Pięć lat więzienia grozi 37-latkowi z gminy Gorzkowice (woj. łódzkie). To on - zdaniem policji - prowadził w Nowy Rok auto, które wypadło z drogi i dachowało na polu. - Mężczyzna był pijany. Jechał z 12-letnim synem - informują funkcjonariusze.
W noworoczną środę po godzinie 16 dyżurny komendy policji w Piotrkowie Trybunalskim dostał informację o samochodzie, który wypadł z drogi, dachował i zatrzymał się na polu. Wszystko działo się pod Gorzkowicami.
- Policję poinformował świadek zdarzenia. Mówił, że widział kierowcę rozbitego auta, który wysiadł z niego wraz z dzieckiem. Potem poszli razem w stronę lasu - mówi Dagmara Mościńska z piotrkowskiej policji.
Na miejsce został wysłany patrol policji.
- Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że kierowca samochodu stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na prawe pobocze, wypadł poza drogę i dachował - informuje Mościńska.
Trzy promile i sądowy zakaz
Policja ustaliła, kto jest właścicielem auta. Okazało się, że to 37-latek mieszkający w pobliżu.
- Właściciel auta był zaskoczony wizytą policjantów. Wyczuwając od niego silną woń alkoholu mundurowi nie mieli wątpliwości, że 37-latek uciekł z miejsca zdarzenia licząc, że uniknie odpowiedzialności za swoje bezmyślne zachowanie - dodaje Dagmara Mościńska.
Mężczyzna - jak wykazało badanie - miał ponad trzy promile alkoholu w organizmie.
- W mieszkaniu był też jego 12-letni syn, który wraz z matką pojechał do szpitala na profilaktyczne badania - informuje oficer prasowa piotrkowskiej komendy.
Okazało się, że 37-latek ma orzeczony przez sąd zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Mężczyzna został zatrzymany.
- Kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości i w okresie obowiązywania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych jest przestępstwem, zagrożonym karą do pięciu lat pozbawienia wolności - podkreśla Mościcka.
Autor: bż/ks / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Piotrkowie Trybunalskim