Piotr Trojan w tvn24.pl: Wspomnienie szkoły aktorskiej to okres ściśniętego brzucha i lęku, ciągłej oceny

Źródło:
tvn24.pl
"Johnny" reż. Daniel Jaroszek
"Johnny" reż. Daniel JaroszekNext Film
wideo 2/5
"Johnny" reż. Daniel JaroszekNext Film

Był "małym grubaskiem" ze Śląska, który do tego seplenił. Ale nigdy nie przestawał marzyć o aktorstwie, choć logopeda nie dawał mu na to szans. Szans na duże filmowe role nie dawała mu również branża. Tymczasem w ciągu dwóch minionych lat Piotr Trojan zagrał dwie główne filmowe role, a każda z nich doceniona została między innymi podczas kolejnych edycji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. O nich, o szkole aktorskiej i ucieczkach z castingów aktor opowiedział w rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną, tvn24.pl.

Od piątku w kinach można oglądać film "Johnny" Daniela Jaroszka. To opowieść o księdzu Janie Kaczkowskim z perspektywy Patryka Galewskiego - wówczas dwudziestoparolatka, który trafił do Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio, żeby odpracować zasądzone 360 godzin prac społecznych. Galewskiego zagrał Piotr Trojan i zrobił to w taki sposób, że otrzymał nagrodę za najlepszą główną rolę męską podczas 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: KSIĄDZ KACZKOWSKI W FILMIE O PATRYKU GALEWSKIM. "JOHNNY" OD PIĄTKU W KINACH [RECENZJA]

36-letni obecnie Trojan stał się jednym z najciekawszych i zarazem najbardziej zaskakujących polskich aktorów swojego pokolenia. Jego droga do aktorstwa i do dużych ról filmowych nie była jednak prosta. Jak sam wspominał, był "małym grubaskiem" ze Śląska i nie słyszał tego, że mówi po śląsku. Ostatecznie trafił na Wydział Aktorski Szkoły Filmowej w Łodzi. W trakcie studiów udowodnił, że być może jego fizyczność nie pasuje do aparycji większości aktorów teatralnych, ale ma w sobie charyzmę. Jeszcze jako student nagrodzony został Grand Prix XXVII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Gdy w 2012 roku zadebiutował na deskach Teatru Nowego w Łodzi, otrzymał nagrodę łódzkich dziennikarzy Złota Maska.

Chociaż ciężko pracował w teatrze, również jako dramaturg i reżyser, grał "ogony" w serialach i filmach, rozgłos przyszedł po latach. W 2020 roku wcielił się w Tomka Komendę w debiucie fabularnym Jana Holoubka "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". I to był strzał w dziesiątkę. Trojan znalazł się tam, gdzie od dawna być powinien - wśród najlepszych aktorów swojego pokolenia. Posypały się nagrody za tę rolę: na festiwalach w Gdyni, w Koszalinie, Polska Nagroda Filmowa Orzeł czy nominacja do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Za nagrodami przyszły kolejne propozycje filmowe i serialowe - tym razem już nie epizodyczne, ale główne i drugoplanowe. Poza "Johnnym", Trojan zagrał również w trzecim sezonie "Szadzi".

Piotr Trojanfot. M. Michalak

Z Piotrem Trojanem rozmawiał Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl.

Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Piotrze, twoja droga do aktorstwa wcale prosta nie była, prawda?

Masz rację. Nie sprzyjało temu wiele czynników: urodziłem się na Śląsku i po śląsku mówiłem - czego nie słyszałem. Wyglądałem, jak wyglądałem, miałem takie, a nie inne wady. Chodziłem do logopedy z małymi dziećmi, żeby się nauczyć poprawnie mówić. Specjalista, którego znalazła moja mama, powiedział jej, że nie nauczę się poprawnie mówić, ale to nie będzie mi przeszkadzać w życiu, chyba że zechcę zostać aktorem (śmiech). 

Później przyszedł czas egzaminów do szkół aktorskich, gdzie na dwadzieścia parę miejsc jest ponad tysiąc chętnych. Gdy w końcu się udało, sama szkoła była bardzo stresująca, ponieważ z mojego roku na jakimś etapie odpadły w sumie cztery osoby. W przeciwieństwie do wielu, przed rozpoczęciem studiów, nie ukończyłem żadnych kursów przygotowawczych. Oczywiście, uprawiałem teatr amatorski, ale te doświadczenia otwierały mi umysł, a nie uczyły klasycznego warsztatu, jakiego w teatrze wymagają. Dlatego w szkole przyszło mi pracować nad wieloma rzeczami. Ostatecznie ta droga doprowadziła mnie do miejsca, w którym otrzymałem nagrodę Festiwalu Szkół Teatralnych, co przez długi czas było moim ogromnym marzeniem. Po ukończeniu studiów szybko się okazało, że siedzimy pod kloszem, a rzeczywistość i rynek wyglądają zupełnie inaczej. 

Ponoć byłeś "małym, sepleniącym grubaskiem", a najbliżsi z lekkim politowaniem reagowali na twoje aktorskie zapędy. 

(śmiech) Tak było. Gdyby przede mną stanął taki chłopiec, jakim byłem, to ze zrozumieniem patrzyłbym na reakcje swoich bliskich, bo to musiało wyglądać uroczo (uśmiech). Niczym bohaterka "Małej miss" - chce być kimś, kim w ogóle nie jest (śmiech). 

Ukończyłeś Wydział Aktorski Szkoły Filmowej w Łodzi. W ostatnich latach do przestrzeni publicznej przedostaje się coraz więcej przemocowych historii, których ofiarami byli studenci i studentki tego wydziału. Doświadczyłeś przemocy w trakcie studiów?

Często rozmawiamy o tym z ludźmi z mojego roku. Właśnie kręcę film z koleżanką z roku i padło pytanie o to, czy u nas działo się coś takiego. Trudno mi odpowiedzieć. To był inny etap naszej świadomości, na pewno nie byliśmy wrażliwi na niektóre rzeczy, zakładając, że tak to wygląda. Robiliśmy wszystko, wychodząc z założenia, że aktor jest totalny i musi wszystkiemu sprostać. Nie przydarzyło mi się nic hardcore’owego, ale wspomnienie szkoły to okres ściśniętego brzucha i lęku, ciągłej oceny. Po szkole nie miałem w sobie siły, skupiałem się na swoich niedociągnięciach. Byłem nieśmiały, miałem świadomość tego, że źle chodzę, źle śpiewam, mam złą dykcję i głos. Dopiero z czasem nauczyłem się, że idąc na casting, muszę pokazać swoją siłę, zaproponować coś innego, przekonać, że udźwignę daną rolę, że warto we mnie zainwestować, bo to się przysłuży danemu filmowi. 

Udało ci się to przepracować?

Teraz jestem na zupełnie innym etapie. Przez trzy lata uczyłem w szkole Machulskich, zdobyłem perspektywę z drugiej strony. Te doświadczenia lubię porównywać do "Kuchennych rewolucji" Magdy Gessler, gdzie kuchnia jest ostatnią rzeczą, którą trzeba zmienić. Ta rewolucja polega na tym, że Gessler robi szybką terapię. Szkoły aktorskie to miejsca, do których przychodzą bardzo wrażliwi ludzie. Teksty literackie natomiast dotyczą ostatecznych tematów: śmierć, ból, samobójstwo, gwałt - chyba że chodzi o seriale o podawaniu zupy. A każda z tych osób, która znalazła się w szkole, ma przecież jakąś przeszłość, jest uwrażliwiona na różne kwestie, ma różne traumy. Wobec tego wszystkiego trzeba być szalenie delikatnym, żeby przez przypadek nie zrobić komuś krzywdy, żeby nie przekroczyć jego granic. Kładłem nacisk na to, że są idealni tacy, jacy są: z odstającymi uszami, złym sposobem chodzenia. Mówiłem im, żeby tego nie zmieniali, bo nie jest istotne to, jak wygląda kreowana postać, ale to, czy jest w nich prawda. 

Wcześniej na castingi szedłem w najlepszych ubraniach, dbałem o to, jak wyglądam. Teraz w ogóle na to nie zwracam uwagi. Wychodzę z założenia, że najważniejsza jest moja wrażliwość, mój warsztat oraz to, co proponuję w konkretnej roli. 

Piotr Trojan w roli Tomka Komendy Fot. Robert Palka / Kino Świat

Minęło jednak sporo czasu, zanim zdobyłeś pierwszą główną rolę filmową. 

(westchnienie) Znalazłem się wręcz w miejscu, w którym zdecydowałem się, żeby pójść na reżyserię do Szkoły Wajdy w Warszawie. Od każdego słyszałem, że nie dostanę roli. Za każdym razem bolało mnie to o tyle, że z reguły odpadałem na ostatnich etapach castingów, w których zostałem ja i kilku bardziej znanych, popularnych aktorów. Oczywiście, nie byłem po drugiej stronie, więc nie znam powodów, ale odpadałem. Zawsze ta rola trafiała do kogoś bardziej rozpoznawalnego. A bolało mnie to, ponieważ za każdym razem czułem, kiedy rola była dla mnie, że mógłbym poprowadzić ją inaczej. 

Trudno mówić w kontekście castingów "wygrać", "przegrać". Tu chodzi o to, czy pasuje się do roli, czy złapie się "prawdę" z reżyserem i aktorami, aktorkami, a więc nie da się tego przegrać. 

Jestem bardzo wdzięczny, że Janek (Holoubek - red.) odważył się dać mi szansę przy filmie o Tomku Komendzie. Zdaję sobie sprawę, że inwestowanie kilkumilionowego budżetu filmowego w kogoś, do kogo nie ma się pewności, czy udźwignie taką rolę, to ogromne ryzyko produkcyjne, reżyserskie. Przygotowania, zanim trafi się na plan, trwają czasem po pół roku. Jednak to nie jest istotne, bo gdy trafia się na plan, człowiek staje się bezbronny. Stoi się w kostiumie, a 50-osobowa ekipa czeka na to, czy wydarzy się to "coś". To jest ta chwila, w której trzeba pokazać, co ma się do zaoferowania, i jest paraliżująca. Miałem to szczęście, że Janek - tak jak mi obiecał - przeprowadził mnie przez całe zdjęcia. 

"25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy"TVN

Kiedy ci obiecał?

W samochodzie przed planem zdjęciowym spytał, czy się boję. Skłamałem i odpowiedziałem, że nie, a byłem całkowicie przerażony. (śmiech) Janek rzucił wtedy: "Nie bój się, przeprowadzę cię przez to". I tak się stało. Janek ma niezwykłą inteligencję emocjonalną. Wiedział dokładnie, o co chodzi. Wprowadzał wiele elementów poczucia humoru, luzu i dystansu. 

Oprócz tego Agata Kulesza podczas kręcenia była dla mnie trochę jak matka. Rzucała wiele wskazówek typu: "Piotrek, nie rycz w tej scenie", "nie rób tak a tak". Jest dla mnie jedną z mistrzyń tego zawodu i z pełną uwagą słuchałem, co miała do powiedzenia. Chciałbym kiedyś dojść do jej poziomu. Poza tym jest aktorką, która na planie słucha, wsłuchuje się w dialog, a nie odgrywa jakieś rzeczy, zostawiając mnie w tym wszystkim bezbronnym. 

Zwiastun filmu "25 lat niewinności" Jana Holoubka
Zwiastun filmu "25 lat niewinności" Jana Holoubka KINO SWIAT/TVN

Czy z tych ról, których nie dostałeś, była jakaś wyjątkowa?

Jak się domyślasz, nie zdradzę ci szczegółów, bo zagrał ją ktoś inny i zrobiłaby się awantura o to, czy ktoś był lepszy bądź gorszy ode mnie. Natomiast były takie, które były dla mnie szczególne. Musiałem się nauczyć tego, żeby włożyć ogromną pracę w przygotowania do castingu. Po szkole wydawało mi się, że skoro jestem zdolny, to na castingu zostanie to zauważone. 

W jaki sposób się przygotowujesz?

Czasami spędzam ponad miesiąc, żeby wymyślić jak wykorzystam te około półgodzinne spotkanie. Staram się przeczytać wszystko, co możliwe, na temat osoby, którą mam zagrać. Kupuję sobie jakiś kostium, który pozwoli mi wejść w tę rolę. W ten sposób jestem w stanie pokazać reżyserom czy producentom, jak ewentualnie mogę poprowadzić daną rolę. 

Pamiętam doskonale sytuacje, że przychodziłem na casting, gdzie było na przykład pięciu "Piotrków Trojanów", którzy wyglądali tak jak ja. To mnie paraliżowało. Były takie przypadki, że przychodziłem na casting i z niego uciekałem, a w głowie miałem zapętloną myśl: "nie dam rady". Raz zdarzyło mi się, że jedna z osób, które prowadziły casting, złapała mnie przy drzwiach. Nie zorientowała się, że właśnie uciekam, rzuciła tylko: "Przepraszam, że to tyle trwało, teraz ty". 

Zabrzmi to absurdalnie, ale pandemia dała mi super możliwość, ponieważ wszystko zaczęło się dziać online. Po kursie reżyserii wiedziałem w jaki sposób dobrać sobie kadry, jak nakręcić mastershoty, jak zbudować napięcie światłem. W efekcie wszystkie castingi, organizowane zdalnie, zacząłem wygrywać. Tak było między innymi w przypadku "Szadzi". Zapytałem Maćka Stuhra i Anki Kazejak, dlaczego mnie wybrali. Powiedzieli mi, że nie użyłem ani jednego słowa, które było w scenie do odegrania. Mnie to w ogóle nie interesowało, zobaczyłem postać, którą sobie zbudowałem. Nagrałem to w formie dokumentu. 

Czy w taki sposób dostałeś rolę Patryka Galewskiego w "Johnnym"?

Tu było inaczej. Producent filmu - Robert Kijak - zadzwonił do mnie z propozycją tej postaci. W tamtym czasie pracowałem nad główną rolą w innym filmie. Poprosiłem go, żeby podesłał mi scenariusz, bo nie byłem przekonany do filmu o księdzu. Przyznam się, że nie wiedziałem, kim był ksiądz Jan Kaczkowski. Okazało się, że scenariusz jest genialny - od razu poczułem, że ta rola jest jak marzenie: od zera do bohatera. Jest postać chłopaka, który opowiada całą historię, był na dnie i nagle trafia do księdza Jana Kaczkowskiego, który jest wspaniałym kolesiem i pod jego wpływem mój bohater się diametralnie zmienia. Chodziłem do szkoły salezjańskiej, nie zdawałem sobie sprawy, że można być takim księdzem jak Kaczkowski. Gdybym miał kontakt z takimi kapłanami, pewnie byłbym w innym miejscu swojego życia. 

"Johnny" reż. Daniel JaroszekNext Film

Jak wyglądały twoje przygotowania do roli Patryka?

Przede wszystkim spotykaliśmy się z rodziną księdza Jana, z Patrykiem Galewskim, pracowałem na kuchni, żeby mieć o tym pojęcie. Uczyłem się tej pracy, w domu miałem noże warte dwa, trzy tysiące złotych i piętnaście kilogramów ogórków, które kroiłem. Dla mnie było to ciężkie: lato, a w kuchni strasznie gorąco, a przy okazji w ogóle mnie to nie interesowało. 

Ponadto zostałem na jakiś czas wolontariuszem w hospicjum. Najpierw zwiedziłem pucką placówkę, która wygląda jak przepiękny dom. Jest tam sala kinowa, obrazy na ścianach, piękny ogród do dyspozycji. Później trafiłem do hospicjum w Wołominie właśnie jako wolontariusz. W pierwszy dzień uciekłem stamtąd chyba po dwóch godzinach, bo stwierdziłem, że nie dam rady. Wróciłem do pani, która się mną opiekowała, i powiedziała mi, że to normalne, że ludzie uciekają. Dostałem koszulkę, którą mam do dzisiaj, z napisem "wolontariusz", zacząłem pomagać. Popełniłem wszystkie możliwe błędy. 

Dawid Ogrodnik i Piotr Trojan na planie "Johnny'ego"fot. H. Komerski/TVN Warner Bros. Discovery

Jakie?

Wchodziłem w relację z podopiecznymi, a wszyscy mi powtarzali, żeby tego nie robić, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś odejdzie. Doświadczyłem tego wszystkiego, co jest pokazane w filmie. W ciągu kilku dni zmarło kilka osób. Na początku szukałem w sobie siły, żeby nie zemdleć. Z czasem nauczyłem się funkcjonować w tej rzeczywistości. 

Gdy zobaczyłem cię w pierwszych scenach "Johnny’ego", pomyślałem: oho, Trojan znowu za kratkami. Nie boisz się, że zostaniesz naczelnym złoczyńcą, łobuzem polskiego kina?

Oczywiście, pojawiła się taka myśl. Rozmawiałem o tym z producentami, ale stwierdziliśmy, że postaci Patryka i Tomka Komendy różnią się mocno od siebie. Doszliśmy też do wniosku, żeby wątek więzienny był maksymalnie ograniczony, ponieważ coś innego nas w Patryku interesowało. Nie mogliśmy z niego całkowicie zrezygnować, ponieważ - jak sam Patryk mówi - spędził pół swojego życia za kratkami. 

Natomiast jeśli chodzi o to, czy zostanę jakoś zaszufladkowany… Mam za dużo lęków w swoim życiu, żeby jeszcze przejmować się tym, do jakiego worka mnie ktoś wrzuci. Skupiam się na tym, czy scenariusz jest dobry i czy mam coś do powiedzenia w roli, którą miałbym zagrać. Inaczej budowałem postać Tomka, inaczej - Patryka. To były zupełnie inne emocje, po inne sięgałem środki aktorskie. 

Po raz trzeci grasz bohatera, którego pierwowzorem jest żyjący gdzieś w Polsce człowiek. Czy to jakaś forma rywalizacji z Dawidem Ogrodnikiem o tytuł "króla polskich filmów biograficznych"? (śmiech)

(śmiech) Chyba nie. Nauczyłem się już, że w aktorstwie się nie rywalizuje, choć kiedyś to robiłem. To przynosiło jednak tylko złą energię. Nie ma sensu, jeśli film wychodzi słaby ze względu na to, że ktoś ze sobą rywalizuje. Nawet jeśli stworzy się supermocną, wyrazistą postać, to koniec końców jest zła. Do swojej pracy podchodzę całościowo i nie chciałbym tego zrobić ani reżyserowi, ani innym aktorom tylko dlatego, żeby z kimś walczyć. 

