Kot był maskotką prokuratury i cieszył się sympatią pracujących tam osób. Niestety, 23 września doszło do incydentu, który sprawił, że zwierzę musi znaleźć nowy dom. Krzyś zaatakował łódzką prokuratorkę. - Spowodował, jak określił to lekarz, mnogie rany kąsane, powodujące konieczność wdrożenia leczenia, antybiotykoterapii i serii szczepień - opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Atak zmienił podejście śledczych do dotychczasowej maskotki. A wszystko dlatego, że - jak zaznacza prokurator Kopania - "życie w prokuraturze toczy się szybko" i dalszy pobyt kota w gmachu przy ulicy Lipowej 81 w Łodzi może nie być dobrym pomysłem..
- Trwają przesłuchania, doprowadzani są zatrzymani, obecni są obrońcy, funkcjonariusze policji i innych służb, a także inne osoby. Mogą też przebywać psy pełniące rolę przewodnika, czy wykorzystywane podczas czynności służbowych, choćby przez policjantów. To wszystko powoduje, że kot narażony jest na różne bodźce, a jego reakcji – jak czas pokazał - nie sposób jednak przewidzieć - zaznacza prokurator Kopania.
O sprawie kota Krzysia jako pierwsi napisali dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Bez widma bezdomności
Z tego powodu zapadła decyzja o konieczności opuszczenia budynku przez kota. - Decyzja podyktowana była tylko i wyłącznie troską o bezpieczeństwo, zarówno interesantów, jak i pracowników prokuratury - zaznaczył Kopania.
To jednak nie oznacza, że Krzyś będzie bezdomny. Prokurator Krzysztof Kopania podkreśla, że trwają poszukiwania osoby, która zechciałaby przygarnąć kota do siebie. Jeżeli chętnych nie będzie - w gotowości są przedstawiciele Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi, którzy deklarują, że Krzyś może mieszkać u nich.
- Zwierzę w dalszym ciągu w budynku prokuratury czeka na nowego opiekuna. Osoby zainteresowane przejęciem nad nim opieki prosimy o kontakt z Prokuraturą Regionalną w Łodzi przy ul. Lipowej 81 - podkreśla prokurator Krzysztof Kopania.
Autorka/Autor: bż/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View