Triumfalny wjazd Roberta Benigniego na białym koniu do teatru Ariston był kulminacyjnym wydarzeniem kolejnego dnia festiwalu piosenki w San Remo. Czwartkowy wieczór dedykowany był 150. rocznicy zjednoczenia Włoch.
Siedząc na koniu, Benigni trzymał w ręku włoską flagę i wznosił okrzyk "Viva l'Italia". Jego wejście wywołało zdumienie i zachwyt publiczności.
Nieletnia Italia
Następnie aktor brawurowo wygłosił 50-minutowy patriotyczny monolog, który - jak wielokrotnie podkreślał - poświęcony był hymnowi Włoch oraz rocznicy zjednoczenia kraju. Oklaskiwany występ przerywał często aluzjami do skandalu obyczajowego, w jaki zamieszany jest premier Silvio Berlusconi. Polityk jest oskarżony o korzystanie z prostytucji nieletnich. Benigni, mówiąc o 150. rocznicy jedności kraju, zapytał: "Co to jest 150 lat dla narodu?". Italia to "dziewczyna", "jest nieletnia" - mówił laureat Oskara.
Po całej serii żartów zwrócił się do premiera: "Silvio, jeśli ci się nie podoba, zmień kanał, przełącz na 'dwójkę', nie, tam jest Santoro". Była to aluzja do popularnego talk-show "Annozero", którego gospodarzem jest Michele Santoro, zagorzały przeciwnik szefa rządu.
Benigni nie szczędził także słów krytyki liderowi Ligi Północnej Umberto Bossiemu, którego ugrupowanie głosi poglądy separatystyczne i dystansuje się od obchodów rocznicy zjednoczenia.
Rozbiory Polski wielką tragedią
W dalszej części monologu Benigni dokonał egzegezy włoskiego hymnu, która była wielką, chwilami pełną patosu pochwałą ojczyzny i historii zjednoczenia. Przytoczył słowa włoskiego hymnu mówiące o "polskiej krwi" i przypomniał historię rozbiorów Polski, nazywając je wielką tragedią.
Po wygłoszeniu monologu Benigni zaśpiewał włoski hymn, "Inno di Mameli". Publiczność Teatro Ariston oklaskiwała go na stojąco.
Roberto Benigni porwał publiczność w San Remo. Z całą pewnością nie można tego powiedzieć o znanym piosenkarzu Al Bano, który w bardzo dyskusyjny sposób wykonał słynną pieśń "Va pensiero" z opery "Nabucco" Giuseppe Verdiego.
Źródło: PAP, lex.pl