Nie zatrzymał się na czerwonym, uciekał przed policją, wjechał na główny deptak w mieście

Do zatrzymania doszło na ulicy Piotrkowskiej
Mężczyzna został zatrzymany na Piotrkowskiej
Źródło: TVN24 Łódź

We wtorek po południu łódzcy policjanci ścigali białe audi, którym uciekał 56-letni kierowca. Nie zatrzymał się do kontroli po tym, jak przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. W pewnym momencie ścigany wjechał na główny deptak miasta, na ulicę Piotrkowską. Na szczęście został zatrzymany, zanim komukolwiek stała się krzywda. 

- Wracaliśmy ze zdjęć, nagle na Piotrkowskiej usłyszeliśmy policyjne syreny i zobaczyłem, że w kierunku jednego z samochodów biegną policjanci. Jeden z nich wyciągnął broń z kabury - relacjonuje Jarosław Zięba, operator TVN24, który we wtorek po południu był świadkiem zatrzymania mężczyzny, który przez kilkanaście minut uciekał przed policją. 

Nasz operator zdążył zarejestrować moment, w którym ścigany opuszcza swój pojazd. Podnosi ręce do góry, po czym jest prowadzony do jednego z radiowozów.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Pościg

Aspirant Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego komendy miejskiej w Łodzi przekazuje, że na białe audi policjanci zwrócili uwagę w innej części miasta. 

- Na skrzyżowaniu Bandurskiego i alei Jana Pawła II ustawił się on na niewłaściwym pasie. Potem, na oczach funkcjonariuszy, przejechał przez krzyżówkę na czerwonym świetle - opowiada policjantka.

Jeden z funkcjonariuszy sięgnął po broń, strzały jednak nie padły
Jeden z funkcjonariuszy sięgnął po broń, strzały jednak nie padły
Źródło: TVN24 Łódź

Pojechali za białym audi i nakazali jego kierowcy się zatrzymać.

- Mężczyzna jednak nie tylko zignorował ich polecenie, ale też rozpoczął ucieczkę - mówi Boratyńska.

Krok od tragedii

Mężczyzna uciekał najpierw w rejonie parku Mickiewicza, a potem wjechał do tunelu na trasie W-Z. 

- Cały czas jechali za nim policjanci na sygnale, którzy przekazywali informacje o ściganym do innych jednostek - mówi Boratyńska.

W pewnym momencie białe audi zjechało na ulicę Sienkiewicza, a potem ulicą Roosevelta pognało w kierunku głównego deptaka - ulicy Piotrkowskiej.

- Mimo pandemii zawsze tam jest mnóstwo osób. Musieliśmy jak najszybciej zatrzymać uciekającego kierowcę, bo sytuacja zrobiła się ekstremalnie niebezpieczna - dodaje policjantka w rozmowie z tvn24.pl.

Na głównym deptaku drogę uciekającemu kierowcy zatarasował inny radiowóz.

Bez uprawnień

Okazało się, że przed policją uciekał 56-latek, który w lutym tego roku stracił uprawnienia za zbyt szybką jazdę. 

- Został wtedy zatrzymany, bo przekroczył o ponad 50 kilometrów na godzinę dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym - przekazuje Marzanna Boratyńska.

Kierowca był trzeźwy. W najbliższym czasie ma usłyszeć prokuratorski zarzut ucieczki przed policją, za co może mu grozić do pięciu lat więzienia. 

- Jazda bez uprawnień jest czynem, za które grozi dwa lata pozbawienia wolności. Oprócz tego mężczyzna odpowie za wykroczenia, które popełnił. W czasie ucieczki wielokrotnie ignorował czerwone światło i narażał na niebezpieczeństwo innych uczestników drogi - kończy Marzanna Boratyńska.

Czytaj także: