Skrajnie niebezpieczna sytuacja na autostradzie A1 koło Łodzi. Po tym jak kierujący samochodem osobowym stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu, utworzył się korek. Niektórzy z kierowców, zamiast poczekać na służby i udrożnienie ruchu, postanowili zawrócić i jechać pod prąd pasem rozdziału autostrady. - To jest skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie - komentuje biegły z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych.
Do zdarzenia doszło 23 lutego na autostradzie A1 w okolicach węzła Łódź Wschód. Kierujący samochodem osobowym stracił panowanie nad pojazdem i wypadł z drogi, wjeżdżając do rowu. Zaraz po zdarzeniu na autostradzie A1 utworzył się korek. Serwis Stop Cham opublikował nagranie jednego z kierowców, który zarejestrował nieodpowiedzialne zachowanie kilku innych kierowców, którzy zamiast czekać na przyjazd służb i udrożnienie drogi, nagle zaczęli zawracać i jechać pod prąd.
Policja: prowadzimy czynności wyjaśniające
Nagranie pokazaliśmy rzeczniczce Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Przyznała, że funkcjonariusze obsługiwali zdarzenie drogowe, ale o tym, że inni zmotoryzowani zawracali i jechali pod prąd, policjanci nie wiedzieli. - Doszło tam do zdarzenia drogowego, w którym kierujący samochodem osobowym stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu. Odniósł obrażenia. Po tym zdarzeniu utworzył się dość spory korek i jak widzimy na filmiku, który pojawił się w internecie, niektórzy kierowcy stojący w tym korku zaczęli zawracać i jechać pasem rozdziału autostrady pod prąd - komentuje aspirant Kamila Sowińska z KMP w Łodzi. I dodaje: - Już wiem, że nie mieliśmy takiego zgłoszenia, ale z uwagi na nagranie, prowadzimy czynności wyjaśniające w przedmiotowej sprawie. Doszło tutaj do naruszenia zakazu zawracania na autostradzie, za co grozi 12 punktów karnych i mandat do pięciu tysięcy złotych.
"Ręce opadają"
O komentarz do nagrania poprosiliśmy też byłego naczelnika pabianickiej drogówki i biegłego z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych. - Ręce opadają po tym, co zobaczyłem. Tyle się mówi, tłumaczy, ale to nic nie daje, to jest skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie - komentuje były policjant drogówki i biegły sądowy do spraw rekonstrukcji wypadków Andrzej Janicki. - Przecież ten pas, którym jechali ci kierowcy pod prąd, mógł być za chwilę potrzebny innym służbom - pogotowiu, straży pożarnej, dodatkowo oni mogli doprowadzić do kolejnego wypadku. Naprawdę ciężko to skomentować, powinni ponieść najsurowszą karę - podsumowuje Janicki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: STOP CHAM