Zobacz jak zagrał Korn

Davies w swoim żywiole
Davies w swoim żywiole
Źródło: TVN24.pl
Legendy numetalu nie rozczarowały publiczności. Zadowoleni byli i ci, którzy chcieli usłyszeć starsze utwory, jak i ci chcący zapoznać się z nowym repertuarem. Świetnie bawili się wszyscy.
Wrażenia fanów zaraz po koncercie

Wrażenia fanów zaraz po koncercie

Staniki, koszulki i kapelusze - wszystko leciało w stronę krzyczącego wniebogłosy i miotającego się po scenie Jonathana Davisa. W hali warszawskiego Torwaru niemało było zapewne tych, którzy przyszli specjalnie dla charyzmatycznego wokalisty. Reszta ekipy z Kalifornii też się jednak popisała. Trzeba bowiem pamiętać, że bez charakterystycznych riffów Jamesa Schaffera i basowej wirtuozerii Reginalda Arvizu, nie byłoby Korna.

Dla każdego coś miłego

Wracając jednak do bohatera spektaklu, lidera i wokalisty zespołu - ten wie, jak porwać publiczność. I w środę udowodnił to po raz kolejny, tym razem w Warszawie. Po krótkim intro ze sceny zabrzmiało naprawdę mocne uderzenie. "Right now" to jeden z najostrzejszych utworów grupy i znakomicie został odebrany przez warszawską publikę. Potem było równie dobrze, a Davis angażował publiczność w swój występ. - Why are you so f...ing quiet? - podgrzewał tłum.

Zgodnie z zapowiedziami, zespół grał przede wszystkim kawałki ze swojej ostatniej, wydanej w ubiegłym roku płyty. Jednak ci, którzy przyszli na koncert, aby przypomnieć sobie starsze utwory, pochodzące z okresu, kiedy Korn grał bliżej swych korzeni, nie zawiedli się. Niesamowite wykonanie "Kill you" niech będzie tego najlepszym przykładem.

Scena podczas koncertu w Warszawie
Scena podczas koncertu w Warszawie
Źródło: TVN24.pl

Band niech gra

Zastanawiać mogła sama scena, która jak na tak duże wydarzenie - grały w końcu żywe legendy - była zwyczajnie... skromna. Fanom to chyba jednak nie przeszkadzało, szczególnie, że niezwykłe wrażenia wizualne zapewniało ciekawe oświetlenie, bardzo dobrze zsynchronizowane z muzyką.

- To taki band który nie musi dobrze brzmieć, wystarczy żeby grał - powiedział jeden z fanów po koncercie. I tym niezwykle celnym podsumowaniem zamknąć można wszelkie dyskusje na temat formacji i jej twórczości. Bo Korn ma po prostu w zwyczaju "brzmieć dobrze".

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: