W 2011 roku grupa 53 maturzystów piszących rozszerzoną maturę z chemii miała - według Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi - robić to niesamodzielnie. Wynik egzaminu został unieważniony. Do teraz część absolwentów nie pogodziło się z tą decyzją. Wyrok ma wydać Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Dyrektor OKE w Łodzi przekonuje, że dzisiaj obowiązują dużo bardziej rozbudowane procedury umożliwiające odwołanie się od decyzji komisji egzaminacyjnej.
Czują się skrzywdzeni, przekonują, że niesprawiedliwa decyzja sprzed lat mogła negatywnie wpłynąć na ich przyszłość. Portal Onet dotarł do absolwentów dwóch liceów w Ostrowcu Świętokrzyskiem - numer II i III. W karcie wyników maturalnych aż 53 zdających miało zerowy wynik rozszerzonego egzaminu z chemii - kluczowego, żeby dostać się na wiele kierunków, między innymi medycynę. Zerowy wynik związany był z faktem, że Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łodzi uznała, iż ówcześni maturzyści nie pisali samodzielnie.
Od decyzji Danuty Zakrzewskiej, ówczesnej szefowej OKE w Łodzi (obecnie na emeryturze), maturzyści próbowali odwoływać się najpierw do Wojewódzkiego, a potem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oba sądy nie rozpatrzyły skargi maturzystów z 2011 roku, wskazując, że nie mają tego w swoich kompetencjach. Absolwenci dwóch ostrowieckich liceów - jak przypomina Onet - szukali pomocy też w Trybunale Konstytucyjnym, ale w 2015 roku stwierdził on, że sądom nic do unieważnionych matur i to egzaminatorzy podejmują decyzje.
Ostatecznie grupa 18 najbardziej wytrwałych absolwentów ostrowieckich liceów podpisała skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu. Maciej Kałach i Piotr Rogoziński, autorzy tekstu w portalu Onet, przekazują, że maturzyści dowodzą w niej, iż Polska naruszyła ich prawa - m.in. do sądu oraz do nauki. Wyrok jeszcze nie zapadł.
Zmienione procedury
Redakcja tvn24.pl skontaktowała się z Okręgową Komisją Egzaminacyjną w Łodzi. Obecny dyrektor, Marek Szymański, pamięta sprawę sprzed 11 lat. - Wtedy egzaminowani faktycznie nie mieli proceduralnych możliwości odwołania się od decyzji OKE. Zaznaczam, że już wtedy unieważniane były egzaminy tylko w dobrze udokumentowanych przypadkach pracy niesamodzielnej - mówi dyrektor OKE.
Obecnie, jak przekazuje Marek Szymański, maturzysta jest informowany o tym, że jego praca może zostać unieważniona w związku z podejrzeniem o niesamodzielność. - Takie podejrzenie jest stawiane przez sprawdzającego prace, który musi to poprzeć konkretnymi argumentami. Jeżeli zgromadzone dowody są wiarygodne, zdający jest informowany o zamiarze unieważnienia i może złożyć stosowne wyjaśnienia - mówi Marek Szymański.
Tłumaczy, że dowodem na niesamodzielność jest na przykład pojawianie się w kilku pracach identycznych, niestandardowych sformułowań czy też błędów.
Dwie instancje
Maturzysta, po odniesieniu się do zarzutów, musi czekać na decyzję szefa Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. - Decyzja jest podejmowana po konsultacji z innymi egzaminatorami. Sprawdzamy, czy faktycznie mogło dojść do niesamodzielnej pracy. Wszystkie wątpliwości są oceniane na korzyść zdającego. Dlatego unieważnianie egzaminów to wydarzenie bardzo incydentalne - podkreśla Marek Szymański.
Po zapadnięciu decyzji zdający egzamin może się od niej odwołać do szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Jego decyzja jest już ostateczna.
- Wcześniej tak rozbudowana procedura odwoławcza nie istniała. Zaznaczam jednak, że już wtedy unieważnienie matur było decyzją, której nikt nie podjąłby bez żelaznych dowodów - mówi szef OKE w Łodzi.
Kolor "szafirowy"
Ówczesna szefowa OKE w Łodzi Danuta Zakrzewska przekonuje w rozmowie z Onetem, że decyzja została podjęta po konsultacji z "kilkoma grupami ekspertów powołanych do zbadania sprawy z Ostrowca".
Zakrzewska wskazuje, że w pracach uczniów pojawiały się bardzo charakterystyczne błędy: np. w jednym z zadań zdający mieli podać kolor substancji po przeprowadzeniu opisanego doświadczenia. Prawidłową odpowiedzią był kolor "od brunatnego po żółty". A zdający z Ostrowca odpowiadali zgodnie "szafirowy".
Maturzyści bronią się, że ich nauczycielka właśnie w taki sposób ich uczyła i nie jest to dowodem na to, że ściągali.
***
Termin wyroku ogłoszenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu jeszcze nie został ogłoszony. Maturzyści oczekują od Polski po pięć tysięcy euro odszkodowania i zadośćuczynienia za utrudnienia w realizacji życiowych planów.
Źródło: TVN24 Łódź, Onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Bielecki