Festiwal w Wenecji choć na finiszu, wciąż zaskakuje. Do grona faworytów, czyli filmów Darrena Aronofsy'ego i Sofii Coppoli, dołączyły nowe dzieła, m.in. obraz Pablo Larraina oraz dwie produkcje azjatyckie. Niestety rokowania względem dzieła Jerzego Skolimowskiego "Essential Killing" nie są zbyt obiecujące, pomimo przychylnych recenzji.
67. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji trzyma widzów w napięciu aż do ostatniej chwili. Niebywałym zaskoczeniem było dołączenie do grona przewidywanych faworytów ( "Black Swan" D. Aronofsky'sego oraz "Somewhere" Sofii Coppoli) również innych obrazów. O główną nagrodę ma szansę powalczyć "Post mortem", wyreżyserowany przez Pablo Larraina a także dwie produkcje azjatyckie, które wywołały szczególny entuzjazm wśród krytyków i publiczności.
Pierwszy obraz to megaprodukcja Tsui Harka "Detective Dee and Mystery of Phantom Flame" , kryminał rozgrywający się w VII wieku w chńskiej dynastii Tang. Drugi zatytułowany "13 assassins" to samurajski obraz Takashi Miike.
Nie jest tajemnicą, że azjatyckie filmy doskonale wpisują się tematyką i sposobem realizacji w gusta przewodniczącego jury festiwalu, Quentina Tarantino.
Faworytów sporo
Wśród faworytów wymienia się również "Norwegian Wood" w reżyserii Tran Anh Hunga oraz rosyjski obraz "Owsianki" Aleksieja Fedorczenko, poruszający tematykę miłości, podróży i śmierci.
Wielkie nadzieje pokłada się także w kinematografii włoskiej, którą reprezentuje("Samotność pierwszych liczb") "La solitudine dei numeri primi" Saverio Costanzo a także "Pecora nera" (Czarna owca) Ascanio Celestiniego. Szanse Włochów bez wątpienia zwiększa Alba Rohrwacher, nominowana do nagrody dla najlepszej aktorki.
Koniec festiwalu już dziś wieczorem.
Źródło: PAP