Dziś rusza 50. jubileuszowy festiwal w Karlowych Warach. W głównym konkursie o Kryształowy Globus powalczą dwie polskie produkcje: "Czerwony pająk", fabularny debiut uznanego dokumentalisty i operatora Marcina Koszałki, oraz animowana koprodukcja "Czarodziejska góra" Anki Damian. W konkursie East of West są aż trzy polskie filmy, w tym "Chemia" Bartka Prokopowicza. Nagrodę za całokształt dokonań odbierze amerykański aktor Richard Gere. Festiwal potrwa do 11 lipca.
Karlowe Wary, najbardziej prestiżowy międzynarodowy festiwal filmowy w Europie Środkowej i Wschodniej, od lat docenia polskie kino, które jest obecne niemal co roku we wszystkich festiwalowych sekcjach.
W br.w głównym konkursie powalczą aż dwa bardzo różne rodzime tytuły - debiut fabularny Marcina Koszałki "Czerwony pająk" oraz animowana polsko-rumuńsko-francuska produkcja "Czarodziejska góra" Anki Damian, twórczyni głośnego, animowanego filmu "Crulic – Droga na drugą stronę".
"Czerwony pająk" i "Czarodziejska góra" rywalizować będą o główną nagrodę festiwalu - Kryształowy Globus - z 11 innymi produkcjami z całego świata. Będą to m.in.: ukraińska "Pieśń pieśni" (reż. Eva Neymann), kanadyjski "Dźwięk drzew" (reż. Francois Peloquin), amerykański "Bob and the Trees" (reżyseria Diego Ongaro) oraz duńskie "Złote wybrzeże" (reż. Daniel Dencik).
Gośćmi specjalnymi festiwalu będa jak zwykle gwiazdy kina amerykańskiego: m.in. Harvey Keitel i Richard Gere.
Studium narodzin zła
"Czerwony pająk" jest opowieścią zainspirowaną historią grasującego w latach 60. Karola Kota, zwanego wampirem z Krakowa. To psychologiczny thriller, z naciskiem na psychologiczny, jak mówi sam reżyser. - To nie jest film o tym, kto i dlaczego zabijał, jak w typowym obrazie kryminalnym, bo o tym wiemy od początku. To opowieść o kuszącej sile zła - o odkrywaniu w sobie złej mocy, która nie wiadomo tak naprawdę, skąd się bierze, i poddawaniu się jej. Próbuję uchwycić ten moment, w którym człowiek decyduje się podążać jej tropem - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl reżyser Marcin Koszałka.
Główne role grają Filip Pławiak i Adam Woronowicz. Koszałka - wielokrotnie nagradzany operator filmowy ("Pręgi", "Rewers") i świetny dokumentalista, występuje tu w potrójnej roli - reżysera, współautora scenariusza i również autora zdjęć. Mówi, że ten film miał tak precyzyjnie wymyślony od początku do końca, że bał się, iż biorąc innego operatora do współpracy, może sprowadzić go do poziomu wykonawcy, nie pozwalając mu stać się współtwórcą.
- Ogromnie się cieszę, że właśnie ten festiwal, promujący autorskie kino, wolny od blichtru i zadęcia Cannes czy Wenecji, zainteresował się moim filmem - mówi Marcin Koszałka. - Mam to szczęście, że już dwukrotnie wracałem z Karlowych Warów z nagrodami za dokumenty. Nie wiem, czy okażę się godnym następcą Krzysztofa Krauze, który "Moim Nikiforem" zawojował przed laty ten festiwal, ale fakt, że właśnie tu trafił mój fabularny debiut, jest dla mnie wielkim wyróżnieniem - dodaje reżyser.
Obraz jest koprodukcją polsko-czesko- słowacką, ale udział strony polskiej jest nieporównywalnie większy niż koproducentów.
Koszałka jest dobrze znany w Karlowych Warach - w 2010 r. jego "Deklarację nieśmiertelności" nagrodzono w kategorii najlepszy film dokumentalny, a dwa lata wcześniej odebrał wyróżnienie za dokument "Do bólu".
Koziołek Matołek antykomunista
Drugi z filmów, którym możemy się pochwalić w głównym konkursie, to polsko-francusko-rumuńska dokumentalna animacja Anki Damian "Czarodziejska góra", prezentująca niezwykłą postać Adama Jacka Winklera. Bohater tego dokumentu był indywidualistą, sam uważał, że swoim żarliwym i prostodusznym charakterem przypomina... postać Koziołka Matołka z polskiej literatury dziecięcej. Przesiąknięty duchem antykomunistycznego ruchu oporu, opuścił Polskę w 1965 roku. Mieszkał w Paryżu, gdzie zaangażował się w walkę przeciwko komunizmowi. Po inwazji sowieckiej armii na Afganistan, dołączył do Afgańczyków i walczył pod wodzą Ahmada Szaha Massuda.
