"Neogotycka baśń" i "halucynacyjny totalitaryzm". Komasa i Adamik zwrócili na siebie uwagę w Toronto

Jan Komasa ze swoimi aktorami podczas premiery "Dobrego chłopca" w Toronto
Pierwszy trailer "Dobrego chłopca" Jana Komasy
Źródło: HanWay Film
Tak licznej reprezentacji polskich twórców na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto dotąd nie mieliśmy. Po "Franzu Kafce" Agnieszki Holland premierowe pokazy miały "Dobry chłopiec" Jana Komasy i "Zima pod znakiem wrony" Kasi Adamik. "Fascynująca, starannie wyważona neogotycka baśń" czy "Porywający, klimatyczny thriller o totalitaryzmie" - piszą kolejno o filmach Komasy i Adamik krytycy.
Rosyjskie drony zestrzelone nad Polską
Dowiedz się więcej:

Rosyjskie drony zestrzelone nad Polską

Po premierowym pokazie filmu Agnieszki Holland "Franz Kafka" (o filmie szeroko piszemy tutaj), w Toronto przyszła pora na premierowe pokazy produkcji polskich filmowców młodszego pokolenia - Jana Komasy i Kasi Adamik (prywatnie córki Agnieszki Holland).

Porównując "Dobrego chłopca" Jana Komasy (współprodukcja TVN Warner Bros. Discovery, właściciela m.in. tvn24.pl) do kultowej, dystopijnej "Mechanicznej pomarańczy" Stanleya Kubricka z 1971 roku, Nikki Baughan ze "Screen Daily" nazywa film "głęboko fascynującą, starannie wyważoną neogotycką baśnią, celowo nieco dziwaczną". Sporo miejsca krytycy poświęcają świetnym kreacjom aktorskim tercetu Stephen Graham - Andrea Riseborough - Anson Boon.

Z kolei przyjęty entuzjastycznie film Kasi Adamik "Zima pod znakiem Wrony", poświęcony kinu niezależnemu portal Indie Wire nazywa "porywającym thrillerem o totalitaryzmie angażującym widza od pierwszej do ostatniej minuty".

Festiwal w Toronto (TIFF) potrwa do 14 września. Wtedy poznamy zdobywcę najważniejszego lauru, czyli Nagrody Publiczności (Choice Award).

"Dobry chłopiec" reż. Jan Komasa
"Dobry chłopiec" reż. Jan Komasa
Źródło: fot. Łukasz Bąk / Kino Świat

Neogotycka baśń z niepokojącym finałem

"Dobry chłopiec" to brytyjsko-polski obraz, którego producentami są Skopia Film (czyli Jerzy Skolimowski i Ewa Piaskowska) oraz Jeremy Thomas, postać legendarna w brytyjskiej kinematografii. Człowiek mający na koncie produkcje filmów takich gigantów jak oscarowy "Ostatni cesarz" Bernardo Bertollucciego, "Tylko kochankowie przeżyją" Jima Jarmuscha, "Nagi lunch" i "Crash" Davida Cronenberga, a wreszcie "Io" Jerzego Skolimowskiego. Jednym z koproducentów obrazu jest także TVN Warner Bros. Discovery (właściciel m.in. tvn24.pl).

Film Komasy to - jak piszą krytycy - "dzieło łączące kilka konwencji gatunkowych". Jego akcja rozgrywa się na angielskiej wsi, w domu, który skrywa mroczne tajemnice. Oto 19-letni Tommy (Anson Boon) prowadzący beztroskie, pełne używek i "lekkomyślnej przemocy" życie, zostaje porwany przez nieznajomego mężczyznę, Chrisa (Stephen Graham). Porywacz wraz z żoną (Andrea Riseborough) umieszczają go - skutego łańcuchami i metalową smyczą na szyi - w piwnicy. Obok "podejrzanie radosnego" syna pary, Jonathana (Kit Rakusen), świadkiem tych wydarzeń jest jeszcze migrantka z Macedonii (Monika Frajczyk), którą Chris zmusił do przyjęcia posady gosposi.

Wkrótce widz odkrywa, że ta dysfunkcyjna rodzina zamierza zmienić porwanego w 'dobrego chłopca' poprzez dość specyficzną resocjalizację.

Podobnie jak nominowane do Oscara "Boże ciało", zaczynający się jak klasyczny horror obraz z czasem okazuje się rodzajem moralnej przypowieści. Krytycy podkreślają, że "wyjątkowo nietypowej". Wydaje się, że staje się ona znakiem rozpoznawczym kina Komasy - "Boże ciało" także stanowiło przecież nietypowy moralitet. Dodajmy - znakomity. Z recenzji "Dobrego chłopca" wynika, że może przyciągnąć on do kin "przede wszystkim widzów poszukujących inteligentnego horroru psychologicznego".

Już samo porównanie dzieła Komasy do kultowej "Mechanicznej pomarańczy" Kubricka nobilituje. Nikki Baughan ze "Screen Daily" podkreśla jednak, że polski reżyser przydaje filmowi "rysu nowoczesności". Nazywając obraz "głęboko fascynującą, starannie wyważoną neogotycką baśnią", krytyczka zauważa też, że Komasa dokonuje w nim odkrycia: okazuje się, że "resocjalizacja może się dokonać w najciemniejszych miejscach". Przypomnijmy więc, że w "Bożym ciele" aktu zjednoczenia skłóconej społeczności dokonał również "fałszywy", choć przepełniony potrzebą czynienia dobra, ksiądz.

Wyraźnie zafascynowany "Dobrym chłopcem" krytyk Wrap, Matthew Creith, zwraca uwagę na świetne aktorstwo stanowiące największy atut filmu. "Boon, Graham i Riseborough w pełni udźwignęli niełatwy film, prowadząc opowieść do finału, który jest niepokojący i zarazem ujmujący" - dodaje. Aktorstwo chwalą zresztą absolutnie wszyscy recenzenci, podkreślając, że jeżeli film trafi na platformy streamingowe, nazwisko twórcy i aktora wybitnego "Dojrzewania" (mowa o Stephenie Grahamie), zapewni mu gigantyczną widownię.

Na polska premierę filmu przyjdzie nam jednak poczekać do 2026 roku.

Kasia Adamik z Agnieszką Holland i aktorkami - Zofią Wichłacz i Saschą Ley podczas premiery
Kasia Adamik z Agnieszką Holland i aktorkami - Zofią Wichłacz i Saschą Ley podczas premiery
Źródło: Savion Washington/Getty Images

"Porywający, klimatyczny thriller o totalitaryzmie"

Przyjęta entuzjastycznie przez krytyków "Zima pod znakiem Wrony" Kasi Adamik to także produkcja międzynarodowa - brytyjsko-polsko-luksemburska. Warto dodać, że jej producentką wykonawczą jest Agnieszka Holland.

Swój rodowód film zawdzięcza opowiadaniu naszej noblistki Olgi Tokarczuk "Profesor Andrews w Warszawie" pochodzącemu ze zbioru "Gra na wielu bębenkach". Scenariusz Adamik napisała wspólnie z Sandrą Buchtą i Lucindą Coxon, znaną m.in. z "Dziewczyny z portretu".

Akcja filmu toczy się w Warszawie w grudniu 1981 roku, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Główną bohaterką jest uznana profesor psychiatrii Joan Andrews (Lesley Manville), która przyleciała do Polski, by wziąć udział w konferencji naukowej, nieświadoma dramatycznych wydarzeń, które właśnie nadchodzą. 13 grudnia zatrzaskuje ją, podobnie jak polskich obywateli, w pułapce. Po tym, jak była świadkiem zabójstwa młodego studenta przez WRON, sama staje się celem. Powoli zaczyna rozumieć , co dzieje się w kraju, do którego przybyła i zostaje zmuszona do zajęcia stanowiska - musi w końcu opowiedzieć się po jednej ze stron...

Amerykańscy i brytyjscy krytycy filmem Adamik są zachwyceni. David Ehrlich z portalu Indie Wire pisze: "Genialnie skonstruowana, pełna brutalizmu atmosfera nadaje opowieści wstrząsającą grozę, a koszmar trudnej sytuacji Joan jest tak natarczywy, że wywołuje dreszcz niepokoju u kogoś, kto utknął w miejscu, którego nie rozumie".

Krytyk chwali Adamik też za to, że cała opowieść "jest o wiele bardziej oniryczna niż dydaktyczna, a reżyserka zręcznie pokazuje halucynacyjny początek totalitaryzmu". Benjamin Lee z brytyjskiego "Guardiana" również zachwyca się filmem, oceniając, że "Adamik umiejętnie zaciera granicę między usztywnionymi ramami rzeczywistości swojej bohaterki a horrorem powracającego do niej koszmaru".

Zdaniem Davida Ehrlicha, choć reżyserka nie stosuje nowatorskiego podejścia narracyjnego, to "jego tempo, brutalne podejście w stylu 'Tożsamości Bourne'a' i trzymający w napięciu zwrot akcji sprawiają, że film jest bardzo atrakcyjny dla szerokiego grona odbiorców". Najwięcej komplementów zbiera jednak Lesley Manville, jedna z najwybitniejszych brytyjskich aktorek, nominowana do Oscara za rolę w filmie "Nić widmo". "Adamik, bazując na opowiadaniu Olgi Tokarczuk, nie zawsze potrafi utrzymać nas w ryzach, ale Manville, jak zawsze zdeterminowana i ambitna, nie puszcza wodzy fantazji" - dodaje. Dziennikarz "Screen Daily" jest wręcz zdania, że kreacja Brytyjki dorównuje tej w "Nici widmo".

Jej młodą studentkę, Alinę, gra Zofia Wichłacz. Co ciekawe, Manville i Wichłacz spotkały się już wcześniej na planie brytyjskiego serialu "Świat w ogniu: Początki". Paniom partnerują także Tom Burke i Andrzej Konopka. Warto wspomnieć także o autorze zdjęć, również bardzo chwalonym przez krytyków Tomaszu Naumiuku, któremu film zawdzięcza ów mroczny i oniryczny klimat.

Nam pozostaje jedynie cierpliwie czekać do polskiej premiery obu produkcji. Niestety, również film Kasi Adamik do kin wejdzie dopiero w 2026 roku.

Czytaj także: