Sąd w Łodzi skazał na karę dożywotniego więzienia 21-letniego Rafała N., który w ubiegłym roku zabił nożem przypadkowego mężczyznę. Skazany nie może ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie z więzienia. Do zbrodni doszło w centrum Łodzi. Kolega mordercy, Bartłomiej K. usłyszał wyrok półrocznego więzienia nieudzielenie pomocy. Mężczyzna jednak nie trafi za kratki, bo sędzia zaliczył mu czas spędzony w areszcie na poczet kary. Oba wyroki nie są prawomocne.
Sąd w Łodzi uznał 21-letniego Rafała N. winnym zabójstwa o rok młodszego Mateusza. Przestępca, który w lutym 2013 roku zadał 13 ciosów nieznanemu sobie mężczyźnie został skazany na dożywotnie więzienie. Morderca nie będzie mógł się ubiegać o wcześniejsze zwolnienie z zakładu karnego.
Skazany został też pozbawiony praw publicznych na 10 lat, oprócz tego ma zapłacić rodzinie swojej ofiary 100 tys. złotych dla każdego z rodziców swojej ofiary.
- Materiał dowodowy nie pozostawiał wątpliwości co do winy oskarżonego. Jest on osobą szczególnie niebezpieczną dla społeczeństwa, która nie podejmuje działań, żeby skorygować swoją osobowość - uzasadniał wyrok sędzia.
Rafał N. przyjął wyrok spokojnie. Podczas uzasadnienia wyroku siedział z zamkniętymi oczami.
Wyrok pięciu miesięcy więzienia usłyszał Bartłomiej K., kolega mordercy, który nie pomógł Mateuszowi w czasie tragicznej nocy. Jak podkreślał sędzia, mężczyzna nie zrobił nic, żeby przeszkodzić nożownikowi w zbrodni. K. nie trafi jednak za kratki, bo na poczet kary został zaliczony okres, który spędził w areszcie podczas prowadzonego śledztwa.
Dramat w sercu miasta
Do zbrodni doszło w centrum Łódź. Śledczy ustalili, że około godz. 3 w nocy na murku pod jednym z lokali na Piotrkowskiej usiadł 20-letni Mateusz ze swoją dziewczyną. Kiedy para rozmawiała, obok przechodził Rafał N. z kolegą. Mężczyzna potknął się o nogę kobiety i uderzył ją w twarz. Potem poszedł dalej.
Chłopak uderzonej pobiegł za napastnikiem. Kiedy do niego dobiegł, otrzymał 13 ciosów nożem - w tym kilka śmiertelnych. Rafał N. i jego kolega zostawili zakrwawionego 20-latka na chodniku i poszli dalej. Mateusz zmarł po kilku minutach.
"Morderstwo bez powodu"
Podczas uzasadniania wyroku sędzia podkreślał, że zbrodnia, której dopuścił się Rafał N. była "bez żadnego powodu czy motywu".
- Podłożem była wrogość do innych osób, a bodźcem fakt, że pozbawiony życia Mateusz zareagował na chamskie zachowanie oskarżonego wobec kobiety. Zachowanie Rafała N. zasługuje na szczególne potępienie - uzasadniał sędzia.
Zdaniem sądu wrogość do otoczenia jest nieodłącznym elementem osobowości skazanego.
- Nie można jednak powiedzieć, że Rafał N. planował zabójstwo. Kierował się on zamiarem nagłym, który zasługuje na potępienie - dodawał.
Morderca nie przekonał też sądu do swojej skruchy.
- Jego przyznanie się do winy i oświadczenia należy traktować w kategoriach pewnej refleksji. Nie świadczą one o pełnym zrozumieniu swojego czynu - powiedział sędzia.
"Czuję do siebie odrazę"
N. po kilkunastu godzinach sam zgłosił się na policję. Wówczas przyznał się do zbrodni. Potem zmienił wersję - mówił, że nie chciał zabić, ale tylko przestraszyć swoją późniejszą ofiarę. Potem, w czasie trwania śledztwa, ponownie przyznał się do winy. W zeszłym tygodniu, podczas ostatniej rozprawy przed wyrokiem zabrał głos.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że zrobiłem coś strasznego i nigdy w życiu sobie nie wybaczę. Każdy dzień życia ze świadomością, że skrzywdziłem tyle osób napawa mnie odrazą do samego siebie - mówił N. po zakończeniu przewodu sądowego.
Przestępca zaapelował do sądu, żeby wziął pod uwagę jego młody wiek i fakt, że "może się zmienić i stać lepszym człowiekiem". N. przeprosił też rodzinę swojej ofiary mówiąc: "wiem, że jestem dla was bestią i to rozumiem. Przepraszam was wszystkich".
Skazany chciał tuż po zatrzymaniu nawiązać kontakt z rodzicami jego ofiary. Napisał do nich list, bo jak tłumaczył, "odczuwał taką wewnętrzną potrzebę". Deklarował, że chce wrócić do społeczeństwa.
Chciał zabić?
Wyrok, który zapadł pokrywa się z karą, jakiej dla Rafała N. żądała prokurator.
- Ta zbrodnia ucieka wszelkim racjonalnym tłumaczeniom. Zabicie bez powodu oznacza najwyższą możliwą pogardę dla ludzkiego życia - podkreślała prokurator Anna Kizuemska-Wawrzko podczas mowy końcowej.
Adwokat rodziny, który podczas procesu był oskarżycielem posiłkowym, podkreślał przed wyrokiem, że zbrodnia zniszczyła poczucie bezpieczeństwa mieszkańców miasta.
- Rafał N. chciał po prostu kogoś zabić. Trafiło na Mateusza - podkreślał mec. Sławomir Szatkiewicz.
Dodał, że Rafał N. nie pozwolił swojej ofierze na ucieczkę.
- Trzy pierwsze ciosy były w szyję, brodę i nos. To były brutalne, ale nie śmiertelne rany. Mateusz próbował uciekać, ale oskarżony na to nie pozwolił - opisywał oskarżyciel posiłkowy.
"Śmierć za śmierć"
Podczas odczytania wyroku na sali rozpraw obecny był ojciec zabitego Mateusza. Zjawili się też znajomi 20-latka, który zmarł trzy miesiące przed planowaną maturą.
- W takich sytuacjach powinna być prosta zasada: śmierć za śmierć - powiedzieli wzburzeni w rozmowie z TVN24.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź