Literacki świat czeka z niecierpliwością na analizę nieznanych do tej pory dokumentów autorstwa Franza Kafki, które kilkadziesiąt lat przeleżały w jednym z mieszkań w Tel Awiwie.
O papierach, nie wiadomo o jakim charakterze, które przez 40 lat leżały nietknięte w mieszkaniu Esther Hoffe, asystentki Maxa Broda, który był sekretarzem Kafki, informuje BBC.
Brod wywiózł je z Pragi, rodzinnego miasta Kafki tuż przed wkroczeniem Niemców w 1939 r. Później trafiły razem z nim do Tel Awiwu, a po jego śmierci w 1968 r. zaopiekowała się nimi właśnie Hoffe.
Dokumenty mogą być zniszczone
Sekretarka Broda dożyła 101 lat i przez całe życie zazdrośnie strzegła swojego skarbu. Dlatego też nie wiadomo, co znajduje się w dokumentach. Być może są to prywatne zapiski Kafki, być może tylko rachunki, ale niewykluczone, że są to fragmenty niedokończonych dzieł. Wiadomo bowiem, że Kafka wielu swoich zaczętych projektów nie skończył.
Dowiedzie tego dopiero analiza naukowców, którzy obawiają się jednak, że cenne dokumenty mogą być w kiepskim stanie. Hoffe przez ostatnie lata swojego życia mieszkała bowiem w opłakanych warunkach - w zapuszczonym mieszkaniu pełnym psów i kotów, które mogły zniszczyć prace.
Niesubordynowany sekretarz
Franz Kafka zmarł w 1924 r. na gruźlicę. W swoim testamencie nakazał Brodowi zniszczyć wszystkie swoje manuskrypty, ale jego sekretarz na szczęście dla literackiego dziedzictwa ludzkości, swojego pracodawcy nie posłuchał. Dzięki temu słynny "Proces", jak i "Zamek" i "Ameryka" ujrzały świat. Chociaż dwie ostatnie powieści nie były dokończone.
Źródło: BBC, AP, Reuters, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24