Stało się. Mimo że za pewniaka uchodził George Clooney to Jean Dujardin grający główną rolę w zwycięskim "Artyście". Akademia pokazała klasę, nagradzając zarówno francuskiego reżysera Michela Hazaviciusa, jego film, jak i odtwórcę roli gasnącej gwiazdy kina niemego. Sądząc po reakcji sali, werdykt zadowolił niemal wszystkich Clooney zaś ma już aktorską statuetkę i można podejrzewać, że jego największym marzeniem jest teraz Oscar za reżyserię.
W tegorocznym zestawieniu znalazły się największe nazwiska Hollywood (Clooney za ''Spadkobierców'', Brad Pitt za ''Moneyball'') i nazwiska do tej pory nieznane w Fabryce Snów - nagrodzony Jean Dujardin (''Artysta''), a także Demián Bichir (''Lepsze życie''). Listę zamykał aktor wybitny, ale do tej pory niedoceniany przez Akademię: Gary Oldman i jego ''Szpieg''.
Tegoroczni kandydaci do Oscara nie mogli by bardziej różnić się pod względem ról, za które dostali nominację.
Ulubieniec Akademii przegrał z nowicjuszem
George Clooney to ulubieniec Akademii: nominowany był już wielokrotnie, ale Oscara zdobył tylko raz, za drugoplanową rolę w ''Syrianie'' (2005). Jego kreacja Matta Kinga w dramacie ''Spadkobiercy'' wydawała się prawie pewniakiem: Clooney jest w filmie ciepłym i wzruszającym facetem borykającym się z problemami w rodzinie, i spekulowano, że Oscar trafi do jego rąk, jako pocieszenie za brak nominacji ''Id Marcowych'' w kategorii reżyseria i najlepszy film. Aktor za rolę w ''Spadkobiercach'' dostał wcześniej Złoty Glob.
Ale przed galą, to Jeana Dujardina, czyli Georgeąa Valentina z ''Artysty'' wymieniano, jako największego konkurenta Clooneya. I spełniło się - pokonał gwiazdę "Spadkobierców". Dujardin, Francuz nieznany wcześniej amerykańskiej publiczności, nie wypowiada w filmie ani jednego słowa, ale za to tańczy, stepuje, śmieje się, płacze i rozpacza. To jego pierwsza nominacja i pierwszy Oscar, ale aktor zdobył już za rolę Złoty Glob (najlepsza rola w musicalu lub komedii) oraz BATFĘ dla najlepszego aktora, także tu pokonując Clooneya.
Nadal bez statuetki
Demián Bichir w ''Lepszym życiu'' zagrał nielegalnego imigranta z Meksyku, który rozpaczliwie stara się zapewnić swojemu synowi lepszy los, wpędzając się samemu w długi i kłopoty. Bichir od początku szanse na statuetkę miał nikłe: to była jego pierwsza nominacja do Oscara, a sam film nie zdobył szerszego rozgłosu.
Brad Pitt w ''Moneyball'' wcielił się w rolę menadżera drużyny bejsbolowej, która przechodzi drogę od zera do bohatera dzięki skomplikowanym matematycznym obliczeniom. Aktor grał przyzwoicie, ale nie był obstawiany jako numer jeden. Pitt był nominowany do Oscara dwukrotnie: za ''12 Małp'' i ''Ciekawy przypadek Benjamina Buttona'', ale statuetki jak dotąd nie zdobył. Pitt jest również producentem ''Moneyball'', nominowanym w kategorii najlepszego filmu.
Choć o jego roli mówiło się najmniej, znakomicie zagrał w ''Szpiegu'' Gary Oldman. Jako Smiley próbował odkryć, kto jest ''kretem'' w służbie kontrwywiadu Zjednoczonego Królestwa. Oldman grał fenomenalnie: jeden gest zaciśniętej na poręczy schodów ręki czy jeden grymas twarzy mówią więcej niż słowa, których Smiley używa zresztą oszczędnie. To pierwsza nominacja dla aktora.
Kogo zabrakło?
Jak punktują krytycy, wstydem w tym roku jest brak nominacji dla Michaela Fassbendera za ''Wstyd'' Steve'a McQueena, opowieść o uzależnionym od seksu mężczyźnie, który nie radzi sobie z własnym ciałem. Gdyby ''Wstyd'' znalazł się w zestawieniu, Fassbender najprawdopodobniej miałby Oscara w kieszeni. Brakuje też Ryana Goslinga, który miał dwie bardzo dobre role w ''Drive'' i ''Idach Marcowych''.
Relacja w tvn24.pl - "minuta po minucie" - w nocy 26/27 lutego od godz. 1.30.
Joanna Kocik//kdj
Źródło: tvn24.pl