Zobaczymy, co przyniesie przyszłość i jakie role przyjdzie mi zagrać. Natomiast bohaterowie filmowi, stworzeni na podstawie prawdziwych osób, są o tyle wdzięczni, że można się z nimi spotkać. W związku z tym można wejść w postać bardzo głęboko. Jednocześnie budzi to ogromny lęk. Pamiętam doskonale, że z ogromnym przerażeniem czekałem na to, jak Tomek Komenda zareaguje na film. Oglądaliśmy to w kinie we Wrocławiu, wszyscy byli spłakani, a Tomek powiedział, że to jest "sto na sto, tak było" i że chce, żeby to wszyscy tak zobaczyli. Podobnie, gdy Żaneta i Patryk Galewscy zobaczyli "Johnny’ego", dostałem od nich wspaniałą wiadomość. W takich momentach aż cię ciary przechodzą. Grając takie postaci, nigdy nie chcę nikomu zrobić krzywdy, staram się dać z siebie wszystko. Mimo wszystko jestem aktorem, który tworzy jakąś postać i filtruje ją przez siebie. 

Przy każdej roli bardzo słucham reżysera. To on widzi z boku co działa, a co nie. Nigdy nie jest tak, że przychodzę z gotowym pomysłem na postać i się jej kurczowo trzymam. Wychodzę raczej z założenia, że wszystko może się zmienić. 

Powiedziałeś kiedyś, że nie jesteś typem, który lubi strefy komfortu. Rozmawiamy na kilka dni przed gdyńską premierą, ale jestem przekonany, że twoja rola przyniesie ci drugą w dorobku nagrodę za rolę męską, a w efekcie trafisz do czołówki polskich aktorów. Czy zagnieździsz się tam? To będzie twoja strefa komfortu?

Raczej nie, ponieważ gdy zaczynam czuć, że jest dobrze i łatwo, to zaczynam to zmieniać. Stąd wziął się pomysł na reżyserię, pisanie scenariuszy. Robię warsztaty z dzieciakami w moich rodzinnych Tarnowskich Górach. Być może to egoistyczne, ale mam wrażenie, że coś oddaję na zewnątrz, ale jednocześnie bardzo dużo się uczę. 

A propos reżyserii. Twój debiutancki krótki metraż "Synthol" nagrodzony został między innymi podczas festiwalu w Gdyni oraz na festiwalu Dwa Brzegi. 

To prawda, teraz jedzie na wiele festiwali zagranicznych, co mnie bardzo cieszy. Nie ukrywam, że byłem przekonany, że to będzie piękna katastrofa. 

Dlaczego?

Bo chłopak, który nie wie nic na temat reżyserii, chce robić film. Zresztą, gdy zacząłem rozmawiać z moimi znajomymi - operatorami filmowymi, wszyscy deklarowali, że mam się nie przejmować, bo oni to ogarną. Pomyślałem sobie, że nie chcę, żeby ktoś to ogarniał, że jeśli mam polec, to na własnych warunkach. Zadzwoniłem do Beaty Rakoczy, z którą w ogóle się nie znałem, a której zdjęcia bardzo mi się spodobały. Okazało się, że dla niej również był ważniejszy film. 

Bardzo stresowało mnie to, że musiałem dzwonić do ludzi i prosić, żeby weszli w ten projekt za grosze, gdzie wszystko stało pod znakiem zapytania. Tak było chociażby z Iwoną Bielską. 

Co stanowiło największe wyzwanie? 

Wszystko. Począwszy od tego, że nie mieliśmy budżetu na wynajem mieszkania, w którym moglibyśmy kręcić. Zaczęliśmy z Beatą jeździć jako małżeństwo, które chce kupić nieruchomość. Gdy znaleźliśmy odpowiedni dom, poprosiliśmy, żeby za pięć tysięcy złotych pozwolili nam przez tydzień sprawdzić, czy wszystko nam pasuje. Nie powiedzieliśmy nic o filmie. Na pewno sprawialiśmy wrażenie bardzo dziwnej pary, bo Beata robiła mi zdjęcia w miejscach, w których ewentualnie mieliśmy kręcić. (śmiech

"Synthol" w reż. Piotra Trojana
"Synthol" w reż. Piotra Trojanadzięki uprzejmości Piotra Trojana

A jak trafiłeś na zawody kulturystyczne? 

Padł pomysł, żeby darować sobie inscenizację tych zawodów, a zamiast tego wystartować w prawdziwym wydarzeniu. Tak się też stało i zająłem siódme miejsce na siedem możliwych. (śmiech) Pokażę ci coś. (Piotr sięga po trofeum.) To statuetka, która otrzymałem. Jest na niej wygrawerowany cytat z Jana Pawła II: "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale przez to, kim jest, nie przez to, co ma, ale przez to, czym dzieli się z innymi" (śmiech).

Imponujące osiągnięcie. (śmiech) Na zawody pojechałeś między innymi z Iwoną Bielską, prawda?

To była surrealistyczna sytuacja, znaleźć się wśród tych wygłodzonych, odwodnionych facetów. Obok nich ja z roztrzęsionymi nogami, a z którego widownia się śmiała. Oczywiście, mógłbym z tego wszystkiego zrezygnować, ale wiedziałem, że ominie mnie wiele doświadczeń. Dlatego, jeśli kiedykolwiek aktorstwo stanie się dla mnie strefą komfortu, to ruszę w innym kierunku. 

Tak też uciekłem z teatru. Gdy zacząłem dostawać Złote Maski za role w łódzkim Teatrze Nowym, pomyślałem, że to chyba nie tak powinno wyglądać. Zdecydowałem się ruszyć dalej, żeby znaleźć inne szanse na rozwój. Pomyślałem, że być może czegoś innego oczekuję od życia. 

Przyglądając się twojej karierze, widzę, że znalazłeś się w miejscu, w którym jesteś, dzięki ciężkiej pracy i talentowi. Nie kusiło cię pójście na skróty?

Lubię to, że moja prywatność jest prywatna. Gdybym chciał inaczej funkcjonować, może miałbym tysiące followersów, chodził na wywiady, na które nie chodzę, bo wiem, że nie jest to prawdziwa rozmowa, a jedynie show. Wychodzę z założenia, że dobre aktorstwo się obroni, nie potrzebuje tego, co jest teraz modne: tych wszystkich różnych portali, gdzie ludzie się uzewnętrzniają, i lajków. 

Jasne, pracowałem ciężko, ale również świadomie. Być może trafiałem po prostu na dobre rzeczy i wiedziałem, w jakim kierunku chcę pójść. W różnych momentach otrzymałem pomoc od przyjaciół i rodziny, która jest wspaniała. To oczywiste, że nieraz było źle, że nie miałem pracy, że zaczynałem wątpić. Maja Komorowska kiedyś powiedziała, że "gwiazdami na co dzień nie jesteśmy, ale trudno do tej myśli się przyzwyczaić". Moim celem jest żyć szczęśliwie. Nie muszę uprawiać tego zawodu, to nie stanowi dla mnie być albo nie być. Jeśli znajdę coś innego, w czym będę czuć się dobrze, to w to pójdę.

Po ogromnym sukcesie "25 lat niewinności" miałeś wrażenie, że to tylko pięć minut sławy, czy wierzyłeś w to, że kolejne tego typu role na ciebie czekają?

Przede wszystkim byłem świadomy tego, że wszystko, co zrobiłem przed tym filmem, było efektem ciężkiej pracy. Czułem, że rola Tomka pojawiła się nie tylko dlatego, że mi się udało, że to będzie moja "rola życia" i nic więcej się nie pojawi. W liceum uprawiałem kabaret i myślę, że tu jest jeszcze przede mną ogromna przestrzeń do wykazania się. Gram właśnie rolę komediową w "Klątwie" Tomka Koneckiego. To mi sprawia niezwykłą przyjemność, a dla ekipy to moje oblicze było zaskoczeniem. A przecież komedia jest mi bliższa niż role dramatyczne. 

Cieszę się, że cały czas mam możliwość do dalszego rozwoju, że mogę kolejne rzeczy odkrywać. Gdy trafiam na plan z aktorami, których bardzo cenię, uczę się od nich intensywnie. Staram się rozmawiać, dopytywać, przyglądać. Cenię sobie aktorstwo, które oparte jest na tym, że "uczeń" ma okazję uczyć się od "mistrza" w praktyce. 

Kadr z filmu "Johnny"TVN Warner Bros. Discovery

Role, które przyniosły ci ogromną rozpoznawalność, dalekie są od komedii, która - jak sam powiedziałeś - jest ci bliższa. Nie miałeś dotychczas okazji do zagrania dużej roli komediowej? 

Kiedyś zagrałem w filmie "Samiec alfa" i teraz pojawiła się okazja do zagrania prawdziwie komediowej postaci. Jednocześnie rozumiem, że obsadzany byłem dotychczas w takich, a nie innych rolach, bo wyglądam tak, a nie inaczej. Nie mam z tym najmniejszego problemu, że trafiam na zwyroli, pełnych agresji, energii i emocji. Wewnętrznie jestem spokojną, radosną osobą z poczuciem humoru. Jeszcze na studiach niektórzy dziwili się, że w momencie, gdy wychodziłem na scenę, nagle dostawałem mnóstwo energii, jakby ktoś wymienił mi baterie, a jak schodziłem ze sceny - znów byłem cichym, spokojnym człowiekiem. 

Jako początkujący reżyser (uśmiech) wiem, że sam myślę schematami, wyobrażając sobie jakieś postaci i kogo w nich widzę. Od razu przypominają mi się konkretne, wcześniejsze role danego aktora czy aktorki. Myślę jednak, że coś się zmienia w tym wybieraniu aktorów i aktorek "po ich warunkach". 

Tak w teatrze, jak i w produkcjach filmowych i telewizyjnych współpracowałeś z plejadą najlepszych aktorek i aktorów. Masz jakąś listę marzeń osób, z którymi chciałbyś zagrać?

(Chwila zastanowienia) Bardzo chciałbym mieć okazję pracy z Adamem Woronowiczem, który jest dla mnie jednym z mistrzów największego formatu. Jest bardzo wszechstronny, potrafi tak dobierać środki, które sprawiają, że może przestraszyć, a innym razem bawi do łez. Podobnie jak Marcin Dorociński. 

Dotychczas takimi osobami z "listy marzeń" były Agata Kulesza i Jowita Budnik. Tę ostatnią pamiętam jeszcze z roli w "Papuszy", która mi utkwiła w pamięci. Najbardziej mnie pociągają sytuacje, w których patrzę na czyjąś grę i nie wiem, z jakich środków ktoś korzysta. Bo wszyscy kończymy szkołę, wiemy, jak grać. Najważniejsze są bardzo drobne niuanse, za pomocą których w zaskakujący sposób można opowiedzieć czyjąś historię. Trochę jak w życiu. 

Natomiast myślę, że gdybym znalazł się na jednym planie z Januszem Gajosem, to nie wiem, czy nie byłbym przerażony. Nie wiem, czy dałbym radę zagrać. To tak wielkie aktorstwo, że mnie paraliżuje. 

Zdarzyło ci się już, że spotkanie z mistrzem, mistrzynią przy jednej produkcji pospinało cię? 

Na szczęście jest tak, że zaczynamy od prób, podczas których się poznajemy i oswajamy się ze sobą. Jednak były takie momenty, gdy zaczynaliśmy pracę z Janem Fryczem nad "25 latami niewinności". W "Johnnym" podobne emocje pojawiły się przy spotkaniu z Marią Pakulnis czy z Anną Dymną. 

A jesteś szczęśliwy?

Bardzo! Chciałbym bardzo, żeby to trwało jak najdłużej w każdej sferze mojego życia. Doceniam to, że jestem zdrowy, że żyję w kraju, w którym mogę czuć się bezpiecznie. Wojna w Ukrainie uzmysłowiła mi, że tu mamy całkiem nieźle. Takie sytuacje zawsze budzą pewne refleksje. 

Piotr Trojanfot. M. Michalak

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: fot. H. Komerski/TVN Warner Bros. Discovery

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

W czwartek (21 listopada) w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadł wyrok w sprawie tragedii, do której doszło w styczniu 2021 roku. W wyniku pożaru, jaki wybuchł w koszalińskim escape roomie, życie straciło pięć nastolatek. Na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby: Miłosz S., Małgorzata W., Beata W. oraz Radosław D.

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Kierowca ciężarówki na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił 14-latkę. Dziewczynka zginęła na miejscu. Do tragedii doszło w czwartek po 7.30 w Parszowie (Świętokrzyskie), na drodze krajowej numer 42.

14-latka zginęła na przejściu dla pieszych

14-latka zginęła na przejściu dla pieszych

Źródło:
PAP

Kierowca taksówki na aplikację jest podejrzany o zgwałcenie kobiety. Według śledczych, wykorzystał fakt, że 30-latka była pod wpływem leków oraz alkoholu. Został aresztowany.

Gwałt w taksówce. Sąd aresztował kierowcę. "Wykorzystał bezradność kobiety"

Gwałt w taksówce. Sąd aresztował kierowcę. "Wykorzystał bezradność kobiety"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"

Przyjaciele i artyści pożegnali w środę Jadwigę Barańską podczas mszy w warszawskim Kościele Środowisk Twórczych. Pogrzeb aktorki odbył się w Los Angeles, gdzie od wielu lat mieszkała.

"Jak ona grała!". Pożegnanie na dwóch kontynentach

"Jak ona grała!". Pożegnanie na dwóch kontynentach

Źródło:
tvn24.pl

Rosjanie wystrzelili międzykontynentalny pocisk balistyczny z obwodu astrachańskiego. To - jak pisze Reuters - pierwszy raz, kiedy Rosja wykorzystała taką broń do zaatakowania Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał, że prędkość i wysokość, na jakiej poruszał się pocisk, wskazują, że rzeczywiście był to ICBM. Według informacji portalu Ukraińska Prawda to RS-26 Rubież, który został wymierzony w miasto Dniepr. - Zestrzeliwać takie pociski w Europie mogą tylko dwa obiekty: otwarta niedawno baza tarczy antyrakietowej w Redzikowie i podobna baza w Rumunii - powiedział Iwan Kyryczewski, ekspert portalu Defence Express.

Ukraińskie wojsko: Rosjanie wystrzelili międzykontynentalny pocisk balistyczny

Ukraińskie wojsko: Rosjanie wystrzelili międzykontynentalny pocisk balistyczny

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters

Nie żyją dwie kobiety potrącone przez samochód w miejscowości Bieździadka na Podkarpaciu. Ofiary wypadku w momencie zdarzenia szły poboczem z lewej strony jezdni. Kierowca był trzeźwy. Wyprzedzał.

Matka i córka szły poboczem, od tyłu wjechał w nie samochód. Obie zginęły na miejscu

Matka i córka szły poboczem, od tyłu wjechał w nie samochód. Obie zginęły na miejscu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Najdroższa ulica handlowa świata znajduje się teraz w Mediolanie. To Via Monte Napoleone - donosi CNN. Możemy tu zrobić zakupy w sklepach takich marek jak Gucci, Chanel, Hermes, Versace, Cartier, Bottega Veneta, czy Celine. Do tej pory królowała nowojorska Piąta Aleja, czyli Upper Fifth Avenue.

Nowa najdroższa ulica świata

Nowa najdroższa ulica świata

Źródło:
CNN

Twórca marki Red is Bad Paweł S. jest podejrzany w sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Pozostanie w areszcie do 28 stycznia 2025 roku. Sąd odrzucił bowiem skargę obrońców.

Twórca marki Red is Bad Paweł S. nie opuści aresztu

Twórca marki Red is Bad Paweł S. nie opuści aresztu

Źródło:
PAP/tvn24.pl

"W związku z wątpliwościami UOKiK zwracamy środki, które są równowartością pobranych opłat za utrzymanie numeru w sieci" - poinformowało Orange w mediach społecznościowych. Chodzi o byłych klientów operatora. Wniosek w tej sprawie można złożyć tylko do 18 grudnia.

Duży operator zwraca pieniądze. Trzeba się pospieszyć

Duży operator zwraca pieniądze. Trzeba się pospieszyć

Źródło:
tvn24.pl

Łącząc ich najlepsze cechy, byliby pewnie idealnym kandydatem prezesa PiS w najbliższych wyborach prezydenckich. Zaufanie i lojalność, prezencja, młodość i świeżość, doświadczenie w politycznej walce, siła... - To są cztery dobre kandydatury - oceniał w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jacek Sasin. Ale... - Musimy wybrać jedną - dodał.

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Źródło:
tvn24.pl

W wielu regionach Polski sypie śnieg. Na Kontakt24 otrzymujemy materiały z miejscowości, które się zabieliły. Sprawdź, gdzie nastała zimowa aura.

Polska pod śniegiem. Trudne warunki na zakopiance, Koszalin jak w środku zimy

Polska pod śniegiem. Trudne warunki na zakopiance, Koszalin jak w środku zimy

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

W czwartek ogłoszono alarm powietrzny na terytorium całej Ukrainy. Jak ustalił bloger wojskowy Nikołajewskij Waniok, Rosja w ataku na obwód dniepropietrowski użyła sześciu bombowców strategicznych. Szef wojskowych władz regionu Serhij Łysak informował o masowym ataku Rosjan i dwóch pożarach w Dnieprze.

"Od wczesnych godzin porannych agresor masowo atakował". W powietrzu sześć bombowców

"Od wczesnych godzin porannych agresor masowo atakował". W powietrzu sześć bombowców

Źródło:
PAP

Dwie osoby zginęły w wypadku w okolicy Mrowina w Wielkopolsce. Kolejne trzy są ranne, droga wojewódzka 184 jest zablokowana.

Zderzenie dwóch aut. Nie żyją dwie osoby, trzy są ranne

Zderzenie dwóch aut. Nie żyją dwie osoby, trzy są ranne

Źródło:
PAP, TVN24

W czwartek w nocy doszło do pożaru supermarketu Biedronka w Zawidowie (woj. dolnośląskie). Najpierw zapalił się śmietnik przy sklepie, po chwili ogień się rozprzestrzenił. W trakcie gaszenia zawalił się dach budynku. Całonocna akcja straży pożarnej trwa do teraz.

Nocny pożar supermarketu. Trwa akcja dogaszania

Nocny pożar supermarketu. Trwa akcja dogaszania

Źródło:
tvn24.pl

Google zapowiedział testowe usunięcie treści publikowanych przez media informacyjne między innymi z wyszukiwarki. Zmiana ma dotyczyć jednego procenta użytkowników. - Bardzo niepokoi nas, że Google zdecydował się na taki ruch - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Maciej Kossowski, prezes Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych.

"Opcja atomowa" w arsenale giganta. "Niepokoi nas, że Google zdecydował się na taki ruch"

"Opcja atomowa" w arsenale giganta. "Niepokoi nas, że Google zdecydował się na taki ruch"

Źródło:
tvn24.pl

Z placu w austriackim Tyrolu zniknął domek mobilny z tarasem. Miejscowa policja poinformowała, że budynek został znaleziony ponad 200 km dalej, a sprawą "kradzieży" zajmie się prokuratura. 45-latek, u którego znaleziono domek, twierdzi, że zapłacił za niego rok temu. Po tym, jak go nie otrzymał, "wziął sprawy w swoje ręce" - donoszą lokalne media.

45-latek oskarżony o kradzież domku. "Wziął sprawy w swoje ręce"

45-latek oskarżony o kradzież domku. "Wziął sprawy w swoje ręce"

Źródło:
Kronen Zeitung, ENEX, Frankfurter Rundschau

Takie sieci, jak Biedronka, Lidl czy Aldi, zdobyły już blisko połowę polskiego rynku spożywczego. Teraz będą zmniejszać ofertę na półkach, by zaoszczędzić. To problem dla klientów i producentów - czytamy w czwartkowej "Rzeczpospolitej".

Dyskonty zdominowały polski handel. Teraz zmieniają strategię

Dyskonty zdominowały polski handel. Teraz zmieniają strategię

Źródło:
PAP

Rozpoczął się proces dyrektorki szpitala powiatowego w Zakopanem, oskarżonej o niewłaściwe wypłacanie pracownikom placówki premii na podstawie sfałszowanych dokumentów. Chodzi łącznie o kwotę niemal 5 mln zł. Nagrody dostawali m.in. lekarze i pielęgniarki. Dyrektorka nie zgadza się z zarzutami, ale odmówiła przed sądem składania wyjaśnień.

Ruszył proces dyrektorki szpitala. Chodzi o prawie 5 mln zł premii

Ruszył proces dyrektorki szpitala. Chodzi o prawie 5 mln zł premii

Źródło:
PAP

IMGW wydał ostrzeżenia drugiego stopnia przed silnym wiatrem, który w Tatrach może rozpędzać się do 150 kilometrów na godzinę. Obowiązują też alarmy pierwszego stopnia przed obfitymi opadami śniegu i oblodzeniem. Sprawdź, gdzie zrobi się ślisko i niebezpiecznie.

Drugi stopień ostrzeżeń IMGW. Dosypie śniegu, drogi skuje lód, a poza tym mocno powieje

Drugi stopień ostrzeżeń IMGW. Dosypie śniegu, drogi skuje lód, a poza tym mocno powieje

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Daniel Obajtek, były prezes Orlenu, przyszedł w czwartek rano na przesłuchanie do Najwyższej Izby Kontroli. Ma odpowiadać na pytania dotyczące fuzji Orlenu z Lotosem, którą badała NIK.

Daniel Obajtek przyszedł na przesłuchanie do NIK

Daniel Obajtek przyszedł na przesłuchanie do NIK

Źródło:
TVN24, PAP

Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy w krakowskiej Nowej Hucie mieli gonić parę do jej mieszkania, a potem próbować wyważyć drzwi. Biegnąc za ofiarami jeden z agresorów upadł, raniąc się nożem. 39- i 43-latek czekają na zarzuty w policyjnym areszcie.

Gonili parę do mieszkania, próbowali wyważyć drzwi. Agresor sam zranił się nożem

Gonili parę do mieszkania, próbowali wyważyć drzwi. Agresor sam zranił się nożem

Źródło:
tvn24.pl

W nocy ze środy na czwartek w Kuźni Raciborskiej na Śląsku zderzyły się dwa pociągi towarowe. Maszynista jednego ze składów trafił do szpitala. Nawet 24 godziny mogą potrwać utrudnienia – podały służby kryzysowe wojewody śląskiego. Pociągi pasażerskie będą kierowane drogą okrężną, dla relacji Kędzierzyn - Racibórz wprowadzono komunikację zastępczą.

Zderzenie pociągów towarowych w Kuźni Raciborskiej

Zderzenie pociągów towarowych w Kuźni Raciborskiej

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Prokuratura postawiła zarzut spowodowania wypadku Krzysztofowi K., prezesowi miejskiej spółki Nova z Nowego Sącza. Mężczyzna miał spowodować wypadek, a potem oddalić się z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany kilometr dalej i odmówił poddania się badaniu alkomatem. Śledczy czekają teraz na wyniki badań jego krwi. K. nie przyznaje się do winy.

Miał spowodować wypadek, odmówił badania alkomatem. Prezes miejskiej spółki z zarzutem

Miał spowodować wypadek, odmówił badania alkomatem. Prezes miejskiej spółki z zarzutem

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z Częstochowy poszukują 16-letniej Mileny Nowak, która wyszła z miejsca zamieszkania 14 października i do dzisiaj nie wróciła. Policjanci opublikowali zdjęcie nastolatki i proszą o kontakt, każdego, kto mógł ją widzieć.

Wyszła w połowie października i do dziś nie wróciła. Trwają poszukiwania 16-latki

Wyszła w połowie października i do dziś nie wróciła. Trwają poszukiwania 16-latki

Źródło:
tvn24.pl

Przedstawiamy oświadczenie redakcji TVN24 w związku z decyzją przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nałożeniu kary pieniężnej za reportaż "29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza", pokazujący działalność Tadeusza Rydzyka. 

