"Johnny" opowiada o znajomości nieżyjącego już księdza Jana Kaczkowskiego i Patryka Galewskiego, wziętego szefa kuchni. Chociaż scenariusz do filmu napisało życie, pełnometrażowy debiut fabularny Daniela Jaroszka z Dawidem Ogrodnikiem i Piotrem Trojanem nie jest typowym przykładem kina biograficznego. I bardzo dobrze.
"Johnny" Daniela Jaroszka stał się hitem zakończonego w ubiegłą sobotę 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Do jego twórców trafiły cztery nagrody. Sam tytuł otrzymał Nagrodę Publiczności, Piotr Trojan doceniony został przez jury za główną rolę męską, Marta Stalmierska za debiut (rola w "Johnnym" oraz "Apokawixie" Xawerego Żuławskiego), a Dawid Ogrodnik otrzymał Złotego Kangura - nagrodę dystrybutorów australijskich.
Jaroszek, wspólnie ze scenarzystą Maciejem Kraszewskim (to również jego debiut fabularny), podjęli się zadania niełatwego, które bardzo łatwo mogło zakończyć się łzawym, przepełnionym patosem, nie do zniesienia podręcznikowym ponad dwugodzinnym seansem. Bo kino biograficzne nie jest prostym zadaniem - trudno pokazać życie prawdziwej postaci we wciągający sposób i zamknąć prawdziwe emocje, przeżycia i reakcje w około 120 minutach. Szczególnie gdy chodzi o takie postaci jak zmarły w 2016 roku w wieku 38 lat ksiądz doktor Jan Kaczkowski.
Dlaczego? Ponieważ pochodzący z Trójmiasta duchowny, przełamywał wiele stereotypów dotyczących księży katolickich. Po tym jak trafił do parafii w Pucku w 2002 roku, został katechetą oraz kapelanem w jednym z tamtejszych szpitali oraz domów pomocy społecznej. Dwa lata później razem z grupą zaangażowanych osób, stworzył Puckie Hospicjum Domowe. Po kolejnych trzech latach rozpoczął prawdopodobnie najważniejszy swój projekt - Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio, które otwarte zostało w 2009 roku. Do końca swojego życia prowadził tę placówkę. Stworzył również projekt włączania w wolontariat hospicyjny tak zwanej trudnej młodzieży oraz osób skazanych. Inicjatywa ta została uznana jako "najbardziej innowacyjny projekt resocjalizacyjny w Europie" i doceniona Kryształową Wagą Wymiaru Sprawiedliwości, przyznawaną przez Radę Europy. Ksiądz Kaczkowski, który od urodzenia zmagał się z lekkim niedowładem lewej strony ciała oraz dużą wadą wzroku, nie przywiązywał wagi do trudności, jakie stwarzała jego kondycja fizyczna. Z dystansem mówił o sobie "onkocelebryta".
Był też vlogerem - publikował krótkie nagrania wideo w internecie, porywał tłumy zgromadzone na Akademii Sztuk Przepięknych w ramach Pol'and'Rock Festival 2015 (wówczas wydarzenie to nazywało się Przystanek Woodstock). Duchowny był wielokrotnie nagradzany oraz doceniany wyróżnieniami i odznaczeniami państwowymi. Jako doktor nauk teologicznych oraz specjalista w zakresie bioetyki, był wykładowcą toruńskiego uniwersytetu.
"Johnny" - nietypowe spojrzenie na "onkocelebrytę"
Przy fabularyzowaniu tej biografii, bardzo łatwo można byłoby pokusić się o hagiograficzne wręcz pokazanie Kaczkowskiego. Ale to nie byłoby w stylu samego zainteresowanego - bo duchowny uciekał od wielkich słów, czy patetycznych uniesień. Co ważne, filmowy portret Kaczkowskiego powstał we współpracy z jego rodziną oraz Fundacją im. ks. Jana Kaczkowskiego.
"Johnny" może sugerować, że jest to film o księdzu Kaczkowskim, chociaż w rzeczywistości nim nie jest. A na pewno nie w klasycznym wydaniu. Jaroszek wspólnie z Krawczyńskim postanowili opowiedzieć historię puckiego księdza z perspektywy innego bohatera - Patryka Galewskiego, którego los - a w zasadzie sąd - w pewnym momencie połączył z Kaczkowskim. Galewski jest człowiekiem, którego nie oszczędzało życie. W czasie dorastania i wczesnej dorosłości pił, ćpał, kradł, wdawał się w bójki, handlował narkotykami. Miał zasądzonych łącznie ponad 20 wyroków. Jedną z kar były prace społeczne na rzecz hospicjum w Pucku.
Początkowo Galewski (w tej roli fantastyczny Piotr Trojan) nie odnajduje się zarówno w towarzystwie osób otoczonych opieką paliatywną, jak i samego Kaczkowskiego (którego gra "król polskich filmów biograficznych" Dawid Ogrodnik). Dyrektor hospicjum stawia twarde warunki młodemu przestępcy. Z biegiem czasu buduje się między nimi więź, chociaż Patrykowi trudno całkowicie oderwać się od przestępczej przeszłości. Co dalej? Nie będziemy zdradzać.
Największą zaletą filmu Jaroszka jest to, że zderza widza z ludźmi z krwi i kości. Bo sam Kaczkowski był tylko i aż człowiekiem, który - jak każdy - przeżywa chwile słabości, a do tego pali marihuanę, przeklina i wpada w złość, nie szczędzi przy tym innym mocnych słów. Również Galewski nie jest postacią oczywistą. W tej bardzo prostej, przystępnej trzyaktowej strukturze, punkt ciężkości został postawiony na tym, co najważniejsze - na emocjach, relacjach międzyludzkich, o dawaniu drugiej szansy. A w tle ciekawy polski krajobraz sprzed blisko dekady.
"Johnny" - choć utkany z prawdziwych historii i postaci - stanowi bardzo uniwersalną opowieść o tym, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę, i że śmierć jest czymś zupełnie naturalnym w życiu człowieka. To również pozbawiona taniego moralizatorstwa lekcja empatii i czułości, z dosadnym momentami poczuciem humoru.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: FPFF w Gdyni