- Robin Williams dawał widzom nadzieję. Przekonywał, że świat jest piękny, a ludzie dobrzy - mówił na antenie TVN24 krytyk filmowy Wiesław Kot, wspominając zmarłego aktora. - Wybierał role na granicy humoru i dramatu, niejednoznaczne. I w nich triumfował - ocenił Marcin Pietrzyk z FilmWeb.
Pietrzyk podkreślał, że w pamięć zapadła mu rola nauczyciela, w którą Williams wcielił się w filmie "Stowarzyszenie umarłych poetów".
- Całe pokolenie wychowało się na marzeniu, żeby znaleźć takiego mentora, który pchnie na właściwe drogi - powiedział Pietrzyk.
W opinii Pietrzyka, Williams najlepiej funkcjonował w rolach ekscentryków, którzy mają dystans do siebie i zastanych reguł.
- Tak było w "Piotrusiu Panie" czy "Pani Doubtfire" - wyliczał. I dodał, że Williams był aktorem, który nie bał się ryzykować.
- Wybierał role na granicy humoru i dramatu, role niejednoznaczne. W nich triumfował i te role są zapamiętane - powiedział Pietrzyk.
- Cały czas szukał, eksperymentował - podkreślił.
"Wspaniałe role"
Sławomir Idziak, operator filmowy podkreślał na antenie TVN24, że mimo, iż życie Williamsa zakończyło się tak tragicznie, w pamięci wszystkich pozostaną jego role.
- Nikt tak dobrze nie zagrał roli mentora, jak Robin Williams w "Stowarzyszeniu umarłych poetów". To moja ukochana rola. Ile razy wracam do tego filmu, to mam dreszcze, kiedy widzę, jak uczy tych młodych ludzi, jak o nich mówi. To wspaniała rola i to jest najważniejsze - powiedział Idziak.
Dodał, że "zawód aktora ma podwójne ostrze". - Często kończy się tak dramatycznie, ale pozostawia w sercach nas wszystkich co, co pamiętamy całe życie, co jest w nas samych - zaznaczył Idziak.
"Postać kulturowa"
Krytyk filmowy Wiesław Kot, wspominając Williams, mówił, że to nie był tylko aktor.
- To była postać kulturowa, gwiazda socjometryczna. Jego zadanie na ekranie polegało na tym, żeby pocieszać, tłumaczyć widzowi, że świat jest piękny, a ludzie dobrzy, że warto żyć. I skrupulatnie, siłą swojego talentu, się z tego wywiązywał - powiedział Kot.
- Dawał ludziom nadzieję, on nie tyle grał w filmach, co wykonywał misję dobroczynną na użytek publiczności. Ponieważ ta twarz z gumy, ten głos, z którym mógł zrobić wszystko podnosiły widza na duchu. Tak było z filmu na film - podkreślił krytyk.
W opinii Kota, Williams zostanie w pamięci ludzi nie jako laureat wielu filmowych nagród, ale wyjątkowy aktor, człowiek, który dawał nadzieję.
- On nie celował w nagrody, nie oglądał się na krytyków, celował w to, aby znaleźć się głęboko w sercach widzów - mówił Kot.
Popełnił samobójstwo?
Robin Williams został znaleziony martwy w poniedziałek w swoim domu w północnej Kalifornii. 63-letni gwiazdor najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
Najsłynniejsze filmy, w których wystąpił to "Good Morning, Vietnam", "Stowarzyszenie umarłych poetów", "Fisher King", "Pani Doubtfire" i "Buntownik z wyboru". Odgrywane przez niego postacie charakteryzowała głębia emocji i wyrazistość, doceniane zarówno przez widzów, jak i krytyków.
W 1997 roku za drugoplanową rolę psychoterapeuty w dramacie "Buntownik z wyboru" otrzymał Oscara.
Zdobył cztery Złote Globy, m.in. wcielając się w ekscentrycznego Parry'ego w "Fisher King". Był też laureatem wielu innych nagród filmowych.
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24