Jeden z gości straszył widownię ze sceny swoim nagim przyrodzeniem, innemu wymsknęło się przekleństwo w chwili, gdy ogłoszono, że Oscara dostał jego konkurent. Pewien reżyser ogłosił, odbierając statuetkę: "Jestem królem świata!", czym ustanowił rekord megalomanii. Jeden z prowadzących śpiewał piosenkę "Widziałem twoje cycki", podając nazwiska aktorek, również tych siedzących na widowni. Kto w historii oscarowej gali zadziwił najbardziej?
Co roku nominowani do Oscara otrzymują ośmiominutowe nagranie, na którym Tom Hanks instruuje ich, jak w godny i nie za długi sposób odebrać statuetkę. Na szczęście, czasem na gali pojawiają się spontaniczne, nieoczekiwane i skandaliczne zachowania i wypowiedzi. Oto te najbardziej obciachowe.
1. Nie przeklinaj
Pierwsza wpadka w oscarowej historii wydarzyła się w 1934 roku podczas szóstej ceremonii. Will Rogers, otwierając kopertę dla najlepszego reżysera, krzyknął: "Chodź i weź ją, Frank!". Frank Capra nie wahał się ani chwili i ruszył po statuetkę. W połowie drogi okazało się, że Oscara otrzymał... Frank Lloyd za "Kawalkadę".
Samuel L. Jackson też powiedział coś, czego potem żałował. Gdy w 1995 roku ogłoszono, że Oscar za drugoplanową rolę wędruje do Martina Landaua, gwieździe "Pulp Fiction" w przypływie emocji wymsknęło się… przekleństwo. - Shit! - zaklął do kamer.
O jedno słowo za dużo powiedziała też w 2011 roku Melissa Leo. Podczas wystąpienia z Oscarem za rolę drugoplanową w filmie "Fighter" była tak podekscytowana, że wypaliła: - Kiedy Kate Winslet dwa lata temu odbierała Oscara wyglądało to ku***sko łatwo! Ups!
Cenzorzy złapali jednak ten wulgaryzm, zanim pojawił się na wizji. W 2003 roku wprowadzono bowiem pięciosekundowe opóźnienie emisji w stosunku do rzeczywistego czasu. Jennifer Lawrence wiedziała o tej technicznej sztuczce, która umożliwia ocenzurowanie kontrowersyjnych wydarzeń w czasie gali, mimo to w ub.r. ocenzurowała się sama. Gdy wchodziła na scenę, by odebrać statuetkę za główną rolę w filmie "Poradnik pozytywnego myślenia", potknęła się i przewróciła na schodach. Gdy wstała, widownia zgotowała jej owację na stojąco, a ona skromnie zażartowała: - Wstaliście tylko dlatego, że jest wam mnie żal.
Dopiero kilka dni później pytana przez dziennikarza, co wówczas naprawdę pomyślała, odparła bez ogródek: - Brzydkie słowo na "f". I o mało go nie krzyknęłam.
2. Nie mów za dużo
Jedni klną, a inni mówią o wiele za dużo. Greer Garson w 1941 roku przyczyniła się do pierwszej zmiany w ceremonii. Aktorka, zdobywając Oscara za tytułową rolę w "Pani Miniver", dziękowała 6 minut i do dziś przemówienie uchodzi za rekordowo długie w historii imprezy. Po tej męce dla zebranych na sali, jak i dla telewidzów, wprowadzono restrykcję dotyczącą czasu podziękowań - może trwać maksymalnie 45 sekund.
W 2001 roku Julia Roberts postanowiła złamać tę zasadę. Odbierając upragnioną statuetkę za "Erin Brockovich" z góry zapowiedziała, że będzie mówić długo, ponieważ… nigdy już może się tu nie znaleźć. Z uśmiechem poinstruowała więc dyrygenta orkiestry, żeby odłożył batutę i wstrzymał się jeszcze z muzyką, która miała ją zagłuszyć. I ogłosiła: - Mam zamiar spędzić tu trochę czasu, żeby powiedzieć kilka rzeczy i podziękować wszystkim, których kiedykolwiek spotkałam w swoim życiu.
Potem złośliwcy komentowali, że aktorka powinna brać przykład z Alfreda Hitchcocka. Reżyser, który w 1986 roku odebrał swojego jedynego Oscara w karierze (za całokształt), po dwuminutowym wprowadzeniu członka Akademii, powiedział jedynie dwa słowa: - Dziękuję... naprawdę.
3. Opanuj swoje ego
Inny reżyser - James Cameron - dał się zapamiętać nie z powodu najkrótszego przemówienia, ale najbardziej megalomańskiego w historii. W 1998 roku, odbierając Oscara za "Titanica", krzyknął kwestię ze swojego filmu: "Jestem królem świata!".
Zarzucono mu nieskromność, a media miały używanie. "To tak niedorzeczny tekst, że zapamiętaliśmy go lepiej niż to, za co w ogóle został przyznany mu Oscar" - pisano. A wśród relacji z gali były i takie: "Widzowie rzucili reżyserowi spojrzenie, które mogłoby zatopić Titanica".
Równie historycznym przykładem nazbyt entuzjastycznych przemówień jest to autorstwa Sally Field. Odbierając w 1985 roku Oscara, podniosła ręce do góry i krzyknęła: "Lubicie mnie, naprawdę mnie lubicie". Niemal 30 lat później nikt już nie wie, że cieszyła się z powodu statuetki dla najlepszej aktorki w filmie "Miejsca w sercu". No i wciąż stawia się ją w kontrze do autoironicznego George'a Clooneya.
Aktor w 2005 roku wykazał się nie tylko talentem aktorskim (Oscar za drugoplanową rolę w filmie "Syriana"), ale i dystansem do wygranej i swoich wcześniejszych mało ambitnych dokonań: - George Clooney, czyli najbardziej seksowny mężczyzna świata 1997 oraz Batman, zmarł dzisiaj w dziwnym wypadku.
4. Nie chwal się swoją krzepą
Za to Jack Palance dał się zapamiętać nie ze słów, ale czynów. W 1992 roku wszedł na scenę pełen wigoru mimo swoich 73 lat i 41 dni. Uhonorowano go za rolę starego ranczera w komedii "Sułtani westernu", a on - chcąc udowodnić swoją sprawność fizyczną - wykonał kilkanaście pompek na jednej ręce. Rzucił przy okazji kilka pikantnych dowcipów, niecenzuralnych słów i sarkastycznych uwag, m.in. o swoim partnerze z planu i jednocześnie gospodarzu ceremonii: "Billy Crystal... Sram większymi rzeczami niż on cały!".
Jego wystąpienie zaliczone zostało do najbardziej ekscentrycznych w historii Akademii Filmowej. Wielokrotnie nawiązywano do niego i parodiowano. Byli też tacy, którzy wyśmiewali "chwalenie się krzepą przez staruszka". Dlatego rok później Clint Eastwood zupełnie inaczej podszedł do swojego wieku.
Odbierając statuetkę dla najlepszego reżysera za "Bez przebaczenia" kpił ze swoich 63 lat i kartki z długą listą nazwisk osób, którym chciał podziękować: - Gdy żyje się tak długo, jak ja, problemem jest to, że zna się tak wielu ludzi i nie pamięta ich nazwisk.
5. Nie pokazuj penisa
W 1974 roku emocje sięgały zenitu z powodu... penisa. David Niven miał właśnie zapowiedzieć wręczenie Oscara w najważniejszej kategorii, gdy na scenę zza jego pleców wbiegł nagi mężczyzna, strasząc zgromadzonych swoim przyrodzeniem. Niewzruszony Brytyjczyk dosadnie skomentował to słowami: "Ten mężczyzna jest w stanie wywołać śmiech jedynie pokazując swojego małego".
Jak się później okazało, radosnym golasem okazał się początkujący komik i fotograf Robert Opel. Według oficjalnej wersji, dostał się na scenę udając dziennikarza, według nieoficjalnej - całe zdarzenie było wyreżyserowane. Bohater zamieszania nie zdążył jednak nacieszyć się sławą. Pięć lat po oscarowym show został zastrzelony przez dilerów narkotykowych w swojej galerii promującej sztukę gejowską.
6. Nie śpiewaj o cyckach
Nie najlepiej skończył też Seth MacFarlane, gospodarz ubiegłorocznej gali. Poszło o piosenkę "Widziałem twoje cycki", którą zaśpiewał na początek. Padały w niej nazwiska aktorek, również tych na widowni - Meryl Streep, Nicole Kidman, Halle Berry, Charlize Theron - wraz z filmami, gdzie pokazały piersi. Wyróżniona została zwłaszcza Kate Winslet pokazująca je w każdym swoim filmie.
Wśród publiczności wywołało to pomruk niezadowolenia. Na 39-latka rzuciły się feministki, a media nazwały show "obrzydliwą, wrogą, seksistowską nocą Oscarów". MacFarlane stał się wrogiem publicznym nr 1 i bezrobotnym - choć miał prowadzić kolejne gale, producenci nie przedłużyli kontraktu.
Najwyraźniej niczego nie nauczył się od swojego poprzednika. W 1995 roku David Letterman ze sceny naśmiewał się z Umy Thurman i Oprah Winfrey, powtarząjąc na przemian ich nietypowe imiona "Oprah, Uma, Oprah, Uma". Ta druga tak się obraziła, że przez lata ignorowała przeprosiny ze strony Lettermana. Dopiero 10 lat później, na znak zgody, dała mu prezent - oprawione zdjęcie, na którym stoi w towarzystwie Umy Thurman.
7. Nie przysyłaj swojego zastępstwa
W 1963 roku film "Co się zdarzyło Baby Jane?" przyniósł nie tylko legendarny konflikt pomiędzy Bette Davis a Joan Crawford, lecz również oscarową intrygę. Davis dostała nominację, a Crawford nie. Ta druga napisała wówczas do nominowanych aktorek, że może odebrać nagrodę w ich imieniu, jeśli nie będą mogły pojawić się na gali. Statuetka powędrowała ostatecznie do Anne Bancroft, która znajdowała się na Broadwayu. A przegrana Davis ze wściekłością patrzyła, jak na scenę po Oscara wychodzi Crawford.
10 lat później większy szum wywołało inne zastępstwo. Marlon Brando, nagrodzony za kreację w "Ojcu chrzestnym", nie chciał odebrać statuetki osobiście ze względu na dyskryminację Indian przez hollywoodzkie środowisko filmowe. W jego imieniu wystąpiła Sacheen Littlefeather z plemienia Apaczów. Znaczący gest? Okazało się, że Sacheen to nie potomkini rdzennych Amerykanów, lecz aktorka Maria Cruz. A Brando już przez całe życie zarzucano hipokryzję.
8. Nie zakładaj na siebie łabędzia
Bjork z kolei dzięki Oscarom w 2001 roku została wyróżniona przez "Time" za "najgorszą kreację Oscarów wszech czasów". To dzięki sukience z kilku falban tiulu nałożonej na przezroczysty kombinezon, której zwieńczeniem była szyja i dziób łabędzia owinięty wokół szyi. Piosenkarka (nominowana za piosenkę do filmu "Tańcząc w ciemnościach", w którym zagrała też główną rolę) poszła na całość: stylizację dopełniła torebka, która wyglądała jak olbrzymie jajo. "To był horror. Nie dziwimy się, że 14-letni syn piosenkarki, towarzyszący jej na gali, nie chciał się z matką fotografować i uciekł" - napisał wówczas "Vogue".
Islandce udało się przebić inną zwariowaną kreację Oscarów. Wcześniej w rankingach przodowała projektantka kostiumów filmowych Lizzy Gardiner, która w 1995 roku pojawiła się na gali w sukni zrobionej ze złotych kart płatniczych American Express. Była nominowana do statuetki za kostiumy do filmu "Priscilla, królowa pustyni". "I to był jej problem. Zapomniała, że te z filmu o transseksualistach i transwestytach lepiej wyglądają w kinie" - ocenił "Time", który umieścił jej suknię wśród najgorszych kreacji w historii Oscarów.
9. Nie wyglądaj na upalonego
W 2011 roku suknią zaszokował też James Franco, który jako współprowadzący gali (wraz z Anne Hathaway) wyszedł na scenę jako Marilyn Monroe, za co później został bezlitośnie wyśmiany. Jego samego spośród wszystkich komentarzy najbardziej zabolały jednak te, że między nim a partnerką nie było żadnej chemii, a on zapewne znajdował się pod wpływem narkotyków.
- Być może zabrakło mi werwy. Ale Anne Hathaway jest tak energetyczną kobietą, że nawet diabeł tasmański wyglądałby przy niej na upalonego - żartował potem w jednym z wywiadów.
10. Nie swataj ze sceny swojego dziecka
Za to za dużo emocji i energii okazał ze sceny Cuba Gooding Jr. W 1996 roku, gdy nagrodzono go za drugoplanową rolę w "Jerry Maguire", krzyczał z radości do kolegów z planu zdjęciowego: - Kocham Cię, Tomie Cruise. Kocham cię, bracie! Kocham cię, stary! Wszystkich. Kocham was wszystkich. Kocham. Wszystkich, którzy brali w tym udział! Kocham! Kocham wszystkich!
Pełna osobistych wyznań była też Cate Blanchett. Odbierając Oscara za rolę drugoplanową w "Aviatorze" w 2005 roku podziękowała reżyserowi filmu w pamiętny sposób: - Dziękuję Martinowi Scorsese. Mam nadzieję, że mój syn poślubi twoją córkę.
Za to rekordzista w ilości nominacji (12) - Jack Nicholson - odbierając jednego z trzech swoich Oscarów w karierze za "Lot nad kukułczym gniazdem", zasłynął trzeźwością osądu. Aktor, który grał w tym filmie bohatera zakładu psychiatrycznego, zdradził swoją teorię, dlaczego go uhonorowano: - Myślę, że to dowodzi, iż w Akademii Filmowej jest tyle samo świrów, co wszędzie indziej.
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2014. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 2 na 3 marca.
Autor: Agnieszka Kowalska/kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: A.M.P.A.S.