Pan Wojciech dzisiaj miał stracić sześcioro dzieci. Taką decyzję podjął sąd rodzinny na podstawie opinii kuratora. - Zignorowała ona fakt, że to kochająca rodzina. Mówiła tylko o tym, że w domu jest brudno i dzieci nie mają dobrych warunków - podkreślali pracownicy pomocy społecznej. Sprawę nagłośniliśmy wczoraj, dzisiaj zainteresował się resort sprawiedliwości. - Wstrzymaliśmy tę skandaliczną decyzję - poinformował wiceminister Patryk Jaki.
Wojciech Kabza w poniedziałek odebrał pismo, w którym dowiedział się, że w czwartek o godz. 12 zostaną odebrane mu jego dzieci: 12-letni Błażej, 10-letni Jan, 8-letnia Natalia, 4-letni Antoś i dwuletnie bliźniaki: Wiktor i Wiktoria.
Dlaczego? Decyzja sądu rodzinnego została podjęta na podstawie opinii kuratora.
- Napisała ona, że w domu rodziny pana Wojciecha są "fatalne warunki". Uzasadniała, że nie wszystkie dzieci mają łóżka. Zwracała uwagę na brud. Wygląda to tak, że kochający ojciec ma stracić dzieci, bo jest biedny - informuje Aleksandra Płoszka, z MOPS w Łodzi.
Sprawą, o której pisaliśmy na tvn24.pl w środę zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. W czwartek po godz. 10 wiceminister Patryk Jaki napisał na Twitterze, że udało się wstrzymać decyzję o odebraniu dzieci.
- Wystąpiliśmy do KRS (Krajowa Rada Sądownictwa - red.) o stanowisko - napisał Jaki. Skomentował, że decyzja sądu rodzinnego jest "skandaliczna".
Właśnie udało mi się wstrzymać te decyzje.Prawo napisaliśmy jasno. To kolejna skandaliczna decyzja sadu. Apeluje do KRS o stanowisko. https://t.co/wUEi0LNkOx
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) 22 września 2016
Przed godz. 11 do naszej redakcji wpłynęło oświadczenie ministerstwa, w którym czytamy, że minister Jaki zainteresował się sprawą na polecenie Zbigniewa Ziobry. Sam minister mówił przed kamerą TVN24, że działania sądu budzą jego poważne wątpliwości.
- Na pierwszy rzut oka, bo nie chcę jeszcze tego rozstrzygać, może to stanowić naruszenie prawa, jeżeli chodzi o decyzję sądu - powiedział Ziobro.
Dlatego też jeszcze dzisiaj wiceminister Patryk Jaki wystąpił do Prezesa Sądu Okręgowego w Łodzi o zbadanie - jak czytamy w stanowisku resortu przesłanym do naszej redakcji - "czynności podejmowanych przez służbę kuratorską w tej sprawie".
Przez biedę?
Rodzina Wojciecha Kabzy jest biedna i dużo ostatnio przeszła – w czerwcu dzieci zostały opuszczone przez 32-letnią matkę.
- To na jej konto miały być wypłacane pieniądze z programu 500 plus. Kiedy je dostała, poszła balować z innym facetem. A my zostaliśmy bez środków - twierdzi Wojciech Kabza.
Mimo olbrzymich problemów, rodzina ma dobrą opinię. Nie tylko wśród sąsiadów.
"Pan Wojciech Kabza wzorowo wywiązuje się z obowiązków rodzica. Dzieci są zadbane, radosne. Codziennie mają ze sobą drugie śniadanie" - napisali pracownicy ze szkoły podstawowej, do której chodzą dzieci pana Wojciecha.
Podobne opinie wydało też przedszkole, asystent rodziny i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Mimo to sąd podjął decyzję o odebraniu dzieci i umieszczeniu ich w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Została ona podjęta na posiedzeniu niejawnym.
- Sąd nie poprosił o opinię ani MOPS, ani asystenta rodziny. Wczoraj w sądzie chcieliśmy się czegoś dowiedzieć w tej sprawie, ale odbiliśmy się od ściany. Nie mamy żadnych konkretów - mówi Monika Pawlak, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi.
Nie wiedzieli?
Redakcja tvn24.pl poprosiła w środę o komentarz sąd rodzinny. Na razie nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
- Zarzuty kuratora były o tyle nieaktualne, że pan Wojciech dostał już mieszkanie w łódzkim śródmieściu. Kwestią kilku tygodni jest, kiedy będzie mógł przenieść dzieci w lepsze miejsce - podkreśla głową Monika Pawlak z MOPS.
Dramat dzieci
Pan Wojciech leczy się z alkoholizmu. Rodzinę utrzymuje pracując jako ochroniarz (z dziećmi zostaje wtedy babcia). W czerwcu od niego (i reszty rodziny) odeszła 32-letnia konkubina.
- Mieszka ze swoim partnerem tuż obok swojej dawnej rodziny. Jakiś czas temu widziałam, jak czteroletni Antoś podbiegł pod drzwi jej nowego partnera. Wołał mamę i płakał. Myślałam, że mi serce pęknie - mówi TVN24 jedna z sąsiadek.
- Jakiś czas temu widziałam mamę w tramwaju. Tęsknię za nią... Ale teraz najbardziej boję się, że stracimy również tatę - mówiła 8-letnia Natalia Kabza, jeszcze zanim za jej ojcem ujął się resort sprawiedliwości.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź