Uznana na całym świecie zdobywczyni Oscara za scenariusz do filmu „Fortepian” jest już w Krakowie. Mimo lotniczych kłopotów w Europie, Jane Campion udało się dotrzeć na festiwal Off Plus Camera samochodem. Prosto z długiej podróży z Rzymu pojawiła się na wtorkowym spotkaniu z krakowskimi studentami. Analizowała na nim swoje filmy, mówiła o reżyserowaniu i kinie kobiecym.
- Mam duży sentyment do waszego kraju – powiedziała Campion na początku spotkania i zdradziła, że to duża zasługa jednej z jej najlepszych przyjaciółek, która pochodzi właśnie z Polski. Krakowskich studentów zaskoczyła również wyznaniem, że mimo wszelkich trudności zdecydowała się przyjechać na festiwal między innymi ze względu na możliwość spotkania się z młodymi ludźmi.
Zdobywczyni Oscara i Złotej Palmy w Wenecji podzieliła się ze studentami tajnikami swojej pracy. Świetnie posłużyła do tego wspólna analiza fragmentów jej docenionych na całym świecie filmów: "Portretu Damy" czy nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes "Fortepianu".
Kobiece spojrzenie z nagrodą specjalną
Na spotkaniu z reżyserką, która wśród wielu badaczy filmu ma opinię ikony feministycznego kina, nie mogło zabraknąć również rozmowy o kobietach za kamerą. Na pytania o feminizm w swoich filmach, odpowiadała, że nie traktuje go jako formalnej misji. – Kręcę filmy wtedy, kiedy czuję, że mam coś ważnego do powiedzenia – mówiła. I dodała, że ponieważ jest kobietą reżyserką, to naturalnie jej filmy ujawniają kobiece spojrzenie.
Campion na krakowskim festiwalu pokaże swój najnowszy film "Jaśniejsze od gwiazd" – historię burzliwego związku Fanny Brawne i Johna Keatsa zakończonego przedwczesną śmiercią poety. Odbierze tu również honorowe wyróżnienie od organizatorów - nagrodę Against The Current.
Oscarowe odkrycia
Nowy film Jane Campion to tylko ułamek tego, co od poniedziałku można oglądać w 9 festiwalowych kinach. Wtorek na Off Camera upłynął pod znakiem oscarowych obrazów, które w tym roku stanęły w szranki o tą nagrodę, ale jeszcze nie trafiły na ekrany polskich kin.
Dwa z nich – "Samotny mężczyzna" i "Precious" pokazywane są tu w sekcji Odkrycia, w której zobaczyć można najnowsze filmy uznanych twórców, ale i młodych filmowców, które zdążyły już odnieść spore sukcesy na świecie, a także hollywoodzkie gwiazdy w bardziej niezależnej odsłonie.
"Samotny człowiek" z ręki kreatora mody
Krakowską publiczność porwał pierwszy z tych obrazów – "Samotny człowiek" ze świetną rolą Colina Firtha, za którą aktor był nominowany do tegorocznej nagrody Akademii. Za tą kameralną historią samotnego profesora geja, który w wypadku samochodowym traci największą miłość swojego życia i jednocześnie długoletniego partnera, odpowiada – i tu niespodzianka – debiutujący w kinie Tom Ford.
To, że ten słynny kreator mody, który pracował m.in. dla firm Gucci i Yves Saint-Laurent, chwycił za kamerę, jest wielką zdobyczą dla świata filmu. Jego "Samotny człowiek" to magiczna perełka dla zmysłów, a zasługa w tym nie tylko samej historii, ale i przekonującego aktorstwa Firtha, towarzyszącej mu w kilku scenach Julianne Moore oraz porywających pięknem zdjęć. Wszystko uzupełnia idealnie grająca z obrazem muzyka naszego rodaka Abla Korzeniowskiego, za którą zresztą został nominowany do Złotego Globa.
I choć film opowiada tylko jeden dzień z życia bohatera – być może ten jeden ostatni, nie brakuje mu bogatego, naładowanego znaczeniami wnętrza. Znalazło się tu miejsce i na historię o nieodłącznej człowiekowi samotności, i o problemie "niewidzialnych" homoseksualistów w amerykańskim społeczeństwie lat 60., i o dramacie przerwanej miłości. Ale przede wszystkim to film o pozornie nic nie znaczących momentach, ulotnych chwilach, gestach czy spojrzeniach, które w ostateczności ratują nas przed kompletnym bezsensem naszej egzystencji.
Dramat Kopciuszka
Festiwalowej publiczności zupełnie nie przekonał za to drugi z oscarowych filmów - "Precious" w reżyserii Lee Danielsa. To historia chorobliwie otyłej czarnoskórej 16-latki z Harlemu, analfabetki psychicznie maltretowanej przez matkę i gwałconej przez ojca, z którym ma dwójkę dzieci.
Pewnego dnia na swojej drodze znajduje ludzi, którzy dają jej szansę na walkę o lepszą przyszłość – dla siebie i swoich dzieci. Fabuła brzmi jak współczesny Kopciuszek z wątkiem dobrej wróżki w postaci nauczycielki z misją – i niestety bez względu na to, jak ważkie tematy odrzucenia i inności podejmuje – Kopciuszkiem pozostaje.
"Precious" chciałby bardzo być przełamującym tabu dramatem społecznym, ale niestety jest zaledwie melodramatem, ku pokrzepieniu serc. Obrazu nie ratuje nawet nagrodzona Oscarem drugoplanowa rola matki, kreowana przez Mo’Nique.
Daniels powinien chyba wziąć lekcje od debiutującego w kinie reżysera "Samotnego człowieka", który na sto procent wytłumaczyłby mu, że najgorsze co można w kinie zrobić, to zabić widza dosłownością.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: brightstar-movie.com