"To jedzenie może być jadalne, ale - choć pyszne - niekoniecznie będziecie chcieli być blisko. Bo to najbardziej śmierdzące potrawy na świecie" - zawyrokował magazyn "Condé Nast Traveler". I ułożył ranking tych dań, które mają najbardziej odrażający zapach w skali od 1 do 10. "Trupiarnią zalatuje", "ten fetor płoszy wszystko w promieniu kilometra" - to jedne z łagodniejszych opinii na temat wybranych pozycji.
1. Stinky tofu
Stinky tofu to tradycyjna potrawa, z której Tajwańczycy są dumni, ale obcokrajowcy rzadko zbliżają się do osobliwie cuchnącej kosteczki na tyle, by spróbować ją zjeść. Nawet sławny smakosz-globtroter Andrew Zimmern nie potrafił połknąć tego przysmaku z Azji Południowo-Wschodniej.
Świeże tofu "kąpie się" w solance ze sfermentowanego mleka, mięsa, warzyw i owoców morza tak długo, aż pojawią się robaki wraz ze zgniłym odorem śmieci. Internauci potwierdzają, że zapach stinky tofu, to swoista, rozpoznawalna w ułamku sekundy kombinacja.
"Wonieje i wygląda jak coś, co wiosną rozrzucałem za pomocą traktora na polach moich rodziców" - napisał Guillame z Belgii. "Trupiarnią zalatuje… Takimi zwłokami - dwa do czterech tygodni" - dodał Alexander z Austrii, a Anastazja z Rosji oceniła: "Trochę zdechłym kotem, a trochę kwasem, i jeszcze trochę jakby kocim moczem". Ralf z Niemiec i Jared, rugbysta z Kalifornii, byli bardziej dosadni: "Ten fetor płoszy wszystko w promieniu kilometra", "wali gorzej niż moje skarpetki po meczu".
Nic dziwnego, że "Condé Nast Traveler" tej potrawie, nazywanej "żarciem dla twardzieli", przyznał 10 punktów i 1. miejsce w swoim rankingu.
2. Durian
Durian to pokryty kolczastą skórą owoc, który osiąga do 40 cm długości i 5 kilogramów wagi. Spadając z drzewa może zabić stojącego pod nim człowieka. Pod grubą, zieloną, kolczastą skórką skrywa żółtawy, słodki miąższ. Zdaniem Azjatów to najsmaczniejszy owoc świata, dlatego zwą go "królem owoców".
Jedzą go na surowo, dodają do deserów, robią przetwory itp., porównując to do degustacji szlachetnych win i serów pleśniowych. Dla mieszkańców innych części świata durian jest nie do przełknięcia - z powodu intensywnego, nieprzyjemnego zapachu, który bywa porównywany do zgniłych jaj, rozkładającego się mięsa czy smrodu dochodzącego z wysypiska śmieci. Woń jest na tyle inwazyjna, że w wielu hotelach widnieje znak zakazujący wnoszenia tych owoców, a w singapurskim metrze wiszą zakazy ich przewożenia.
Nic dziwnego, że niemieckich chemików zainteresowało, co jest przyczyną niezwykłego zapachu duriana. Okazało się, że zawartych jest w nim ponad 200 różnych substancji lotnych, np. te odpowiadające za odczuwanie zapachu owocowego, karmelowego, siarki, miodu, cebuli, zgnilizny i kapusty. Jeden z odorantów nigdy wcześniej nie był znaleziony w żadnym produkcie żywnościowym, a cztery inne w ogóle nie były dotąd znane.
3. Surströmming
"Cieszący się złą sławą durian, jest pyszny w porównaniu do tego specyfiku" - tak twierdzą ci, którzy potwierdzają, że istnieje legenda, iż surströmming kiedyś komuś smakował. Ten szwedzki przysmak ze sfermentowanych śledzi bałtyckich śmierdzi tak bardzo, że spożywa się go głównie na powietrzu.
W czym rzecz? Surströmming przygotowuje się, odławiając śledzie na wiosnę, przed tarłem i fermentując je w beczkach z dodatkiem soli przez około dwa miesiące. Potem śledzie są puszkowane, ale fermentacja trwa, dlatego po około sześciu miesiącach, puszka staje się nabrzmiała i może stać się prawdziwą bombą. W momencie otwarcia, zalewa może wystrzelić niczym gejzer. Niektóre linie lotnicze wprowadziły zakaz przewożenia tych puszek na pokładzie, ponieważ zaliczają je do kategorii pojemników pod dużym ciśnieniem.
Doświadczeni Szwedzi, otwierają puszkę pod wodą. Choć oni uważają kiszone śledzie za rarytas (są delikatne i kruche w smaku), zdaniem wielu, surströmming przeokropnie śmierdzi i jeszcze gorzej smakuje. "Każda próba zjedzenia tego dania przez osobę bez szwedzkiego paszportu kończy się wymiotami" - uznał Alex z Hiszpanii.
4. Hongeo
Woń tego jednego z najbardziej popularnych przysmaków w Korei Południowej porównywana jest do gnijących śmieci i brudnej łazienki. I to przez fanów tej potrawy. - To jak cholerny cios w twarz. Jak wszyscy, którzy spróbowali hongeo po raz pierwszy, czułem się, jak zakneblowany - ABC cytuje wielbiciela potrawy, Joe McPhersona, założyciela bloga o koreańskiej żywności ZenKimchi.
Hongeo to sfermentowana płaszczka na słono. Cecha charakterystyczna? Ostry, odrzucający zapach wydzielany przez mięso. Dlatego Koreańczycy opanowali sztukę jedzenia opartą na jednym wdechu i wydechu. To pomaga walczyć z zapachem, a także potęguje zaskakujące uczucie chłodzenia w gardle, prawie jak mięta.
"Ten koreański przysmak śmierdzi amoniakiem. Powód? Nagromadzenie kwasu moczowego w ciele ryby" - wyjaśnia "Condé Nast Traveler". Magazyn uznał, że serwowane na surowo hongeo zasługuje na czwarte miejsce na liście najbardziej śmierdzących potraw świata.
Skąd więc taka popularność tej potrawy w Korei? Podobno, jeśli spróbujesz jej cztery razy, będziesz uzależniony. Niektórzy Koreańczycy porównują to do pragnienia zapalenia papierosa: chcesz go mimo jego oczywistych negatywów. Poza tym, to dobry dodatek do alkoholi, a w Korei Południowej duże ilości mocnego alkoholu są wszechobecne jak ryby.
5. Century egg
Century egg, czyli stuletnie jajko, to charakterystyczne danie kuchni chińskiej. Nazwa bierze się stąd, że prawdziwy koneser, podobnie jak koneser win, przechowuje je nieraz po kilka, kilkanaście lat, uznając, że im starsze, tym są smaczniejsze.
Przygotowuje się je w naczyniu wypełnionym roztworem z gliny, niegaszonego wapna, soli, herbaty, łusek ryżowych i wody. Pojemnik z jajami (kury, kaczki czy przepiórki) jest szczelnie zamykany i odstawiany na około sto dni. W tym czasie dochodzi w nim do procesu gaszenia wapna, podczas którego jajka nagrzewają się, a następnie stygną. Po całym procesie białko robi się brązowe lub czarne i nabiera galaretowatej konsystencji, żółtko natomiast staje się brązowo-zielone.
"Ta galaretowata konsystencja wydziela zapach kociego moczu. Mniam?" - pyta amerykański magazyn i umieszcza century egg na 5. miejscu swojej listy.
6. Ser limburski
"Ten odór omal mnie nie zabił" - tak jedna z internautek na blogu poświęconym najbardziej śmierdzącym żółtym serom świata wspomina ser limburski, który swoją nazwę zawdzięcza Limburgii, gdzie był sprzedawany na miejscowych targach.
Teorię o nieprzyjemnym zapachu potwierdza "Condé Nast Traveler": "Zapach tego półmiękkiego krowiego sera z Europy Zachodniej przypomina zapach ludzkich stóp". I dodaje, że możemy być mile zaskoczeni, bo Limburger oferuje przyjemnie ziemisty smak.
7. Natto
Ta tradycyjna japońska potrawa przygotowywana jest ze sfermentowanych ziaren soi. Spożywa się ją głównie na śniadanie. Posiada specyficzny silny zapach, mocny i wyraźny smak i śluzowatą konsystencję, przez co nie ma zbyt wielu fanów wśród obcokrajowców.
Ale, choć "Condé Nast Traveler" uważa, że natto ma uderzający zapach podobny do brudnych, przepoconych skarpet - świat zaczął lubić tę potrawę ze względów zdrowotnych. Bakterie bacillus subtilis natto, uczestniczące w procesie fermentacji soi, wytwarzają enzym, który rozpuszcza zakrzepy krwi, czyli główne czynniki powodujące choroby serca i choroby naczyń mózgowych. A do tego dochodzą witaminy B2 i K, a także związki żelaza, wapnia i potasu. Pojawiają się również enzymy wspomagające trawienie.
Autor: am//kdj/kwoj/zp / Źródło: Condé Nast Traveler, tvn24.pl