Aktorka i modelka oficjalnie potwierdziła w wywiadzie dla "Vogue'a", że jej dziewczyną jest piosenkarka Annie Clark, występująca pod pseudonimem St. Vincet. Związek już kilka miesięcy temu był tematem plotek. Delevingne opowiedziała też o nałogach matki, wieloletniej depresji i o tym, że łykała psychotropy jak cukierki. Największe kontrowersje wzbudziły jednak nie jej zwierzenia, ale to w jaki sposób zapisał je autor tekstu.
Cara Delevingne nie należy do gwiazd, które ukrywają swoje życie prywatne i dostają histerii na widok paparazzi. Przeciwnie, za pośrednictwem swojego konta na Instagramie,dzieli się swoją codziennością z ponad 14 milionami obserwujących. W wywiadzie udzielonym amerykańskiej edycji "Vogue'a" powiedziała między innymi: - Minęło sporo czasu, zanim zaakceptowałam, kim jestem, musiałam się dopiero zakochać w dziewczynie. Miałam wtedy 20 lat. Ale wciąż mam sny erotyczne o mężczyznach. Nie dalej jak dwie noce temu śniło mi się, że podeszłam do faceta stojącego z kolegami przy samochodzie i dosłownie rzuciłam się na niego.
Wyznała też, że miłość do Annie Clark ją wzmacnia. Zdjęcie pary można obejrzeć na przykład na Instagramie
Haggin with da bAes\\\\\\\\\\\\' #caradelevingne #stvincent
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika PROUD DELEVINGNER (@caras_bunny) 30 Cze, 2015 o 9:30 PDT
Decydująca trauma
Protesty środowiska LGBT wywołał kontekst, w jakim zostały umieszczone słowa Delevingne. Autor tekstu pisze, że rodzice Delevingne, należący do brytyjskiej śmietanki towarzyskiej, "uznali, że fascynacja dziewczynami to faza przejściowa i pewnie mają rację, bo [jak mówi Cara - przyp. red.] 'kobiety mnie inspirują, ale przyczyniły się także do mojego upadku. Tylko od nich zaznałam w życiu cierpienia, pierwsza była moja matka'". Kilka dni po publikacji w wywiadu pojawiła się w sieci petycja, aby redakcja przeprosiła bohaterkę tekstu i czytelników za sugestię, że "homoseksualistki wiążą się z kobietami na skutek zaznanej w dzieciństwie traumy", jak pisze autorka Julie Rodriquez, która określa się jako biseksualistkę.
Do tej pory petycję podpisało ponad 17 tysięcy internautów.
Droga do sławy
W długim wywiadzie Cara Delevingne opowiada też, że jako nastolatka miała poważne zaburzenia depresyjne i brała koktajl leków "mocniejszych niż Prozac". Mówi, że jako dziecko musiała szybko dorosnąć, ponieważ jej matka Pandora Delevingne była uzależniona od heroiny. Początki w świecie mody też nie należały do najłatwiejszych. Cara przez ponad rok chodziła na castingi, skąd była odprawiana z kwitkiem, a wszystkie zlecenia, które udało jej się złapać, były bezpłatne. Pierwsze pieniądze z pozowania zarobiła dopiero po roku pracy.
Photo: Cara Delevingne by Sølve Sundsbø for Vogue China December 2011 http://t.co/u95su32U2w— Surtada (@assustavel) January 30, 2015
Wróżka w trenczu od Burberry
Przełom nastąpił, gdy w 2011 roku poznała projektanta Christophera Bailey'a z domu mody Burberry. Zatrudnił Carę, wówczas już niemal "wiekową", bo 18-letnią, w kampanii reklamowej marki, a potem zaprosił do udziału w pokazie mody. W ciągu następnego sezonu Delevingne podpisała kilka lukratywnych kontraktów reklamowych, chodziła na wybiegu u Lanvin, Chanel, Oscara de la Renty, Givenchy. Stała się jedną z najlepiej zapowiadających się modelek w branży, a potem jej gwiazdą. Prasa modowa porównywała ją do rodaczki Kate Moss, modelki o równie wyrazistej osobowości i słabości do całonocnych imprez. Bo Delevingne pojawiała się nie tylko w sesjach zdjęciowych, ale także w rubrykach towarzyskich.
全新Burberry Beauty廣告形象圖,由Cara Delevingne, Jourdan Dunn和Edie Campbell擔任廣告模特兒 pic.twitter.com/jY3YiKha— Burberry Taiwan (@Burberry_Taiwan) June 14, 2012
Z wybiegu na ekran
Ale, jak mówi w wywiadzie, choć świat mody stał się jej "dysfunkcjonalną rodziną zastępczą", która dawała jej poczucie bezpieczeństwa, Delevingne chciała go jak najszybciej porzucić i zająć się aktorstwem. Pierwszą rolę, niemy epizod, dostała w nowoczesnej wersji "Anny Kareniny" Joe Wrighta. W tej chwili do polskich kin wszedł dramat inspirowany historią Amandy Knox "Twarz anioła", gdzie Delevingne gra jedną z drugoplanowych ról. W przyszłym roku zobaczymy ją w owianej tajemnicą produkcji "Suicide Squad", adaptacji komiksu wydawnictwa DC Comics, gdzie aktorka gra łotrzycę Enchantress. W wywiadzie dla "Vogue" mówi, że producenci filmu zabronili jej pić alkohol i jeść ciężkie, niezdrowe posiłki. Na swoje nieszczęście nie zabronili jej niedyskretnie wypowiadać się na temat produkcji. - Filmy o superbohaterach są totalnie seksistowskie. - powiedziała ostatnio aktorka. - Kobiece bohaterki grają zwykle nago lub w bikini, nie bardzo rozumiem, jak w takim stroju mają walczyć. Popatrzcie na Wonder Woman - jakim cudem ona jeszcze żyje?
Gdyby więc Cara Delevingne miała jakąś supermoc, byłaby nią nadszczerość.
Autor: sol/ja / Źródło: tvn24.pl, vogue.com