Pomiędzy dziurawą jak sito drogą i błotną arterią zastępującą mieszkańcom chodnik znajduje się długa na kilkadziesiąt metrów kałuża. Ochlapywani nią przez samochody są ci, którzy na czas nie zdążą uciec. Tak wygląda rzeczywistość mieszkańców Wiskitna w Łodzi, nawet jeśli od kilku dni nie padał deszcz. - Miarka się przebrała, organizujemy protest - zapowiadają.
Pani Wanda jedzie rowerem w odwiedziny do mamy. Stara się balansować pomiędzy jadącymi ciężarówkami i kałużami, które tworzą się w głębokich i gęsto rozsianych dziurach w jezdni. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że musi uciekać na pobocze, gęsto pokryte błotną mazią - widzi bowiem, że na jej wysokości będą musiały minąć się dwa tiry. Żeby nie musiała wykonywać takich manewrów, próbowała na miejsce dojechać równoległą uliczką na łódzkim Wiskitnie - Wrzecionową. Tam niestety było jeszcze gorzej - na całej szerokości jezdni, jak mówi, stoi woda.
- Zapytałam pracujących tam panów, czy przejadę, ci powiedzieli, że chyba tak. Nie dałam rady, musiałam się zatrzymać. No i teraz takie mam buciki - pani Wanda pokazuje, że są pokryte błotem do kostki. Zawróciła i wtedy zaczęła przebijać się przez ulicę Kolumny. Bo inaczej tego nie da się nazwać.
- Woda tu stoi nawet kilka dni po deszczu. Dzisiaj jest słońce, wczoraj też było. I co z tego? Wszędzie mokro, wszędzie błoto i brud. I tak od lat, miasto ignoruje apele, prośby i protesty - mówi. Dodaje, że kilkadziesiąt lat temu wzdłuż ulicy Kolumny były rowy. Teraz już ich nie ma. Są za to nowe zabudowania i wielu nowych mieszkańców, którzy chcieli mieszkać z dala od zgiełku w centrum, ale jednocześnie być blisko miasta.
Nie do śmiechu
Na Wiskitnie mieszka też Marcin (prosił nas o zmianę danych, bo - jak twierdzi - pracuje w urzędzie miasta i miałby "nieprzyjemności za swoją szczerość"). Opowiada, że trzyma kciuki, żeby w jego sąsiedztwie zamieszkał któryś z jego szefów. - Może wtedy nie byłoby to takie zapomniane przez wszystkich miejsce. Wie pan, po agresji Rosji na Ukrainę w sieci pojawiło się sporo memów. Ludzie szydzili z tego, że poza Moskwą i Petersburgiem przedmieścia wyglądają jak tragifarsa. Zdjęcia z tego czy owego "Muchosrańska" jako żywo przypominają to, co widzę za oknem. I jakoś mniej mi do śmiechu - mówi.
Panią Alinę i Grażynę spotykamy na przystanku przy ulicy Bronisin. Ta pierwsza mówi, że chodząc po okolicy, trzeba mieć oczy dookoła głowy. - Jak jedzie większe auto, to trzeba uciekać - opowiadają. Druga mówi, że ostatnio zabrakło jej czujności i przejechał koło niej tir. - Byłam mokra od stóp do głów - mówi.
Właśnie takie wydarzenie - mniej lub bardziej wyreżyserowane - ostatnio trafiło do sieci. Widać na nim kobietę idącą z parasolką, która zostaje ochlapana przez rozpędzony samochód osobowy. - I właśnie dlatego mieszkańcy domagają się chodników i odwodnienia zalewisk - mówi kobieta na nagraniu. Stojąca na tle plakatu informującego o proteście mieszkańców ("Wiskitno już nie prosi, Wiskitno strajkuje!") to Paula Poreda z Konfederacji. Miejscowi zaznaczają, że przy okazji wyborów samorządowych o Wiskitnie przypominają sobie politycy różnych frakcji. - A potem zapominają - wzrusza ramionami Maciej, który mieszka przy Bieszczadzkiej. Zaznacza jednak, że każda akcja w sprawie jest cenna.
- Teraz ma być protest, w piątek o 13. I dobrze, może wreszcie przestaną nas olewać - dodaje Maciej. Przypomina, że miejscowi chcą nie tylko chodników, ale też zainstalowania kanalizacji. Na ten aspekt zwracała uwagę zresztą pani Grażyna (ta, którą tir oblał od stóp do głów):
- Jak pojechałam na Opolszczyznę, do stryjka mieszkającego we wiosce daleko od miasta, to się okazało, że tam wszędzie jest kanalizacja. A u nas nie, a przecież to trzecie co do wielkości miasto. Jakieś nieporozumienie - zaznaczała.
"Sprawa nie jest prosta"
Pytany przez nas o problemy mieszkańców Wiskitna, Paweł Śpiechowicz z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi zaznacza, że "są one znane" urzędnikom. Mówi, że w ostatnich latach osiedle mocno się rozbudowało, a wraz z tym wzrosły potrzeby mieszkańców. Zapewnia też, że obecnie "trwają tam konkretnie działania". Dodaje, że trwa modernizacja przedszkola i zapewniono rozbudowę tamtejszej szkoły. Ale co z infrastrukturą? Z dziurawymi drogami i błotem zamiast chodników?
- Wiemy, że potrzebne są duże inwestycje w infrastrukturę, niestety są to na tyle duże projekty, że wymagają od nas sporych nakładów finansowych, przy tegorocznym, trudnym budżecie nie jest to sprawa prosta, ale liczymy na to, że środki z KPO pozwolą nam na realizację tych planów - odpowiada Śpiechowicz.
Czytaj też: Prędkość 20 km/h, dziura na dziurze i strach o zawieszenie. Zobacz nagranie z jazdy ważną drogą wylotową
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24