Dziesięciolatek chciał pomagać ojcu w pracy na polu. Wypadł z ciągnika i został uderzony przez brony. Pogotowie lotnicze przetransportowało go do szpitala.
Chłopiec pracował wraz z 30-letnim ojcem w Ręcznie (woj. łódzkie). Wsiadł do ciągnika, w którym zamiast kabiny był tylko jej szkielet. Podczas prac, chłopiec się ześlizgnął i spadł.
- Na szczęście ojciec w porę zahamował i dziecko nie dostało się pod brony. Niestety urządzenie rolnicze uderzyło chłopca w głowę - opowiada asp. Ilona Sidorko z piotrkowskiej policji.
Przerażony ojciec wziął syna na ręce i pobiegł do domu.
- Chłopiec z obrażeniami ciała został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Kielcach - mówi Sidorko.
"Bez zagrożenia życia"
Początkowo lekarze podejrzewali, że chłopiec może mieć połamane żebra i uraz czaszki. Szczegółowe badania ostatecznie nie wykazały obrażeń, które mogłyby być zagrożeniem dla jego życia.
- Ojciec chłopca był trzeźwy w momencie zdarzenia - mówi Ilona Sidorko. Policja stara się odtworzyć, dlaczego doszło do dramatu.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay