Nie żyje Matthew Perry, uwielbiany przez widzów Chandler z kultowego serialu "Przyjaciele". O demonach, których poza ekranem było wiele w życiu aktora, mówił w TVN24 krytyk filmowy Łukasz Maciejewski. - On mówi w autobiografii, że jego kłopoty brały się z tego, że nie mógł być kimś, kto nie byłby Chandlerem - zauważył.
Matthew Perry został znaleziony martwy w swojej posiadłości w Los Angeles. Miał 54 lata. Detektywi z wydziału policji Los Angeles zajmujący się zabójstwami i napadami ze względu na trwające śledztwo nie podają przyczyn śmierci aktora. Amerykańskie media, powołując się na anonimowe policyjne źródło, przekazały, że na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnych narkotyków, ani śladów przestępstwa.
Czytaj także: "Świat będzie za tobą tęsknić", "wszyscy go kochaliśmy", "za wcześnie". Bliscy żegnają Matthew Perry'ego
"Miłość okazuje się destrukcyjna, kiedy świat trochę mniej kocha"
O życiu aktora opowiadał na antenie TVN24 Łukasz Maciejewski - filmoznawca, krytyk filmowy oraz wykładowca PWSFTviT w Łodzi. Wspomniał tu między innymi o autobiografii aktora pod tytułem "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz", w której aktor mierzył się z wewnętrznymi demonami.
Maciejewski przypomniał, że aktor zmagał się z uzależnieniami. - Udało mu się to pokonać. Tylko tak jest z takimi młodymi ludźmi, których kocha świat: potem ta miłość okazuje się destrukcyjna, kiedy świat trochę mniej kocha, pojawiają się nałogi, destrukcyjne myśli - zwrócił uwagę.
- Szczerość tej autobiografii była tym, co spowodowało, że ona stała się aż taką sensacją, bo przecież co drugi hollywoodzki aktor, polski również, wydaje wywiady rzeki, pisze autobiografię. Natomiast to rzeczywiście zrobiło wrażenie. On zresztą mówił, jako ktoś bardzo zaangażowany w walkę z uzależnieniami, że zrobił to głównie po to, żeby wskazać, że nie ma takiego lochu, takiego więzienia mentalnego, z którego nie byłoby wyjścia - opisał gość TVN24.
- A że mówi to i robi ktoś, kogo zawsze postrzegaliśmy przez pryzmat Chandlera, czyli ironisty, dowcipnisia, kogoś, kto byłby, gdyby miał ochotę, wybitnym artystą kabaretowym czy stand-uperem, to tym bardziej wydawało się to szokujące i bolesne - dodał Maciejewski.
Aktor vs. oczekiwania. "Dlatego tak często płaci się wysoką cenę"
W tym kontekście mówił także o wyzwaniach, jakie stoją przed aktorami, gdy wchodzą w charakterystyczne role, często odmienne od ich charakterów. - Rozmawiałem nie tak dawno z Andrzejem Grabowskim, to jeden z najdowcipniejszych aktorów, który prywatnie jest osobą melancholijną i bez wątpienia nie nazwałbym go dowcipnisiem - wspomniał krytyk.
Zauważył, że to temat "oczekiwań wobec pewnej maski czy pozy, która jest akurat w tym przypadku profesją". - Na tym polega aktorstwo i dlatego tak często płaci się wysoką cenę za aktorstwo, że wchodzimy nie w swoją rolę. On mówi o tym w autobiografii, że jego kłopoty brały się z tego, że nie mógł być kimś, kto nie byłby Chandlerem, bo wszyscy czekali na Chandlera, a on miał na imię Matthew i na nazwisko Perry - zaznaczył Maciejewski.
- A ponieważ był aż tak świetny w swojej roli, w swoim wizerunku, to fikcja chciała dosięgnąć rzeczywistość. Bardzo starał się, żeby go wszyscy lubili, żeby każdego rozśmieszał. Ale nie da się tak, po prostu nie działamy na autopilocie, tylko każdy ma gorsze, lepsze dni, południa, wieczory - tłumaczył Maciejewski. - I myślę, że jego dramat polegał na tym, że tutaj wszyscy oczekiwali tego super optymizmu, super uśmiechu, a Matthew Perry miał też prawo do smutku - podsumował gość TVN24.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: NBCU Photo Bank/NBCUniversal/Getty Images