Najpopularniejsza primabalerina rosyjskiej sceny - Anastazja Wołoczkowa - w niedzielę wieczorem po raz pierwszy wystąpi w warszawskiej Sali Kongresowej ze swoim show tanecznym "Nowy Wiek". Twarz politycznej kampanii Putina, kobieta, o której względy biją się rosyjscy milionerzy, w Dzień Dobry TVN opowiadała m.in. o kulisach zwolnienia jej z teatru Bolszoj.
Zapierająca dech w piersiach choreografia, gwiazdy rosyjskiego baletu, spektakularna akrobatyka, niezwykły duet skrzypcowy i zmysłowe połączenie muzyki i tańca to tylko przedsmak tego, co będzie można zobaczyć dziś wieczorem na scenie Sali Kongresowej. Anastazja Wołoczkowa, gwiazda rosyjskiej sceny baletowej, przyjechała do Polski, by zaprezentować swoje najnowsze show "Nowy Wiek". W studiu "Dzień Dobry TVN", artystka wspominała w niedzielę m.in. swoje głośne zwolnienie z teatru Bolszoj i opowiadała o kulisach swojej pracy.
- Wszystko, co dzieje się w Teatrze Wielkim to kwestia wewnętrznej teatralnej polityki. Sytuacja, która miała miejsce 10 lat temu była bardzo niesprawiedliwa ze względu na to, że dyrektor teatru Bolszoj podjął decyzję, że trzeba dowolną drogą zlikwidować Wołoczkową z teatru - mówiła Anastazja Wołoczkowa, wspominając rok 2003, kiedy dyrektor teatru Bolszoj zwolnił ją, tłumacząc swą decyzję zbyt dużą wagą artystki.
"Wymyślił, że jestem gruba i wielka"
- Postąpił w sposób niesprawiedliwy, niezgodny z prawem. Dwa i pół miesiąca później miało mnie już w teatrze nie być. Ja jednak zdecydowałam się skierować sprawę do sądu. Wygrałam ją, ale dyrektor musiał jakoś wyjaśnić, dlaczego zwolnił Wołoczkową z pracy. Moje nazwisko było wtedy wszędzie znane, w związku z tym on wymyślił ze jestem gruba i wielka - wspominała balerina.
"Grożono mi śmiercią"
I dodała: - Wtedy, kiedy ja kierowałam sprawę do sądu, grożono mi śmiercią. Przychodzili ludzie do mnie z nożem, kazali mi wycofać pozew, ale dyrektor snuł intrygi. Zwrócił się do artystów teatru, żeby podpisali pismo przeciw mnie - że nie chcą ze mną tańczyć, że jestem duża, gruba, ciężka. To było naprawdę okropne - wspominała.
Przyznała również, że legendy o brutalnej konkurencji wśród baletnic - o tym, że artystki teatru wkładają m.in. koleżankom w puenty kawałki żyletek - to prawda.
- Świat baletu to ogromna konkurencja. Nigdy jednak nie było sytuacji przestępczych. To, co jednak dzieje się teraz, kiedy dyrektora oblewa się kwasem (chodzi o dyrektora teatru Bolszoj - Pawła Dimitriczenkę - red.), albo zatrzymuje się tancerzy... Takich sytuacji wcześniej nie było - mówiła Wołoczkowa.
Tancerka i ulubienica mediów
Anastazja Wołoczkowa rozpoczęła swą przygodę z tańcem w wieku pięciu lat. Jak sama wspomina, była wówczas w teatrze na "Dziadku do orzechów". Po spektaklu, oznajmiła swojej matce że zostanie wybitną baleriną. Rozpoczęła naukę w Rosyjskiej Akademii Baletu, którą skończyła z wyróżnieniem, a następnie rozwijała swój talent w Teatrze Maryjskim w Petersburgu. Później przyszedł czas na Balet Bolszoj i występy na deskach największych teatrów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Japonii, Korei, Francji, Niemczech, Austrii, Danii, Hiszpanii, Włoszech, Grecji, Belgii. Wołoczkowa zyskała sławę i uznanie. Pracowała też w Narodowym Teatrze Londyńskim, zdobywając szereg nagród jak Złoty Lew (jako najbardziej utalentowana baletnica Europy) oraz najwyższą premią baletową Benois de la Dance. Jednak Wołoczkowa, to nie tylko balerina, ale też najczęściej opisywana w rubrykach towarzyskich w Rosji gwiazda. Programy z jej udziałem cieszą się najwyższym poziomem oglądalności. Zasiadała w jury rosyjskiego Tańca z Gwiazdami, a jej uroda wywołała zamieszanie na wyborach Miss Rosji na których była jurorką. Po ogłoszeniu werdyktu to jej, a nie zwyciężczyni, próbowano wręczać kwiaty.
Bili się o nią rosyjscy milionerzy
Wołoczkowa to także twarz politycznej kampanii Putina, była gwiazda partii Jedna Rosja, z której wystąpiła w 2011 roku i niekwestionowana ulubienica tabloidów. Kobieta, której romansy z rosyjskimi oligarchami i hollywoodzkimi aktorami, m.in. Jimem Carreyem, opisywała prasa w Europie i za oceanem. O względy baletnicy biją się rosyjscy milionerzy, a ona sama (jak przyznaje) najbardziej lubi białe róże, widzów i sen.
W marcu tego roku Wołoczkowa wywołała międzynarodowy skandal i sprowokowała dyskusję o standardach panujących w teatrze Bolszoj. W wywiadzie dla telewizji NTV, wyznała że jej zdaniem Teatr Bolszoj przypomina "jeden, wielki burdel".
Autor: kde//kdj / Źródło: Dzień Dobry TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DD TVN