Dla znawców Balzaka zapewne gratka – zabawa formą i treścią. Dla tych, co ledwie liznęli "Ojca Goriot" – nie mniejsza przyjemność. "Balzakiana" Jacka Dehnela jest – jak pisze sam autor - i "pod rozwagę. I ku uciesze."
Najnowsza książka twórcy "Lali", to zbiór czterech długich opowiadań, czy też mini-powieści. Ich bazą jest wielotomowy cykl Honoriusza Balzaka – "Komedia ludzka". Dehnel bierze z Balzaka trochę tragedii, trochę komedii, doprawia kilkoma cytatami i parafrazami. Wszystko przenosi z wieku XIX do lat współczesnych.
Wynik? Właściwie łatwy do przewidzenia. Okazuje się, że – jak świat światem – nic się nie zmieniło. Dziś też mamy mezalianse – jeśli nie finansowe, czy społeczne, to (te najgorsze – czytamy w pierwszym tekście) mentalne. Dziś też mamy nowobogackich o wybujałych ambicjach i bez skrupułów. Dziś też cierpi się z miłości albo nią gardzi. Jest chorobliwa chciwość i zakłamanie. Artyści wciąż bywają próżni, a wiele robi się dla zysku czy sławy.
Barwna narracja prowadzi czytelnika przez Polskę, ulice Warszawy, Gdańska. Między domami, do ich wnętrz, za stoły, do sypialni Polaków – gdzie się da. Jesteśmy z Dehnelem "tu i teraz". I czasem jest bardzo śmieszno, a czasem równie straszno.
Ostatecznie zaś, choć czytelnik ze zrozumieniem pokiwa głową nad oczywistością pewnych społecznych prawd i przewidywalnością zdarzeń, to w "Balzakianach" ma szansę się zwyczajnie zaczytać. A jeśli Jacek Dehnel okaże się tak płodnym i pracowitym pisarzem, jak Balzak – kto wie, może i jego pióro będzie inspirować innych?
Jakże często jest tak, że jakieś ważne sprawy, jakieś węzły, w których zapętla się kilka istotnych wydarzeń, albo jakiś długi proces znajduje swoją kulminację w, wiążąc się ze szczególnym miejscem. Szczególnym nie dlatego, że nasze wspomnienia, nasze późniejsze rozważania takim je czynią, ale szczególnym już wcześniej. Niespecjalnie to dziwi przy wydarzeniach historycznych, znaczenie propagandowe miejsca zawsze bowiem było brane pod uwagę; (…) Co innego jednak dzieje się w życiu tak zwanych zwykłych ludzi. Ktoś, powiedzmy, dowiaduje się przez telefon, ze żona jest w ciąży, akurat przed Manneken-Pis; kto inny od wielu miesięcy zastanawia się nad jakimś problemem matematycznym i olśnienie spływa na niego pod oculusem Panteonu. Jeszcze inny cichy bohater przez cały tydzień chodzi po zabytkach Paryża, po czym dostaje zawału i znacząco pada trupem na samym środku Saint-Sulplice, co budzi natychmiastową ekscytację w zgromadzonych dookoła przypadkowo fanach oeuvre Dana Browna, którzy wyjmują aparaty fotograficzne, notatniki, telefony i rozpoczynają snuć jakieś piętrowe teorie.
Karolina Deling-Jóźwik//kwj
Jacek Dehnel „Balzakiana”
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: W.A.B.