"Festiwal filmowy bez skandalu jest jak żołnierz bez karabinu" - twierdzą starzy wyjadacze i wiedzą, co mówią. Skandale towarzyszą canneńskiej imprezie od początku i są równie wyczekiwane, jak filmy w konkursie. I choć nikt chyba nie przebije wyrzuconego z festiwalu Larsa von Triera, deklarującego przed laty "zrozumienie dla Hitlera", wyskoki "nieobyczajnych aktorek" i histeryczne próby zaistnienia stanowią integralną część Cannes. W br. tej metody spróbował Gasper Noe z filmem "Love", którego główną "atrakcją" był szeroko reklamowany trójwymiarowy wytrysk prosto w kamerę.