Najsławniejsza fotografka gwiazd doczekała się wielkiego albumu na miarę swojego wielkiego talentu. Książka "Annie Leibovitz" liczy 500 stron, waży 26 kilogramów - jest tak duża, że na wyposażeniu ma specjalny stolik, by można ją było oglądać. Mimo gigantycznych gabarytów nie udało się jej pokonać najcięższej publikacji świata, która jest również najdroższa.
- To jest książka, która tak naprawdę nie jest książką. Ma formę albumu, ale to bardziej instalacja. Nie położysz jej sobie na kolanach, będziesz patrzeć z dystansu. Przewracanie stron? Tylko na stojąco - mówi Annie Leibovitz, dla której ta publikacja jest podsumowaniem 40-lecia jej kariery.
Książka jak Oscar
Album "Annie Leibovitz", który przygotowało niemieckie wydawnictwo Taschen w ramach swej słynnej serii "Sumo", zaskakuje olbrzymimi gabarytami. Ponad 250 fotografii znajduje się na 500 stronach, które mają 50 cm szerokości i 69 cm długości, a całość waży aż 26 kilogramów. By można go było oglądać na wyposażeniu jest specjalny stolik, który zaprojektował znany designer Marc Newson.
"Nie kładziesz jej na półce. Stoi otwarta na środku, jak dzieło sztuki w salonie" - ocenił magazyn "Elle". A "Vanity Fair" dodał: "Wydrukowana w Niemczech o zapierającej dech w piersiach przejrzystości. Faktura, kolory i bohaterowie wręcz wyskakują ze stron". Sama Leibovitz wyznała z dumą: - Ta książka jest dla mnie, jak zdobycie Oscara.
Zebranie odpowiednich fotografii do tego projektu zajęło kilka lat. Amerykańska portrecistka musiała przejrzeć swoje przepastne archiwum - począwszy od wczesnego okresu pracy dla "Rolling Stone" w latach 70., a skończywszy na publikacjach na łamach "Vanity Fair" i "Vogue'a".
Cena dorównuje wadze i zawartości
Są w albumie najbardziej znane portrety aktorów, muzyków, artystów, polityków, pisarzy, biznesmenów i sportowców, a nawet królowej brytyjskiej. Nikt, kto jest sławny, bogaty i wpływowy, nie umknął uwadze Leibovitz - jak żaden inny fotograf świata ma go uwiecznionego w swoim dorobku. Dlatego, choć książka jest bardzo osobista, nie ma zdjęć przyjaciół i rodziny Leibovitz, narracja jest opowiedziana tylko przez kulturę popularną.
- Moje książki są zwykle ułożone chronologicznie. Tutaj z tego zrezygnowałam, bo to nie jest retrospektywa. To by się nawet nie udało, bo jeśli przebrniesz przez ten album, możesz zapomnieć, co widziałeś na początku - śmieje się autorka.
Album wydano w 10 tys. egzemplarzy, a każdy z ponumerowanych egzemplarzy jest podpisany przez artystkę. Do wyboru są cztery okładki - z Whoopi Goldberg, Patti Smith, Keithem Haringiem lub Davidem Byrnem, a jedną z atrakcji eseje pióra czterech osobistości i krótkie opisy o tym, jak powstawały słynne fotografie w środku. Cena dorównuje wadze i zawartości - to 2 tys. euro. Wersja kolekcjonerska kosztuje jeszcze więcej - 4 tys. euro
Jaka jest większa, cięższa i droższa?
Choć "Annie Leibovitz" to jedna z najcięższych publikacji świata, nie udało się jej pobić rekordów sprzed lat. One wciąż należą do Helmuta Newtona ("Sumo" z 1999 roku) i Muhammada Alego ("Goat - A tribute to Muhammad Ali" z 2003 roku), obie również Taschena.
30-kilogramowe "Sumo" zawierające słynne zdjęcia Niemca, liczące 464 strony i mające wymiary 50 na 70 cm kosztowało 10 tys. euro. Monografia również miała na wyposażeniu specjalny stojak - zaprojektowany przez Philipa Starcka.
Ale na tytuł "najbardziej megalomańskiej książki świata" zasłużyła publikacja o amerykańskim bokserze, do której stojak stworzył Jeff Koons. Zawierała 3 tysiące zdjęć, a imponujące rozmiary (50 na 50 cm, 800 stron, waga 34 kg) i cena (10 tys. euro) sprawiły, że "Goat" przeszła do legendy. Bo nigdy wcześniej nikt nie wydrukował większej, cięższej i droższej książki.
Autor: am//kdj/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Taschen