40 stoisk z rękodziełem, tradycyjnymi wyrobami z Polski, ale też z przysmakami z zagranicy. Dodatkowo koncerty, konkursy, karuzela i domek Mikołaja - tak prezentuje się tegoroczny Łódzki Jarmark Bożonarodzeniowy. Wszystko odbywa się w innym niż dotychczas miejscu, a najwięcej odwiedzających można spotkać wieczorami i w weekendy. W środku tygodnia zainteresowanie jest niewielkie.
Łódzki jarmark bożonarodzeniowy odbywa się w tym roku już nie na samej ulicy Piotrkowskiej, jak bywało to w poprzednich latach, a w zrewitalizowanej przestrzeni pasażu Schillera, przecznicy najbardziej reprezentacyjnej arterii Łodzi. Na placu przed Domem Technika stanęła choinka, a w pasażu 40 stoisk. Można na nich kupić wyroby rzemieślnicze, biżuterię, ręcznie robione zabawki i ozdoby świąteczne, nie brakuje też stoisk gastronomicznych, na których można kupić tradycyjne specjały i kulinaria bożonarodzeniowe.
W weekendy i wieczorami nie brakuje też atrakcji dla najmłodszych, takich jak konkursy, koncerty, śpiewanie kolęd, warsztaty oraz pokazy teatralno-cyrkowe. Na najmłodszych czeka też domek świętego Mikołaja i wenecka karuzela w bożonarodzeniowej wersji.
Ceny nieco wyższe
Nasz dziennikarz wybrał się na jarmark w poniedziałkowe popołudnie i porozmawiał z handlującymi i łodzianami, którzy robią tam zakupy. Pogoda niestety nie dopisała - padał deszcz i wiał silny wiatr.
Połowa drewnianych domków była zamknięta, przy tych, które były otwarte, można było spotkać pojedyncze osoby.
- Przyjechaliśmy z koleżanką kupić pierniki - powiedziała nam pani Krystyna. - Co roku kupujemy, są naprawdę dobre właśnie u tej pani - wskazując palcem kobietę, która stoi w drewnianym domku i się do nas uśmiecha. - Ceny chyba są delikatnie wyższe, ale są nadal do zaakceptowania. Za paczkę pierników zapłaciłam 25 złotych, w ubiegłym to było albo 22, albo 23 złote - dodała.
- Ja już jestem tu piąty raz na tym jarmarku, ze Śląska pochodzę i jak pan widzi, niewiele mi już asortymentu zostało. W weekend było tu mnóstwo ludzi, kupowali domki z pierników, krówki - szło nam bardzo dobrze - podkreślała sprzedająca wyroby kobieta. - Dzisiaj pada deszcz i ten ruch jest znikomy - dodała. Potwierdziła, że ceny są nieco wyższe od ubiegłorocznych. - Ale nie są to podwyżki, które mocno dawałyby się we znaki klientom - podsumowała.
Klienci w weekend i wieczorami
Idziemy do kolejnego stoiska, tym razem z serami góralskimi. Obok stoją słoiki z żurawiną i nalewki. - Mnie się tutaj podoba, w weekend było dużo ludzi, dziś jak pan widzi nikogo nie ma o tej porze. Co do cen, to one się u mnie nie zmieniły, wahają się od 25 do 30 złotych za te większe serki, te mniejsze są tańsze, ich cena też nie uległa zmianie - przekazała kobieta.
W kolejnym domku można kupić "węgierskie przysmaki". - Mamy tutaj wszelakie kiełbaski - salami, z jelenia, wołowa, z koniny. Mamy różne pasty paprykowe - ostre i łagodne, są też sery i śliwki. Jeśli chodzi o ceny, to wszystkie kiełbasy kosztują 99 złotych za kilogram, salami od 130 do 145 złotych. Dla niektórych to bardzo dużo, ale jest wielu ludzi, którzy mówią, że ceny mamy bardzo dobre - przekazała nam sprzedająca.
Przyszedł pan się grzańca napić? - pytam mężczyzny w czerwonej kurtce, stojącego obok kolejnego drewnianego domku. - Tak, widzi pan, jaka pogoda, pada deszcz, ręce marzną, to przyszedłem się trochę rozgrzać - odpowiedział z uśmiechem mężczyzna. Zapytany o jarmark bożonarodzeniowy w Łodzi, powiedział, że w tygodniu za wiele się nie dzieje, ale w weekendy ludzi jest bardzo dużo. - Wczoraj (w niedzielę) nie dało się tutaj przejść. Grała muzyka, karuzela się tu kręciła, Mikołaj był. Można było czuć tę atmosferę świąt, a dziś, trzeba się rozgrzać - podsumował łodzianin.
Łódzki Jarmark Bożonarodzeniowy otwarty jest codziennie od godziny 12 do 20. Potrwa do 23 grudnia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24