Holland nie ukrywa, że ciekawi ją przebieg kolejnych odcinków serialu, który uwielbia nawet prezydent Barack Obama. - To szekspirowska i operowa wizja polityki. Przedstawiono ją zbyt abstrakcyjnie - powiedziała Stopklatce polska reżyserka.
Jej zdaniem, twórcy "House of Cards" doszli do ściany. - Trudno wyobrazić sobie wiceprezydenta, który jest mordercą, nawet jeśli prezydent czy wiceprezydent może być odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi - oceniła.
"House of Cards"
Głównym bohaterem serialu jest bezwzględny i charyzmatyczny kongresmen Frank Underwood, który w wyścigu o władzę nie cofa się przed niczym. W zrealizowaniu planu obalenia prezydenta Stanów Zjednoczonych pomaga mu żona Claire, szefowa fundacji charytatywnej. W rolach małżonków, którzy zrobią wszystko, by stać się najbardziej wpływową parą w amerykańskiej polityce, wystąpili Kevin Spacey oraz Robin Wright.
Dla Holland seriale to nic nowego
Serial to mroczny dramat polityczny, który zadebiutował w lutym 2013 roku w sieci Netflix. Reżyserował go m.in. nominowany do Oscara za "The Social Network" David Fincher, a także Joel Schumacher ("Batman Forever") oraz Jodie Foster. To nie tylko jeden z najpopularniejszych i najczęściej nagradzanych seriali na świecie, ale również jeden z najdroższych - jeden sezon, składający się z 13 odcinków, kosztuje 100 milionów dolarów.
Trzeci sezon, przy którym ma pracować polska reżyserka, będzie można oglądać w USA w lutym 2015 roku.
Dla Agnieszki Holland praca dla amerykańskiej telewizji to nic nowego. Dla CBS reżyserowała m.in. "Dowody zbrodni", a dla HBO "Prawo ulicy" oraz "Treme".
Niedawno w Paryżu skończyła zdjęcia do serialu "Dziecko Rosemary" dla stacji NBC - nakręciła go 45 lat po tym, jak kultowy dziś film o tym samym tytule zrobił w Hollywood Roman Polański.
Autor: am/tr / Źródło: stopklatka.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. promocyjne