Dolph Lundgren wyznał, że od 2015 roku zmaga się z nowotworem. O swojej walce z rakiem opowiedział w najnowszym odcinku programu telewizyjnego "In Depth with Graham Bensinger". Gwiazdor filmu "Rocky IV" usłyszał od lekarza, że "pozostały mu dwa, trzy lata". - O wiele bardziej doceniam teraz swoje życie, doceniam każdy jego dzień…
W rozmowie z Grahamem Bensingerem, której fragmenty ukazały się w środę w mediach społecznościowych, aktor opowiedział o swojej ośmioletniej walce z rakiem, momencie, gdy usłyszał, że najpewniej pozostały mu dwa lata życia oraz o tym, jak diagnoza zmieniła jego podejście do życia i relacje z rodziną.
- O wiele bardziej doceniam teraz swoje życie, doceniam każdy jego dzień… Każdy dzień, który mogę spędzić z osobami, które kocham. Po prostu doceniam to, że mam na tyle szczęścia, by żyć - przyznał, mówiąc o tym, jak zmienił się przez ostatnich osiem lat walki z nowotworem. Zapytany o to, w jaki sposób dowiedział się o chorobie, Dolph Lundgren wyjaśnił, że w 2015 roku lekarze wykryli w jego nerce guz. - Nie wiedzieli jeszcze, co to dokładnie jest - zaznaczył szwedzki aktor. Wytłumaczył, że dopiero przeprowadzona później biopsja wykazała, że cierpi na nowotwór nerki.
Dolph Lundgren przyznał, że cierpi na nowotwór
Od czasu pierwotnego wykrycia choroby gwiazdor znany z "Rocky’ego IV" przez kolejne pięć lat poddawał się regularnym kontrolnym badaniom "i wszystko było w porządku". W 2020 roku choroba dała jednak o sobie znać po raz kolejny. - Miałem refluks żołądkowy lub coś w tym rodzaju. Nie do końca wiedziałem, czym to jest, więc poszedłem na rezonans magnetyczny. (Lekarze) znaleźli wtedy kilka kolejnych guzów - opowiedział Lundgren w "In Depth with Graham Bensinger". Łącznie u aktora wykryto sześć guzów, które następnie wycięto. Później lekarze "znaleźli jeszcze jeden guz na wątrobie". Zmiana była wielkości "małej cytryny", z uwagi na co jej operacyjne usunięcie było niemożliwe. - Wówczas zrozumiałem, że to coś poważnego - przyznał Lundgren. Konieczne było wdrożenie leczenia ogólnoustrojowego, któremu towarzyszyły liczne skutki uboczne.
W 2021 roku aktor udał się do Londynu, gdzie miały się odbywać zdjęcia do dwóch filmów z jego udziałem - drugiej części "Aquamana" i czwartej części "Niezniszczalnych". - Przydzielono mi tam naprawdę dobrego specjalistę, który miał zajmować się moim leczeniem - powiedział Lundgren, dodając, że doktor nie był optymistycznie nastawiony do jego diagnozy. Lekarz miał doradzić mu "zrobienie sobie przerwy i spędzenie większej ilości czasu z rodziną". - Zapytałem go: jak sądzisz, ile czasu mi zostało?. Odpowiedział, że w jego ocenie zostały mi dwa, trzy lata życia, ale wnosząc po tonie jego głosu, myślę, że uważał, że nawet mniej - wyznał gwiazdor, opisując szczegóły rozmowy ze specjalistą. - Myślałem, że to już koniec - dodał.
Między zdjęciami do obu filmów szwedzki aktor postanowił zasięgnąć drugiej opinii. Dr Alexandra Draki, z którą nawiązał wówczas współpracę, zmieniła stosowane dotychczas leczenie, co doprowadziło do zmniejszenia wielkości wykrytych u gwiazdora guzów o 90 procent. Zgodnie z rokowaniami może on liczyć na remisję nowotworu.
Źródło: Independent, grahambensinger.com