Nostalgiczne dźwięki fado - muzyki, której nazwę tłumaczy się jako przeznaczenie - zabrzmią dziś w Sali Kongresowej. Misia, portugalska artystka o polskim pseudonimie, zaśpiewa w Warszawie.
Fado, co po portugalsku oznacza los, porównywane jest do amerykańskiego bluesa. To muzyka nostalgiczna, miejska, melancholijna, przywołująca półmrok lizbońskich tawern, gdzie powstała w połowie XIX wieku. Mieszają się tu różne wpływy i tradycje: brzmią rytmy afrykańskie, ale i pieśni znad europejskiej części Morza Śródziemnego.
Misia jest obecnie największą gwiazdą fado. Jest uznawana za godną następczynią legendarnej Amalii Rodriguez - królowej tego gatunku, która w latach 70. i 80. rozsławiła go poza Portugalią.
- Kiedy Misia śpiewa, trafia prosto do mojego serca. Ma to coś, co w moim kraju nazywają „duende”, a co jest mieszanką osobowości, talentu, głosu i - ponad wszystko - delikatności i wrażliwości – tak o niej mówił hiszpański reżyser Carlos Saura. Misia śpiewa o straconej miłości, o bólu życia, o rozpaczy. Tradycyjne teksty fado wzbogaciła o wiersze współczesnych poetów.
Urodziła się w Porto, w rodzinie muzyków i tancerzy jako Susana Aguiar. Pseudonim przyjęła na cześć Misi Godebskiej, barwnej postaci paryskiej bohemy, przyjaciółki Coco Chanel, Prousta, muzy Picassa. - Wybrałam jej imię jako swój pseudonim nie ze względu na charakter, czy przeżycia postaci, ale dlatego, że było krótkie i egzotyczne – wyjaśniła podczas ostatniej wizyty w Polsce. W swoim wizerunku Misia nawiązuje do femme fatale z lat trzydziestych – kocha czernie, geometryczne grzywki i kontrasty.
Koncert rozpocznie się we wtorek o 20.00 w Sali Kongresowej w Warszawie.
Źródło: tvn24.pl, CNN