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Źródło:
TVN24

Uważany za jednego z najbogatszych ludzi na świecie Gautam Adani, prezes korporacji Adani Group, której spółki notowane są między innymi na nowojorskiej giełdzie, został oskarżony przez sąd w USA o korupcję. Zarzuca mu się proponowanie indyjskim urzędnikom łapówek na kwotę 265 milionów dolarów.

Jeden z najbogatszych ludzi na świecie oskarżony o korupcję

Jeden z najbogatszych ludzi na świecie oskarżony o korupcję

Źródło:
PAP, BBC

Brazylijska policja federalna opublikowała w środę kolejny komunikat o planach zamachu na prezydenta Brazylii Luiza Inacio Lulę da Silvę. Zamachowcy mieli przygotować dokument "Sztylet zielony i żółty", w którym znajdują się szczegółowe plany ataku. Czterech wojskowych zostało zatrzymanych.

"Sztylet zielony i żółty". Mieli plan zamachu na prezydenta

"Sztylet zielony i żółty". Mieli plan zamachu na prezydenta

Źródło:
PAP

Ostateczne badania dotyczyły czterech kandydatów. To cztery dobre kandydatury, ale musimy się zdecydować na jedną - powiedział w TVN24 Jacek Sasin z PiS. Poinformował, że decyzja w sprawie kandydata PiS na prezydenta zapadnie "w najbliższych dniach" i zostanie ogłoszona "wkrótce".

Sasin: Mamy cztery dobre kandydatury. Żadnemu nazwisku nie zaprzeczę

Sasin: Mamy cztery dobre kandydatury. Żadnemu nazwisku nie zaprzeczę

Źródło:
TVN24

- Nie mogę uwierzyć, że to nieodwracalne - mówi ojciec dziewczynki, której w akcie urodzenia błędnie wpisano płeć męską. Sprawę opisał brytyjski "Guardian", który skontaktował się z władzami. Te potwierdziły, że błędu w akcie urodzenia nie można cofnąć. - Gdzie tu zdrowy rozsądek? - zastanawia się parlamentarzysta zaangażowany w sprawę.

Płeć męska w akcie urodzenia dziewczynki. Rodzice załamani

Płeć męska w akcie urodzenia dziewczynki. Rodzice załamani

Źródło:
The Guardian

Kolonia, Budapeszt, Praga, Strasburg - to tam zdaniem dziennika "The Times" można znaleźć jedne z najpiękniejszych jarmarków świątecznych w Europie. W zestawieniu nie zabrakło też polskich miast. Gdzie warto wybrać się w tym roku na bożonarodzeniowy jarmark?  

Najpiękniejsze jarmarki bożonarodzeniowe 2024. Na liście dwa z polskich miast  

Najpiękniejsze jarmarki bożonarodzeniowe 2024. Na liście dwa z polskich miast  

Źródło:
The Times

"Komediant", czyli dzieło sztuki w postaci banana przyklejonego taśmą do ściany, został sprzedany za ponad sześć milionów dolarów. Kontrowersyjne dzieło tym samym zyskuje na wartości niczym najlepsza inwestycja - odkąd pięć lat temu sprzedano je po raz pierwszy, podrożało już ponad pięćdziesięciokrotnie.

Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony. Banan niczym najlepsza inwestycja

Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony. Banan niczym najlepsza inwestycja

Źródło:
CNN, PAP

Za rządów Zjednoczonej Prawicy pieniądze polskich podatników trafiły - za pośrednictwem Polskiej Izby Handlowej działającej w USA - do lobbysty szerzącego rosyjską propagandę - ustalił dziennikarz "Czarno na białym" Marek Osiecimski w reportażu "Attaboys, czyli zuchy premiera". Jak wynika z dokumentów i korespondencji mailowej, w powstanie tej Izby osobiście zaangażowani byli ówczesny premier Mateusz Morawiecki i ówczesny wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Obaj mieli wpływ nie tylko na skład Izby, ale też na jej decyzje, w czasie gdy ta instytucja podpisała umowę z firmą, która skompromitowała się pracą dla ludzi Kremla.

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

Źródło:
TVN24

Na oskarżenia polityków Prawa i Sprawiedliwości o "bezprawnym odebraniu pieniędzy" przez rząd w wyniku decyzji PKW minister finansów odpowiada: w 2016 roku była "dokładnie analogiczna sytuacja". Chodzi o wstrzymanie wypłaty subwencji dla Nowoczesnej. Porównaliśmy więc oba przypadki.

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Źródło:
Konkret24

Ruszył nabór zgłoszeń do przyszłorocznej, czternastej już, edycji konkursu nagród Polskiej Rady Biznesu. Potrwa on do 10 stycznia 2025 roku, a zdobywców statuetek poznamy 26 maja. - My przyznajemy nagrodę nie firmom, ale ludziom - podkreśla w rozmowie z TVN24 BiS Krzysztof Kulig, przewodniczący kapituły Nagrody Polskiej Rady Biznesu.

Ruszył nabór zgłoszeń do "biznesowych Oscarów"

Ruszył nabór zgłoszeń do "biznesowych Oscarów"

Źródło:
tvn24.pl

Klaudia Zioberczyk wygrała 13. sezon programu "Top Model". 23-latka otrzymała nagrodę w wysokości 200 tysięcy złotych i podpisała kontrakt z agencją modelingową. Jej zdjęcie pojawi się na kolejnej okładce magazynu "Glamour".  

Klaudia Zioberczyk wygrała "Top Model" 

Klaudia Zioberczyk wygrała "Top Model" 

Źródło:
tvn24.pl

Zaledwie kilka tygodni po kinowej premierze "Joker: Folie à deux" zadebiutował w Wypożyczalni Playera. Widzowie znaleźć mogą tam już też kontynuację "Soku z żuka" w reżyserii Tima Burtona i najnowszy film Justina Baldoniego z Blake Lively w roli głównej. Oto przegląd nowości serwisu.  

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Źródło:
tvn24.pl