Reżyserka, z pochodzenia Rumunka, znana jest z głośnego, animowanego filmu fabularnego "Crulic – Droga na drugą stronę". Producentem filmu jest firma Aparte Films, koproducentami Filmograf, SMF i Arizona Productions. Film jest współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz przez stronę francuską i rumuńską.
W East of West trzy razy Polska
W innej, konkursowej sekcji "East of the West", która prezentuje debiuty i drugie filmy zrealizowane przez reżyserów z Europy Środkowej i Wschodniej wśród 12 tytułów znajdą się produkcje i koprodukcje polskie. Sekcję tę otworzy polsko-czeska koprodukcja "Droga do Rzymu" – debiut reżyserski Tomasza Mielnika.
Światową premierę będzie miał w Karlowych Warach także oczekiwany u nas film "Chemia" Bartka Prokopowicza – to również debiut fabularny tego uznanego operatora. Obraz inspirowany jest prawdziwą historią Magdaleny Prokopowicz, założycielki fundacji Rak’n’Roll i zarazem żony reżysera, która mimo ciężkiej choroby urodziła i wychowywała syna, żyjąc przy tym pełnią życia. To właśnie jej Rak'n'Roll odpowiedzialny jest za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą, kampanię dotyczącą raka. Magda Prokopowicz zmarła w 2012 roku.
Trzecim filmem z Polski będzie "Między nami dobrze jest" reżysera teatralnego Grzegorza Jarzyny, oryginalna adaptacja sztuki Doroty Masłowskiej. Przypomnijmy, że przed dwoma laty w tej prestiżowej sekcji zwyciężyły debiutanckie "Płynące wieżowce" Tomasza Wasilewskiego
Filmy biorące udział w konkursie głównym oraz w East of the West powalczą też o nagrodę Europa Cinemas Label. Nagroda przyznawana jest przez członków europejskiego zrzeszenia kin Europa Cinemas podczas pięciu międzynarodowych festiwali filmowych - w Cannes, Berlinie, Wenecji, Karlowych Warach i Locarno. Zwycięskie tytuły następnie mają szansę na szeroką dystrybucję kinową w Europie.
Karlowe Wary dziś i wczoraj
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Karlowych Warach – światowej sławy uzdrowisku założonym w XIV wieku - odbywa się od 1946 roku. W rankingu FIAPF (International Federation of Film Producers Associations) wymieniany jest wśród 10 najbardziej prestiżowych festiwali filmowych na świecie i jako najważniejszy w Europie Środkowej i Wschodniej.
W historii tej imprezy sztuka bywała podporządkowana polityce. Pomysł na festiwal filmowy w Czechosłowacji zrodził się jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Po jej zakończeniu powrócił. Mimo że władzę przejmowali komuniści, w 1946 podczas pierwszej edycji imprezy pokazano filmy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwecji. W 1948 roku komuniści mieli już pełnię władzy i ogłosili "koniec promowania kapitalistycznej zgnilizny", a na ekranach zagościły socrealistyczne obrazki. Tak było do 1956 roku, gdy nadeszła odwilż i do Karlowych Warów zaczęto ściągać mistrzów kina: Luisa Bunuela, Elię Kazana, Henry'ego Fondę, itp.
W 1958 postanowiono, że impreza odbywać się ma co dwa lata, na zmianę z nowo powstałym festiwalem w Moskwie. Mimo to chwalono festiwal za opieranie się politycznym naciskom, a 10 lat później nadeszła Praska Wiosna. Marzenia o wolności rozwiała interwencja Układu Warszawskiego - znów nagradzano radzieckie filmy, wychwalające socjalizm. Organizatorzy mieli jednak szczęście, bo do Karlowych Warów chętnie przyjeżdżali lewicujący zachodni filmowcy i to ci z najwyższej półki, jak Ken Loach, Bernardo Bertolucci czy Peter Fonda. Dopiero w 1994 roku po przemianach we Wschodniej Europie, Karlowe Wary uniezależniły się od Moskwy.
Od tamtej pory festiwal ponownie organizowany jest co roku, z typowym dla międzynarodowych imprez podziałem na konkurs główny i liczne sekcje tematyczne. Co roku też organizatorzy przyznają honorowy Kryształowy Globus za "wkład w rozwój światowego kina". W br. odbierze go Richard Gere.
Polskie filmy do tej pory dwukrotnie otrzymały główną nagrodę festiwalu - w 1948 roku "Ostatni etap" Wandy Jakubowskiej oraz ponad pół wieku później, w 2005 roku "Mój Nikifor" Krzysztofa Krauzego, który zgarnął niemal wszystko (nagrodę za najlepszy film, reżyserię oraz główną rolę kobiecą dla Krystyny Feldman)
Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MD4/FILMOGRAF