- Chwilę po tym, jak zaczęła się operacja i podano jej znieczulenie, u kobiety zatrzymało się serce.
- W sali było 30 medyków. Lekarze uratowali kobietę i jej dzieci.
- Pani Ewa Prusinowska-Nogueira opuściła już szpital i przebywa ze swoimi dziećmi w domu. Przyznała, że nie pamięta, co się wydarzyło 30 kwietnia.
Do tej dramatycznej sytuacji doszło 30 kwietnia. 28-letnia pani Ewa w 37 tygodniu bliźniaczej ciąży była umówiona na cesarskie cięcie w szpitalu w Łodzi. Jak opowiadała reporterce TVN24, dzieci ułożyły się poprzecznie, dlatego zapadła decyzja o cesarce. Kilka dni przed porodem zdecydowała się, że zabieg odbędzie się właśnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi. Jak podkreśliła, "możliwe, że to była jej intuicja", żeby właśnie tę placówkę wybrać. Chwilę po tym, jak zaczęła się operacja i podano jej znieczulenie, u kobiety zatrzymało się serce. Zaczęła się dramatyczna walka o życie rodzącej i dzieci.
Dramatyczna akcja o życie kobiety i jej dzieci
Lekarze z Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi przez 18 minut walczyli o życie kobiety i jej dzieci. Trwała jej reanimacja i jednocześnie operacja. - Musieliśmy to robić szybko, to jest pierwsza sprawa, druga, to z naszej strony trudność polegała na tym, że w trakcie operacji, w trakcie dalszych czynności operacyjnych, ta pacjentka była reanimowana i to powoduje wstrząsy pacjentką, zmiany pozycji ciała czyli - trudności techniczne, a dodatkowo w czasie defibrylacji cały zespół musi być odsunięty od stołu operacyjnego - czyli my musieliśmy odchodzić od stołu operacyjnego kilkakrotnie w czasie tego zdarzenia i wracać, żeby taką operację kontynuować - relacjonuje Jarosław Kalinka, kierownik kliniki perinatologii i położnictwa w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi.
W sumie na sali podczas zdarzenia przebywało około 30 medyków. Lekarze uratowali życie kobiecie i jej dzieciom. - Sukces, który się wydarzył to jest zasługa całego zespołu lekarzy - zarówno anestezjologów, którzy znieczulali, kolegów anestezjologów z intensywnej terapii, również ginekologów, którzy w tych trudnych warunkach musieli to cięcie wykonać. Musimy pamiętać też o kardiologach i elektrokardiologach, którzy się potem panią zajmowali i neonatologach, którzy walczyli o życie dzieci - informuje Aleksandra Kaliszyk, anestezjolog w szpitalu w Łodzi.
Zmęczona, obolała, ale szczęśliwa
Pani Ewa Prusinowska-Nogueira opuściła już szpital i przebywa ze swoimi dziećmi w domu. Przyznała, że nie pamięta, co się wydarzyło 30 kwietnia. - Nie pamiętałam, że byłam w ciąży, że mam dzieci. Było to dla mnie dziwne, dlaczego ja mam jakieś nacięcie na brzuchu, dlaczego bardzo boli mnie klatka piersiowa. Jestem zmęczona, obolała, ale szczęśliwa - myślę że to jest najważniejsze moje odczucie teraz, bo po prostu jestem z dziećmi, jestem w domu i pomimo najlepszej opieki, którą miałam, to nic nie jest tak wspaniałe jak ten moment, w którym można być razem ze swoją rodziną - powiedziała mama bliźniaków w rozmowie z Katarzyną Psikowską-Poczopko.
Autorka/Autor: pk/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24