Satyra na technomiliarderów już na Max. O czym jest "Mountainhead"

Mountainhead
SUKCESJA | zwiastun 4 sezonu | HBO Max
Źródło: HBO Max Polska
Twórca "Sukcesji" znów wziął pod lupę świat ultrabogaczy. Jego film "Mountainhead" - dostępny już w serwisie Max - to komediodramat o weekendzie technomiliarderów i satyra na wydarzenia, których jesteśmy świadkami.

Lista filmów i seriali spod znaku "eat the rich", które są satyrą na przedstawicieli jednego procenta najbogatszych, staje się w ostatnich latach coraz dłuższa. Figurują na niej obsypane nagrodami "W trójkącie" i "The Square" Rubena Ostlunda, oscarowy "Parasite", brytyjski "Saltburn", satyryczny serial "Biały lotos", czarna komedia "Menu" i oczywiście ikoniczna dla takich produkcji "Sukcesja". Teraz Jesse Armstrong, twórca serialu o rodzinie Royów, wraca do podobnej tematyki. Brytyjski scenarzysta i producent bierze na warsztat technologicznych miliarderów. O "Mountainhead" pisze się, że to film o Elonie Musku i jego kolegach, którzy "wierzą, że Ziemia jest jak szwedzki stół, żaden nie odpuści, dopóki nie pochłoną wszystkiego".

Kadr z filmu "Mountainhead"
Kadr z filmu "Mountainhead"
Źródło: materiały prasowe/Warner Bros

"Mountainhead" - o czym jest film

Czworo ekstremalnie bogatych przyjaciół spędza weekend w odosobnionym miejscu - w nowej, położnej w górach, pretensjonalnej rezydencji o nazwie Mountainhead. Chcą pograć w pokera i "spędzić czas z facetami, którzy ich rozumieją". Steve Carell gra Randalla Garetta, mentora w stylu Petera Thiela - choć choroba nowotworowa upodabnia go też do Steve'a Jobsa. Ramy Youseff gra Jeffa Abredaziego, twórcę narzędzia do moderowania mediów społecznościowych, wskazującego, co jest prawdą. Jason Schwartzman wcielił się w Hogo Van Yalka, autora "superaplikacji lifestylowej". To on jest gospodarzem spotkania, najmniej bogatym z nich wszystkich (wyceniany na "ledwie" 521 mln dolarów). Stara się zaimponować gościom rezydencją i dorównać im w konwersacji, ćwicząc wcześniej jej przebieg. . A przy okazji pozyskać inwestorów dla swojej apki. Pokpiwają z niego bez litości.

Kadr z filmu "Mountainhead"
Kadr z filmu "Mountainhead"
Źródło: materiały prasowe/Warner Bros

Wśród nich najjaśniej świecącą gwiazdą jest Venis Parish (Cory Michael Smith), najbogatszy człowiek na świecie, dyrektor generalny firmy zajmującej się sztuczną inteligencją. Jak zauważa "Guardian", w tym skrajnym nihiliście, który "ma nikłe pojęcie o rzeczywistości" i "nieuleczalną potrzebę potwierdzania własnej męskości", można dostrzec Elona Muska. Na platformie społecznościowej o nazwie Traam (cztery miliardy użytkowników) udostępnił właśnie nowe funkcje, m.in. tworzenie niefalsyfikowalnych deep fake'ów, co doprowadza do wybuchu niepokojów politycznych i fali przemocy w wielu miejscach na świecie. Parish ma na to gotową odpowiedź: "fuuck" z dwoma "u". Gdy sytuacja na świecie się zaognia, giną kolejni ludzie, próbuje szukać rozwiązania. Jeden z pomysłów: "Pokażemy użytkownikom tyle g*wna, ile się da, aż zrozumieją, że nic nie jest na poważnie".

"Mountainhead" ma konstrukcję farsy. Bezduszność jednego z czwórki, obiekcje drugiego, niepewność trzeciego i desperacja czwartego doprowadzą do nieuniknionego wybuchu.

Chwilami "dziko zabawna, nieco płytka"

Recenzje filmu są mieszane. "The New Yorker" pisze, że jest chwilami "dziko zabawny, ale nieco płytki". Przyznaje jednak, że Jesse Armstrong nie miał prostego zadania. "Niełatwo jest tworzyć fikcyjnych potentatów technologicznych na tyle ekstrawaganckich, by oczarować publiczność, gdy codziennie jesteśmy zalewani wiadomościami o Musku, łatwo rozpraszającym się inwestorze, zagorzałym graczu, rzekomo nadużywającym ketaminy (zaprzecza temu), który spłodził co najmniej czternaścioro dzieci z wieloma kobietami". 

Kadr z filmu "Mountainhead"
Kadr z filmu "Mountainhead"
Źródło: materiały prasowe/Warner Bros

"Guardian" pyta w podobnym duchu: "Jak można przetworzyć w satyrę bieżące wydarzenia, które rozwijają się w tempie zbyt szybkim, by za nimi nadążyć?". I zarzuca filmowi brak istotnego przesłania. "Variety" przekonuje jednak, że jeśli nie będziemy od "Mountainhead" oczekiwać głębi psychologicznej na miarę "Sukcesji", można się pośmiać.

Max należy do grupy Warner Bros. Discovery, właściciela TVN24.

Czytaj także: