Jeden go potrącił, drugi po nim przejechał. "Halo, żyje czy nie żyje?". Skonał na ulicy idealnej do wyścigów

Źródło:
TVN24 Łódź
Władimir zginął na tym skrzyżowaniu
Władimir zginął na tym skrzyżowaniuTVN24 Łódź
wideo 2/3
Władimir zginął na tym skrzyżowaniuTVN24 Łódź

Jechali agresywnie, zderzak w zderzak, z dużą prędkością - twierdzą świadkowie. Śledczy: ścigali się, potrącili na pasach 28-latka. Policjant, który reanimował młodego mężczyznę: takich obrażeń nie tylko nigdy nie widziałem, ale nawet nie mogłem sobie wyobrazić. Lekarka z pogotowia: Jezu! Z jaką prędkością musieli.... zrobił pan, co mógł. Nie dało się nic. Władimir z Ukrainy, pracujący w jednej z łódzkich fabryk, zmarł na ulicy.  

Pracę w łódzkich zakładach komputerowych skończył o godzinie 22. Władimir do domu miał ledwie kilkaset metrów - wystarczyło przejść na drugą stronę alei Ofiar Terroryzmu 11 Września. To długi, prosty i równy jak stół odcinek dwupasmowej jezdni. Wieczorem ruch jest znikomy. Najpewniej dlatego - jak informuje policja - upodobali sobie tę trasę piraci drogowi, którzy regularnie organizują tu nielegalne, nocne wyścigi.

Władimir podszedł do przejścia. Jadące prawym pasem auto zatrzymało się, a 28-letni obywatel Ukrainy wszedł na jezdnię. Kiedy przeszedł na sąsiedni pas, uderzyło go prawe lusterko pędzącego lewym pasem opla. Pieszy stracił równowagę i runął na jezdnię - w poprzek drogi. Chwilę potem przejechało po nim drugie auto - bmw. Władimir został odrzucony na kilkanaście metrów od przejścia.

Widzieli to jego koledzy z pracy, którzy wychodzili z firmy.

Zobaczył też młody policjant z łódzkiej drogówki (przechodzi jeszcze szkolenie), który podjechał od przeciwnej strony niż bmw i opel. Chce pozostać anonimowy. 

- Zobaczyłem, że z rozbitego bmw wysiada facet. Kilkadziesiąt metrów za nim był człowiek leżący bez ruchu na brzuchu. Dobiegały do niego kolejne osoby - opowiada.

Władimir zginął na tym skrzyżowaniu
Władimir zginął na tym skrzyżowaniu13.05. | Dwa mknące auta zostały nagrane przez wideorejestrator. Ich kierowcy pędzili po ulicy, na której regularnie odbywają się nielegalne wyścigi. Kilka sekund później oba samochody uderzyły Władimira, 28-latka z Ukrainy, który po pracy chciał wrócić do domu. - Takich obrażeń nie tylko nigdy nie widziałem, ani nawet sobie nie mogłem ich wyobrazić - mówi policjant, który próbował ratować życie potrąconego. TVN24 Łódź

"Halo, żyje czy nie żyje?!"

Zatrzymał swój samochód w poprzek drogi - tak, żeby nikt już nie mógł najechać na Władimira.

- Podbiegłem do niego, obróciłem na plecy i zrobiło mi się słabo. Wiedziałem, że w policji będę miał do czynienia z osobami po wypadkach, ale widok z tamtego wieczora był po prostu wstrząsający - przyznaje w rozmowie z nami.

Władimir miał otwarte złamania kończyn.

Policjant: - Z ust, oczu i uszu leciała krew. Udrożniłem drogi oddechowe i - tak jak nas uczono - wskazałem osobę, aby zadzwoniła po karetkę. 

Masaż serca. Mostek był miękki, od licznych złamań żeber.

Wokół krzyki i płacz.

