"The Traitors" to wielki hit. Holenderski format w niecałe dwa lata od powstania został sprzedany do 20 krajów. - Ma w sobie wszystkie elementy, które doceniają widzowie: emocje, rozmach i przygodę - komentuje Lidia Kazen, dyrektor kanału TVN. Show będzie można oglądać w TVN. Zdjęcia mają ruszyć jeszcze w tym roku.
Scenariusz "The Traitors" przypomina popularną grę "Mafia". W grupie uczestników show jest kilku zdrajców. Sabotują oni wysiłki reszty i robią wszystko, by wyeliminować z programu "lojalnych". Cały zespół bierze udział w wyzwaniach, żeby zdobyć nagrodę finansową. Fizyczne zadania, jakie mają wykonać uczestnicy, są bardzo wymagające.
- Wyzwania muszą być duże. Chodzi o to, że ręka, która może pomóc ci wspiąć się na górę, może cię też następnej nocy zabić. Uczestnicy muszą grać w tę grę razem, bo się nawzajem potrzebują. To również wypacza ich umysły, ponieważ nie mogą ufać nikomu poza sobą - mówi "Variety" Marc Pos, twórca i producent show, odpowiedzialny m.in. za pierwszą edycję holenderskiego "Big Brothera".
"The Traitors" - skąd pomysł na program?
Na pomysł programu Marc Pos wpadł po przeczytaniu książki o katastrofie XVII-wiecznego holenderskiego statku. W załodze, która znalazła się na wyspie, doszło do buntu. - To była prawdziwa historia. Ci ludzie pozabijali się nawzajem. Wtedy, na wyspie, nikt z nich nie wiedział, kto jest za buntem, a kto nie (...). Zacząłem myśleć o tym, jak stworzyć świat, w którym ludzie nie mogą sobie ufać i jak umieścić ich w bańce. Moim pierwszym pomysłem było zrobienie tego na statku w Australii. Ten, kto wypada z gry, musiałby wskoczyć do wody i popłynąć na wyspę. Ale potem pomyślałem, że byłoby to zbyt trudne do wyprodukowania - mówi Pos.
Ostatecznie akcja dwóch pierwszych holenderskich serii "The Traitors" (wyemitowana w telewizji RTL4) odbyła się w zamku Erenstein w Kerkrade, trzecia była nagrywana we Francji. W Holandii w programie wystąpili celebryci, ale na przykład w wersji angielskiej byli to zwykli ludzie.
Jak lwy na safari
Pomysł na show powstał w 2014 r. Jednak aż przez sześć lat scenariusza nie chciała wyprodukować żadna telewizja. Chodziło o to, że widzowie od razu wiedzą, kim są zdrajcy. - Ludzie w kanałach telewizyjnych powtarzali mi, że jeśli to wiemy, to nie ma sensu. Ale, jak się okazuje, jeśli dobrze wyprodukujesz program, to wszędzie odnosi on sukces! - uważa Pos. Porównał oglądanie programu do obserwowania lwów na safari. - Myślę, że ta koncepcja oddaje ducha czasu naszego dzisiejszego społeczeństwa. Żyjemy w świecie, w którym media społecznościowe są coraz bardziej obecne. Czemu możemy zaufać? I komu możemy zaufać? Myślę, że to dobrze, że ten program powstawał tak długo, ponieważ pojawił się we właściwym czasie - mówi.
Źródło: materiały prasowe TVN, "Variety"
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe