Po długiej walce z rakiem zmarła Małgorzata Braunek, niezapomniana Oleńka Billewiczówna w "Potopie" Jerzego Hoffmana i Izabela Łęcka w telewizyjnej "Lalce" Ryszarda Bera. Ostatnio oglądaliśmy ją w ekranizacji popularnej sagi Marii Kalicińskiej "Dom nad rozlewiskiem". Od ponad roku walczyła z nowotworem. Odeszła dziś rano.
Małgorzata Braunek do historii polskiego kina przeszła dwoma kreacjami w dużych kostiumowych produkcjach, będących adaptacjami znakomitej prozy: pierwszą była rola Oleńki Billewiczówny w nominowanej do Oscara w kategorii film zagraniczny ekranizacji "Potopu" Henryka Sienkiewicza w reż. Jerzego Hoffmana, drugą - kreacja Izabelli Łęckiej w telewizyjnym serialu Ryszarda Bera "Lalka". Film był ekranizacją najgłośniejszej powieści Bolesława Prusa.
Potem byli Wajda i Leszczyński. Grała mnóstwo. Mimo, że jej kariera była jedną z najbardziej błyskotliwych kobiecych karier aktorskich ostatnich dekad, na początku lat 80. odeszła od zawodu. Mówiła, że czuje się wypalona. Zaczęła praktykować buddyzm i często podkreślała, że to on daje jej siłę do życia.
Na ekrany powróciła dopiero pod koniec lat 90., do kina w 2005 roku.
Współczesna i szalona
Jej kariera aktorska zaczęła się z impetem. W filmie zadebiutowała jeszcze jako studentka w 1967 roku, rolą Teresy w "Skoku" Kazimierza Kutza i Antoniego Krauzego. Na planie filmowym po raz pierwszy spotkała się wtedy zawodowo z Danielem Olbrychskim, u boku którego kilka lat później stworzy najsłynniejszą ze swoich kreacji u Jerzego Hoffmana. Od razu została dostrzeżona. Posypały się propozycje.
W tym samym roku pojawiła się w głośnym, nagradzanym na wielu światowych festiwalach poetyckim obrazie Witolda Leszczyńskiego "Żywot Mateusza" z Franciszkiem Pieczką w roli głównej. Od tego czasu przez kolejne lata niemal nie schodziła z planu. Była jedną z najbardziej znanych i cenionych polskich aktorek polskich przełomu lat 60. i 70.
Rok 1968 to były znakomite, pierwszoplanowe role w psychologicznych obrazach: "Ruchome piaski" Władysława Ślesickiego oraz "Wniebowstąpienie" Jana Rybkowskiego. Wielkim sukcesem aktorki była pamiętna kreacja u boku Zygmunta Malanowicza w "Polowaniu na muchy" Andrzeja Wajdy. Film był adaptacją opowiadania Janusza Głowackiego pod tym samym tytułem i wywołał dyskusję. Braunek zagrała młodą studentkę polonistyki Irenę, która nawiązuje romans z głównym bohaterem, tłamszonym przez żonę i teściową.
Film był satyrą na postępujące zmiany w społeczeństwie, w którym kobiety stają się coraz bardziej władcze i energiczne, a mężczyźni coraz słabsi, pozbawieni własnej woli i inwencji.
Kojarzyła się z mocno współczesnym odważnym kinem. Wystąpiła w dwóch filmach w reżyserii ówczesnego męża Andrzeja Żuławskiego: "Trzecia część nocy" oraz "Diabeł". W obu filmach partnerował jej Leszek Teleszyński. Oba, jak to w przypadku Żuławskiego, wywołały sporo zamieszania, a nawet protesty.
Niedzisiejsza i łagodna
I nagle okazało się, że ta współczesna dziewczyna równie przekonująco wypada w kostiumach z innych epok. To w nich właśnie miała zagrać najważniejsze role życia w filmach Hoffmana i Bera. Pokonała inne kandydatki i całkowicie zmieniła emploi. Reżyserzy chcieli pracować właśnie z nią.
Rok 1974 to najbardziej znana rola Braunek w słynnej, wielokrotnie przypominanej telewidzom adaptacji "Potopu" Henryka Sienkiewicza w reżyserii Jerzego Hoffmana, w której wcieliła się w pamiętną rolę Oleńki Billewiczówny, ukochanej Andrzeja Kmicica. Tej kreacji zazdrościły jej wszystkie aktorki. Nawracała na drogę cnoty i patriotycznych zrywów granego przez Daniela Olbrychskiego Kmicica. Była piękna i łagodna. Od nowa budowała swój odmienny wizerunek. Obraz nominowany do Oscara był największym sukcesem w karierze Hoffmana i przyniósł jej wielką popularność.
Później ponownie spotkała się z Wajdą na planie brytyjsko-polskiej produkcji "Smuga cienia". Kolejną, najważniejszą obok postaci Oleńki w jej dorobku aktorskim rolą była znów wielka klasyka polskiej literatury. Wcieliła się w postać Izabeli Łęckiej w telewizyjnej adaptacji "Lalki" Bolesława Prusa w reżyserii Ryszarda Bera, a jej partnerem był Jerzy Kamas w roli Wokulskiego. Serial odniósł równie wielki sukces, co jego kinowa wersja w reżyserii Wojciecha Hasa, już z innymi aktorami.
Wkrótce potem ku zdumieniu wszystkich, Małgorzata Braunek u szczytu swej popularności, na prawie 20 lat odsunęła się od zawodu.
Wielki powrót
Zniknęła na tak długo, że jej fani zwątpili już w jej powrót. Pojawiła się znowu w końcu lat 90. najpierw w serialach. Zdumiewała wielkim wewnętrznym spokojem, który jak mówiła, odnalazła w buddyzmie. Wyglądała pięknie i zarażała radością życia. Została zwierzchnikiem Związku Buddyjskiego "Kanzeon", nauczycielką zen. Wspierała ruch na rzecz praw człowieka w Chinach. Razem z Mają Ostaszewską i Ksawerym Jasieńskim nagrała w 2007 roku adaptację audio buddyjskich bajek zebranych przez Rafe Martina w zbiorze "Głodna tygrysica".
Wielkim powrotem aktorki do kina były w 2005 roku "Tulipany" Jacka Borcucha, opowieść o przyjaźni 60-latków, którzy wreszcie znajdują czas, by przyjrzeć się swojemu życiu i na nowo zacząć się nim w pełni cieszyć. Braunek zagrała tam wspólnie z m.in. Janem Nowickim i Andrzejem Chyrą. Za tę rolę otrzymała Polską Nagrodę Filmową Orła w kategorii najlepsza drugoplanowa rola kobieca. "W tej chwili jestem bardzo otwarta na propozycje. Jeśli trafi się dobra rola, zagram z przyjemnością, będę mieć przygodę, a jeszcze i coś zarobię" - mówiła po "Tulipanach".
W 2009 r. zaczęła grać w serialu telewizyjnym "Dom nad rozlewiskiem" na podstawie sagi Małgorzaty Kalicińskiej. Produkcja zdobyła sympatię widzów i w kolejnych sezonach realizowano jej kontynuację. Aktorka odebrała nagrodę Wiktora dla najlepszej aktorki telewizyjnej roku i kontynuowała pracę nad serialem przez kolejne lata. Pracę przerwała ciężka choroba, choć po kolejnych operacjach, gdy czuła się lepiej, wracała na plan.
Wystąpiła także w przedstawieniu Krystiana Lupy "Persona. Ciało Simone" w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Mówiła, że to bardzo ważna dla niej kreacja. Niedawno, już bardzo chora, odebrała złoty medal Gloria Artis z rąk byłego ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Odeszła w poniedziałek rano w wieku 67 lat.
Autor: Justyna Kobus /zp / Źródło: tvn24.pl