Policjant: - Podbiegli do nas ochroniarze z firmy. Zapytałem, czy mają defibrylator. Mieli. 

"Pani niech podłącza, a ja masuję dalej" - instruował kobietę, która przybiegła ze sprzętem. Odczyt na urządzeniu: stan nie pozwala na przeprowadzenie defibrylacji. Czyli jest bardzo źle.

"Halo, proszę pana" - usłyszał młody policjant. "Halo!…" - ponowił nieznajomy głos. 

Policjant podniósł głowę. Okazało się, że to kierowca bmw. Miał przy uchu telefon.

"Żyje czy nie żyje?" - zapytał tamten. 

"Nie wiem. Nie widzi pan, co się dzieje?!" – odpowiedział początkujący funkcjonariusz. 

Kilkadziesiąt uciśnięć klatki. Później do Władimira podbiegła lekarka z pogotowia. Pamięta jeszcze, że złapała się za głowę: "Jezu, z jaką prędkością on musiał dostać?".

Potem powiedziała mu, że robił, co mógł. A nie dało się już nic zrobić. 

Jadący tym autem 26-latek uderzył Władimira prawym lusterkiemPolicja w Łodzi

"To nie była normalna jazda"

Do policjantów pracujących na miejscu wypadku podeszła młoda kobieta. Jak się okazało, chwilę przed tragedią wyprzedził ją zarówno opel, jak i bmw.

- Kobieta miała włączony wideorejestrator. Na nagraniu widać, że to nie była normalna jazda. Bardziej nielegalny wyścig uliczny. Kierowcy obu samochodów jechali bardzo agresywnie - mówi tvn24.pl policjant, który pracował przy sprawie. 

Podobne wrażenie miała też sama kobieta. Zwróciła uwagę, że auta jechały bardzo blisko siebie, jedno za drugim, i że oba samochody wyprzedziły ją z bardzo dużą prędkością. 

Z jaką? To ustali dopiero biegły powołany przez prokuratorów. Tuż przed przejściem, na którym doszło do tragedii, obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h.

W miejscu tragedii obowiązuje ograniczenie do 50 km/hPolicja w Łodzi

- Kierowcy obu pojazdów zostali zatrzymani. Byli trzeźwi. Pobrano próbki krwi, które poddane zostaną badaniom pod kątem spożycia innych środków odurzających - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Według naszych ustaleń zatrzymani na miejscy zdarzenia kierowcy mieli tak zwaną stabilną sytuację prywatną i zawodową. 

"To jest niemożliwe. To mądry, ułożony człowiek" - przekonywali policjantów członkowie rodziny 39-letniego kierowcy bmw, którzy pojawili się na miejscu wypadku. 

Jak się dowiedzieliśmy ze źródeł zbliżonych do służb, młodszy z zatrzymanych, 26-latek, od pewnego czasu udzielał się w sieci na forach miłośników motoryzacji, tuningu i wyścigów, również ulicznych. 

- Uczestniczył w nieformalnych zlotach. Auto miał przystosowane do bardzo wyczynowej jazdy - potwierdza starszy aspirant Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.

O zainteresowaniach 26-latka świadczą też naklejki na tylnej szybie jego auta: kilka pamiątek po zlotach miłośników motoryzacji i napis: "albo szybko, albo wcale".

"Przedstawiają wersję, że są znajomymi"

Zatrzymani w piątek byli przesłuchiwani. 

- Prokurator uznał, że mężczyźni umyślnie naruszyli zasady ruchu drogowego i doprowadzili do śmiertelnego potrącenia - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Mężczyźni nie przyznali się do winy. Zaprzeczają, by się ścigali.

- Przedstawili wersję, że są znajomymi. A jechali do domu jednego z nich, żeby jeden drugiemu mógł pożyczyć lewarek do samochodu - informuje Kopania.

Podejrzani twierdzą, że nie mogli w żaden sposób uniknąć tragedii: kierowca opla mówił, że pieszy wbiegł na pasy i przewrócił się po tym, kiedy został uderzony lusterkiem.

39-latek z bmw też nie czuje się winny: twierdzi, że zbyt późno spostrzegł mężczyznę leżącego na jezdni i nie mógł w żaden sposób uniknąć najechania na niego. 

Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych, argumentując to obawą matactwa i wysoką karą grożącą kierowcom - do ośmiu lat więzienia. 

Podejrzani nie przyznali się do winyPolicja w Łodzi

- Mamy podejrzenie, że mamy do czynienia ze skrajnie nieodpowiedzialnym podejściem do zasad ruchu drogowego i bezpieczeństwa innych jego użytkowników. Dlatego zdecydowaliśmy się na zastosowanie najsurowszego ze środków zapobiegawczych - mówi prokurator Krzysztof Kopania.

Sąd przychylił się do wniosku i obydwaj mężczyźni trafili już do celi. 

"Nie możemy zakładać, że w danym miejscu będzie łamane prawo"

To nie pierwszy raz, gdy na przejściu dla pieszych, na którym zginął 28-latek z Krzywego Rogu na Ukrainie, doszło do potrącenia.

- Niemal co roku dzieje się tu tragedia - mówi starszy aspirant Boratyńska. 

13 czerwca w ubiegłym roku samochód potrącił dwóch innych Ukraińców: 25- i 30-letniego. Wjechała w nich młoda kobieta, która jechała lewym pasem. Nie zahamowała, chociaż mężczyźni (pracujący w tej samej firmie co Władimir) byli już na przejściu z prawej strony jezdni.

Starszy z mężczyzn zginął, młodszy miał bardzo poważne obrażenia.

- Wtedy też przyczyną tragedii była nadmierna prędkość. Dlatego wystąpiliśmy do miasta o to, żeby zainstalować w tym krytycznym miejscu sygnalizację świetlną - mówi tvn24.pl aspirant Boratyńska.

Wtedy zarządca drogi, Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi, zaproponował inne, tańsze rozwiązanie.

- Zamiast bardzo kosztownej instalacji sygnalizacji, za którą podatnicy musieliby zapłacić blisko pół miliona złotych, namalowaliśmy akustyczne pasy, które przypominały kierowcy, że zbliża się do przejścia dla pieszych. Pojawił się też znak świetlny uruchamiany, kiedy tylko w pobliżu jezdni pojawił się pieszy - wylicza Tomasz Andrzejewski z łódzkiego ZDiT. 

Po śmierci Władimira przy przejściu dla pieszych znowu będą zmiany.

- Przed pasami wyłączymy z użytkowania jeden z pasów ruchu. Będzie on odgrodzony barierami. Tylko w ten sposób będziemy mogli w sposób trwały zlikwidować problem wyprzedzania na pasach. Przykre, że jest to konieczne. Nie musielibyśmy tego robić, gdyby kierowcy przestrzegali przepisów - informuje Andrzejewski.

Czy fakt, że na alei Ofiar Terroryzmu, według policji, odbywają się uliczne wyścigi samochodowe, nie powinien już wcześniej wymusić działań? Zdaniem urzędnika - nie. 

- Nie możemy zakładać, że w danym miejscu będzie łamane prawo. Poza tym wprowadzenie rygorystycznych zwężeń sprawiłoby, że amatorzy prędkości przenieśliby się w inne miejsce. Być może jeszcze bardziej niebezpieczne. Nie można też z powodu nieodpowiedzialnej grupy osób utrudniać ruchu drogowego dla wszystkich mieszkańców - przekonuje Andrzejewski.

Podejrzani trafili do aresztuPolicja w Łodzi

"Teraz zloty przeniosły się na parkingi pod marketami"

O tym, że od lat miłośnicy ulicznych wyścigów spotykali się w weekendy późnym wieczorem nieopodal miejsca, gdzie zginął Władimir, mówi tvn24.pl aspirant sztabowy Piotr Jabłoński, szef grupy "Speed", która ma wyłapywać "szybkich i wściekłych".

- Kiedyś prawie wszystkie takie spotkania odbywały się w zatoczce, niedaleko miejsca ostatniego wypadku. Teraz zloty przeniosły się na parkingi pod marketami. A na alei Ofiar Terroryzmu pojawiają się ci, którzy w czasie zlotu uznali, że muszą się zmierzyć - opowiada policjant.

Same spotkania - w przeciwieństwie do wyścigów - nie są nielegalne.

- Na miejscu zawsze pojawia się patrol, który sprawdza, czy samochody są sprawne technicznie i czy kierowcy mają wymagane uprawnienia. I jednocześnie swoją obecnością studzą nieodpowiedzialne pomysły uczestników - twierdzi.

Żeby być na bieżąco z kolejnymi, nieformalnymi zjazdami amatorów dużych prędkości, policjanci ze "Speedu" korzystają z ustaleń funkcjonariuszy z wydziału cyberprzestępczości komendy wojewódzkiej w Łodzi, którzy przeczesują fora internetowe i portale społecznościowe. - Musimy tak działać, inaczej sprawa wymknęłaby się spod kontroli - dodaje rozmówca tvn24.pl.

Ale zdarza się i tak, że miłośnicy ulicznych wyścigów organizują się w mniejszym, trudniejszym do wytropienia gronie. I tak z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że w dniu śmierci Władimira nie było żadnego większego zlotu. 

"Na spontanie musi skończyć się tragedią"

Adam, który jeszcze w 2015 roku uczestniczył w nielegalnych ulicznych wyścigach, mówi, że w ostatnich latach bardzo dużo zmieniło się w tym środowisku.

- My to robiliśmy zupełnie inaczej. Spotykaliśmy się, gadaliśmy. Wyścigi były bardzo późno, jak nikogo nie było na ulicach. Ludzie od nas byli ustawieni na każdym skrzyżowaniu i przejściu i alarmowali, jak ktoś się pojawiał - opowiada. 

Twierdzi, że wielu "zawodników" przeniosło się na zamknięte tory (w Łodzi taki tor został otwarty w 2016 roku). A kto został?

- Sporo jest "kogucików", którzy kupią sobie auto i chcą się bawić w wyścigi. Bez przygotowania, bez wyobraźni. Wszystko robią "na spontanie". A to musi się kończyć tragedią - mówi rozmówca tvn24.pl

Do tragedii doszło w tym miejscu

"To nie wypadek, to zabójstwo"

W Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze trwa proces dwóch mężczyzn, którzy - według śledczych - uczestniczyli w nielegalnym wyścigu ulicznym. W jego trakcie jeden z kierowców potrącił dwoje pieszych: 47-letnią kobietę i starszego o 10 lat mężczyznę. Oboje zginęli na miejscu. Było to w październiku 2018 roku.

Prokuratorzy w akcie oskarżenia napisali, że 25-letni Łukasz O. i 21-letni Oskar L. prowadzili auta z prędkością od 160 do 180 km na godzinę. Po drodze minęli trzy skrzyżowania i sześć przejść dla pieszych, przekraczając dozwoloną prędkość o ponad 100 km na godzinę. Zdaniem prokuratury kierujący seatem Łukasz O., wyprzedzając drugiego uczestnika nielegalnego wyścigu, wjechał na przejście dla pieszych i uderzył w dwie osoby prawidłowo przechodzące przez jezdnię. 47-letnia kobieta i 57-letni mężczyzna zginęli na miejscu.

- W czasie śledztwa wykazaliśmy, że mężczyźni swoją jazdą nie tylko świadomie narażali życie innych uczestników jezdni, ale też godzili się na to, do czego mogą doprowadzić. Takie działanie w pełni dało nam podstawy, żeby oskarżyć ich o zabójstwo ze skutkiem ewentualnym. To nie był wypadek - mówi tvn24.pl Tomasz Czułowski, rzecznik jeleniogórskiej prokuratury.

Obaj mężczyźni twierdzili w czasie śledztwa i trwającego procesu, że nie uczestniczyli w wyścigu. W autach, którymi się ścigali, biegli stwierdzili modyfikacje silników zwiększające znacznie moc.

Mężczyznom może grozić nawet dożywocie. Proces miał zakończyć się pod koniec marca, ale z powodu pandemii został bezterminowo odroczony. 

To nie jest pierwszy raz, kiedy śledczy z Jeleniej Góry oskarżyli kierowcę o zabójstwo.

- W styczniu 2016 roku mężczyzna sterroryzował kobietę i ukradł jej auto. Uciekając przed policją, wjechał z dużą prędkością na przejście dla pieszych i śmiertelnie potrącił 37-letniego pieszego. Sprawca jest już prawomocnie skazany na 20 lat więzienia - opowiada prokurator Czułkowski.

Podrasowane samochody i zawrotna prędkość. Jest akt oskarżenia dla sprawców wypadku w Jeleniej Górze
Podrasowane samochody i zawrotna prędkość. Jest akt oskarżenia dla sprawców wypadku w Jeleniej GórzeUliczny wyścig w Jeleniej Górze miał tragiczny finał. Rozpędzone auto wjechało na pasach w dwoje pieszych. Obie ofiary zginęły na miejscu. Po niemal rocznym śledztwie jest akt oskarżenia przeciwko dwóm drogowym piratom.Fakty TVN

***

Policja apeluje do wszystkich osób, które były świadkami wypadku, w którym zginął 28-letni Władimir, o kontakt. Na zgłoszenia (również anonimowe) policja czeka pod numerami 42 665 25 09 i 42 665 25 01.

Autorka/Autor:Bartosz Żurawicz/i

Źródło: TVN24 Łódź

Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi

Pozostałe wiadomości

Senator Marek Borowski stwierdził w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę "trochę nie wyszło". Zaznaczył jednak, że takie próby trzeba podejmować.

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

Źródło:
TVN24

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Papież Franciszek pozostaje w stanie krytycznym - poinformował Watykan. Papież jest w szpitalu od 14 lutego. Trafił tam z powodu problemów z oddechem.

Papież wciąż w stanie krytycznym

Papież wciąż w stanie krytycznym

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP

Poparcie Elona Muska dla skrajnie prawicowej partii AfD w Niemczech nie jest tajemnicą. Sam przyznawał jednak, że do pewnego czasu nie znał w pełni tej formacji. Według mediów zmieniło się to, po tym jak zaczął wchodzić w interakcje z niemiecką prawicową influencerką i aktywistką Naomi Seibt. 24-latka mówiła w wywiadzie dla Reutersa, że miliarder i współpracownik Donalda Trumpa napisał do niej w czerwcu, chcąc dowiedzieć się więcej o partii. - Wyjaśniłam mu, że AfD nie jest podobna do ideologii nazistowskiej ani Hitlera - powiedziała Seibt. Media wyliczają, że przez ostatnie miesiące wielokrotnie reagowali wzajemnie na swoje treści w serwisie X.

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

Źródło:
Reuters, The Guardian, PAP, The Independent

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w niedzielnych wyborach do Bundestagu wynik 19,5 procent. To najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. - Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu - mówiła po ogłoszeniu wyników liderka partii Alice Weidel. Wybory - według wyników exit poll - wygrał chadecki blok CDU/CSU, ale będzie musiał szukać koalicjantów. Przed wyborami główne niemieckie ugrupowania odżegnywały się od pomysłów utworzenia rządu z AfD.

AfD z najlepszym wynikiem w historii

AfD z najlepszym wynikiem w historii

Źródło:
Reuters, PAP

Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Źródło:
PAP, Reuters, Tagesschau, BBC

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium