Poznał ją w Instytucie Polskim w Londynie, w dość osobliwych okolicznościach. - Weszliśmy do windy, ruszyliśmy do góry i winda stanęła między piętrami. Więc mogliśmy sobie spokojnie w tej kapsule oddzielonej od świata porozmawiać - tak swoje pierwsze spotkanie ze zmarłą poetką wspomina w TVN24 pisarz, Stefan Chwin.
Do londyńskiego Instytutu Polskiego ściągnęło ich spotkanie z poetą i tłumaczem Szekspira, Stanisławem Barańczakiem. - Pani Wisława musiała co jakiś czas zapalić papierosa. Była z tego znana, że nie tępiła nałogu - opowiada Stefan Chwin. Kiedy jednak zapaliła, w sali, gdzie odbywało się spotkanie "rozległy się dzwonki alarmowe, bo tam były czujniki dymu". - Zarządzono natychmiast ewakuację sali, musieliśmy się przenieść w inne miejsce - wspomina pisarz.
To nie był jednak koniec przygód tego wieczoru. Gdy Szymborska oraz Chwin wraz z żoną weszli do windy, ta zatrzymała się między piętrami. Jak wspomina pisarz, paniki nie było, była za to spokojna rozmowa, niejako w kapsule "poza czasem". Dotyczyła styku poezji i polityki (to był temat spotkania z Barańczakiem), jednak poetka - jak mówi Chwin - wobec polityki zachowywała dystans.
- Powracaliśmy do jej twórczości z lat 50-tych. Uczciwie na to patrzyła. Mówiła, że była w pewnym momencie do tego przekonana. Po 1956 roku nastąpiła zmiana. Traktowała to jako punkt wyjścia do zmian, jakie potem przeszła - mówi.
Fragmenty rozmowy nagrała żona Chwina, być może je opublikuje.
Poetka codzienności
Była taka łatwa w dostępie i odbiorze, taka niezmiernie satysfakcjonująca prof. Bralczyk
W jej twórczości Chwin dostrzega głęboką myśl filozoficzną, połączoną z bardzo lekkim, swobodnym podejściem do życia, do codziennych spraw.
Chwin mówi, że "przeczuwał", że w 1996 roku Szymborska otrzyma literackiego Nobla. - Jak się przyglądałem polskim pisarzom, to mówiłem: Szymborska, Herbert i Różewicz. To wspaniała trójca polskiej poezji XX wieku - ocenia.
- Pozostanie jej wspaniała twórczość, ale też wspomnienia, które mam w sobie - mówi Chwin.
Złożona prostota
Zmarłą wspomina w TVN24 również prof. Jerzy Bralczyk. - Ona niewątpliwie była mistrzynią myśli, która jest głęboka, ale wydaje się prosta – mówi językoznawca.
Według prof. Bralczyka, Szymborską czasem określano jako prostą poetkę, ponieważ tak wyjątkowa była przystępność jej twórczości. - Była taka łatwa w dostępie i odbiorze, taka niezmiernie satysfakcjonująca – mówi Bralczyk.
Językoznawca zaznacza, że twórczość Szymborskiej przekraczała nawet bariery językowe i należała ona do tych poetów, których można przekładać. – Należała do polskiej literatury i języka, ale jej nieoczekiwanie i paradoksalne sformułowania mogą być dostępne czytelnikom obcojęzycznym – twierdzi Bralczyk. W ocenie profesora, z tego powodu nie dziwne jest, iż jej nagroda Nobla była powszechnie pozytywnie odbierana.
"Myślałam, że ona nie będzie wiedziała kim jestem"
- To jest wielka, wielka strata. To cudna osoba. Tak z tego Krakowa odchodzą te piękne postaci - mówi na antenie TVN24 Kora Jackowska.
Pytana o swoje muzyczne wykonanie wiersza "Nic dwa razy..." zapewnia, że zazwyczaj teksty pisze sama, a gdy już brakuje jej pomysłów sięga po poezję. - I tak też zdarzyło się ponad 10 lat temu. Wpadłam wtedy na pomysł żeby zaśpiewać "Nic dwa razy", ale ponieważ ta piosenka miała już swoje opracowanie muzyczne, to zadzwoniłam do pani Wisławy Szymborskiej i przedstawiłam całą sytuację. Myślałam, że ona nie będzie wiedziała kim jestem, ale wiedziała. Była bardzo, bardzo miła. Z wielkim poczuciem humoru mówiła mi bardzo dużo miłych słów - wspomina piosenkarka.
Odeszła
Wisława Szymborska zmarła w środę wieczorem, w swoim domu w Krakowie. Miała 89 lat. Informację o śmierci pisarki podał jej sekretarz - Michał Rusinek. - Zmarła we śnie - powiedział.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24