 złotych - informuje Piotr Śledź ze straży miejskiej.
Akcja ma być powtarzana cyklicznie.
A tak z blokadą koła próbował poradzić sobie kierowca w Poznaniu:
Autor: Bartosz Żurawicz/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź